Czwartek wbrew pozorom bywa najbardziej pracowitym dniem na torze. Dobry plan działania i skuteczne wykonanie znacząco ułatwiają sprawę, ale nie zawsze wszystko zależy od nas… Dzień dla mediów stoi pod znakiem dopasowania pracy do harmonogramu wyznaczonego przez poszczególne zespoły. Każda ekipa działa według własnego planu, stąd też nieuniknione trudności.


Jeśli komuś wydaje się, że kierowcy w padoku są na wyciągnięcie ręki i tylko czekają, aż reporterzy zechcą z nimi porozmawiać, to cóż… Jest w błędzie. Pomijając wywiady jeden na jeden, umawiane ze sporym wyprzedzeniem, możliwości oficjalnego porozmawiania z zawodnikami są mocno ograniczone. Kilku kierowców wyznaczonych do udziału w oficjalnej konferencji prasowej nie ma wyjścia: najpierw przez 20-30 minut odpowiadają na pytania dziennikarzy z mediów drukowanych i internetowych, a następnie udają się do tzw. zagrody, gdzie czekają reporterzy telewizyjni i radiowi. Reszta ma wyznaczone przez swoje zespoły spotkania: z reguły 10 minut dla TV i drugie tyle dla „pismaków”. Niektórzy – jak Carlos Sainz, Charles Leclerc, Siergiej Sirotkin czy Marcus Ericsson – mają jeszcze osobne spotkania z mediami ze swoich krajów.

Kumulacja
Problem w tym, że każdy zespół ustala swój harmonogram indywidualnie. Dzięki temu w czwartek na Circuit Gilles Villeneuve mieliśmy np. Sebastiana Vettela o 12:00, Daniela Ricciardo i Fernando Alonso o 12:10, a Kimiego Räikkönena o 12:15. Duże ekipy TV nie mają problemu z jednoczesnym „obsłużeniem” kilku spotkań, ale ci z jednym operatorem i jednym czy dwoma reporterami są bez szans… Chociaż w Baku udało nam się w czwartek porozmawiać lub nagrać aż osiemnastu kierowców. Tym razem nie było na to szans.

Spóźniony Lewis Hamilton przewiduje trudny weekend dla Mercedesa.

Dzień rozpoczął się od spotkania z Lewisem Hamiltonem w pomieszczeniach gościnnych zespołu. Mercedes i Ferrari z reguły stosują system konferencyjny: kierowca siedzi w salce, dziennikarze przed nim na krzesłach, kamery są zgrupowane w jednym miejscu, za nimi tłoczy się reszta żurnalistów. Mniejsze ekipy, a także Red Bull, stawiają swoich zawodników na ściankach. Łatwiej jest wtedy o rozmowę sam na sam, ale z drugiej strony szczególnie popularni kierowcy są po prostu oblężeni – ekip TV jest więcej niż miejsca wokół ścianki. Trzeba odpowiednio wcześniej zająć miejsce, co uniemożliwia skuteczne polowanie na wielu zawodników przy niewielkich różnicach czasowych pomiędzy ich spotkaniami.

Mistrz w korku
Nakreślony co do minuty plan często sypie się z banalnych powodów. Tym razem Hamilton spóźnił się o prawie 20 minut, bo w drodze na tor utknął w korkach. Przez to nie zdołaliśmy porozmawiać z Charles’em Leclerkiem, a od urzędującego mistrza świata usłyszeliśmy, że przełożony debiut nowej specyfikacji silnika Mercedesa może znacząco utrudnić im zadanie w Kanadzie, zwłaszcza jeśli Ferrari zastosuje swoje poprawione jednostki napędowe.

Konferencje bywają nudne, ale tym razem Max ożywił atmosferę.

Na szczęście udało się zdążyć na konferencję prasową i późniejszą „zagrodę”. Wspominałem już o miejscami nachalnej „promocji” języka francuskiego w Montrealu? Konferencja prasowa zawsze odbywa się po angielsku, ale lokalny dziennikarz zadał pytanie Lance’owi Strollowi w języku urzędowym prowincji Quebec. Czujny Matteo Bonciani, delegat prasowy FIA, powstrzymał kierowcę przed udzieleniem odpowiedzi i poinstruował żurnalistę, że pytania zadajemy po angielsku. Na co dziennikarz (wciąż po francusku) odparł, że jesteśmy w Montrealu i tu mówi się po francusku! Dopiero po kolejnej interwencji Boncianiego przestawił się na angielski.

Max walnie z bańki
Podczas tej samej konferencji Max Verstappen dał wszem i wobec do zrozumienia, że jest zmęczony pytaniami o swoje błędy. Koniec końców żartem rzucił, że potraktuje „z główki” każdego, kto jeszcze raz poruszy ten temat. Odbiło się to szerokim echem w świecie F1 i na Holendra wylała się kolejna fala krytyki. OK, nie powiedział tego z szerokim uśmiechem, ale sekundę później już żartował z siedzącym obok niego Stoffelem Vandoorne’em. Nie pochwalam wielu zachowań Verstappena, ale też nie popadajmy w przesadę.

Maciek i Zbyszek nagrywali Ricciardo, więc mogłem tylko posłuchać, co Fernando ma do powiedzenia.

Kolizja terminów sprawiła, że gdy Maciek i Zbyszek nagrywali Daniela Ricciardo (który jak na razie unika zapowiadanej kary za nowy MGU-K, Red Bull walczy o wykorzystanie starszego elementu na torze, który daje szansę na dobry wynik), czyhałem w gotowości pod ścianką McLarena. Tam Fernando Alonso opowiadał reporterom o jubileuszu 300 startów w Grand Prix, wrażeniach z testów przed 24h Le Mans i odbywającym się w kolejny weekend wielkim wyścigu. – Trzy tygodnie z językiem francuskim, zaczynam coraz lepiej rozumieć – żartował, chociaż nie do końca – doskonale rozumiał pytania zadawane w języku Napoleona, ale odpowiadał na nie po angielsku. Niestety, spotkanie z ekipami TV dobiegło końca, zanim z drugiego końca padoku przybiegł Zbyszek z naszą kamerą.

Brendon tłumaczy Maćkowi, że nie warto słuchać plotek.

Nasi są wszędzie
Pomiędzy rozmowami z Siergiejem Sirotkinem – tam byliśmy jedyną ekipą TV i przy okazji ustaliliśmy, że kierowca Williamsa nie ma zielonego pojęcia o piłce nożnej i nie zamierza typować zwycięzcy rozgrywanych w jego ojczyźnie mistrzostw świata – oraz duetem Toro Rosso (Maćkowi udało się nie wyprowadzić z równowagi Brendona Hartleya pytaniami o plotki związane z jego rychłym pożegnaniem z Formułą 1…) znaleźliśmy chwilę na spacer po alei serwisowej.

Staram się nie opuszczać tego punktu dnia, bo nie przestaje mnie zadziwiać ogrom pracy nad przygotowaniem samochodów do weekendu. To także okazja, by popatrzeć z bliska na te wspaniałe maszyny i wciąż zdumiewający poziom ich wyrafinowania. Chyba nigdy nie znudzi mi się ten widok…

Polskie flagi są wszędzie.

Przy okazji spotkaliśmy liczną grupę polskich kibiców, którzy zjechali do Montrealu z różnych zakątków Ameryki Północnej. Zawsze miło porozmawiać z ludźmi, którzy dzielą tę samą pasję i robią wszystko, by z bliska popatrzeć na ukochany sport.

Mistrzostwa w składaniu krzeseł
W biegu pomiędzy kolejnymi spotkaniami przyłapaliśmy jeszcze ekipę Sky, organizującą interesujące zmagania dla kierowców Saubera. Pierwszą rundą była partyjka darta (Marcus Ericsson żartował, że poszłoby im lepiej, gdyby wcześniej coś wypili – fakt, wszak to typowo „barowy” sport), a następnie odbyły się zawody w „narodowym sporcie Szwecji”. Leclerc i Ericsson musieli… skręcić krzesła z Ikei. Wygrał, o dziwo, Charles – a pokonany musiał za karę zjeść porcję klopsików.

Przesłuchanie Valtteriego w „zagrodzie”. Wywiady obejrzycie przed transmisjami z treningów w Eleven Sports 1.

Dzień na torze zakończyliśmy spotkaniem dla przedstawicieli stacji telewizyjnych, podczas którego ludzie odpowiedzialni za realizację transmisji opowiedzieli o kolejnych pomysłach, mających podnieść jakość przekazu TV. Drobne poprawki w infografikach czy sposobie realizacji powtórek wprowadzane są praktycznie z wyścigu na wyścig, wkrótce możecie spodziewać się kolejnych nowości – przede wszystkim wokół strategii podcięć i późniejszych zjazdów na zmianę opon. Przy okazji ciekawostka: w Kanadzie ustanowiony zostanie rekord jeśli chodzi o liczbę mikrofonów rozstawionych wokół toru. Będzie ich aż 190, a realizatorzy postarają się jeszcze lepiej oddać efekty akustyczne przy hamowaniu, zmianie biegów i przyspieszaniu na wyjściach z zakrętów. Wiem, że nawet najlepsze mikrofony nie dadzą efektu starych silników V8, ale warto wiedzieć, że ktoś stara się jakoś ratować sytuację.

Tak w dużym skrócie wyglądał czwartek, który rozpoczął się dla nas o szóstej rano, a do hotelu dotarliśmy po 20. Piątek zapowiada się podobnie, ale wreszcie pooglądamy też samochody w akcji. Jeśli starczy sił i czasu, to o wrażeniach poczytacie w kolejnym odcinku ŻWP.

5 KOMENTARZE

  1. A tam te hałaśliwe V8, nie wróci to już nigdy, ale bez przesady. Bez stoperów nie dało rady wysiedzieć cały wyścig, a obecna era V6 już jest na granicy oglądania wyścigu bez stoperów. Jest dobrze, brzmią lepiej niż kosiarki z 2014 roku 😛

  2. Jeszcze szczyt G7 w Kanadzie jest. Ciekawe czy w niedziele pojawią się jacyś politycy światowych mocarstw ;] Donald Trump machający flagą w czarnobiałą szachownicę 🙂

  3. Pojawiły się wypowiedzi RK odnośnie wiązania go z Toro Rosso i wspólnych startów z Alonso w 2012 r. w Ferrari. I obie oceniam krytycznie. Szansa startów w niezłym teamie nawet, gdy jest mało realna lub nie możliwa, to jest to jakiś moment na powiedzenie czegoś więcej, niż odwracanie się plecami od sprawy. A jest to już nie pierwszy raz, gdy Robert zachowuje się mało czytelnie i niezrozumiale albo sprzecznie. Stary z Alonso mogłyby postawić go w roli kierowcy nr 2. Zapewne nie byłby z tego zadowolony, a dziś jest wypowiedź, że takie postępowanie jest efektywniejsze – ale Robercie, ty nie jesteś szefem teamu.

  4. A ja chciałbym się zapytać co to jest za dźwięk towarzyszący przejeżdżającym po prostej startowej bolidom. W telewizji tego nie słychać, a gdy byłem na pierwszym swoim GP Węgier zobaczonym z bliska to każdy samochód przejeżdżający po prostej startowej wydawał dziwny dźwięk, takie cyknięcie jakby z wydechu. W piątek i sobotę było to szczególnie słyszalne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here