Zespół Alfa Romeo Racing Orlen udostępnił wybranym dziennikarzom ciekawe dane oraz wypowiedzi kierownictwa na temat postępów i sytuacji ekipy w pierwszej fazie sezonu 2021. Suche liczby wykazują, że na tle całej stawki wykonano znaczące postępy, a ze słów szefów wynika, że mimo konieczności wczesnego przekierowania zasobów na prace nad przyszłorocznym modelem, przygotowane są już poprawki na drugą połowę tego sezonu.

Porównując dane z czterech wyścigów w tym i zeszłym roku – Bahrajn, Imola, Portimão i Barcelona (Monako i Baku nie było w sezonie 2020) – Alfa Romeo to jedyna ekipa, która zanotowała poprawę względem najlepszych czasów w kwalifikacjach na wszystkich czterech torach, a średnia poprawa wynosi 0,67%. Lepiej wypada tylko Ferrari, z poprawą 0,73% względem zdobywców pole position. Mniejsze straty do zdobywców pole position niż w zeszłym sezonie odnotowała większość stawki: McLaren (0,62%), Williams (0,57%), Alpine (0,45%), Red Bull (0,44%) i Alpha Tauri (0,18%). Gorsze tempo odnotowano – bez niespodzianek – w przypadku Mercedesa i Astona Martina (po 0,11%) oraz Haasa (0,18%).

– Jako zespół wykonaliśmy naprawdę duże postępy w porównaniu z poprzednim sezonem, bodaj największe w całej stawce – komentuje Frédéric Vasseur, szef zespołu z Hinwil. – Dane mówią same za siebie: popatrzmy na kwalifikacje, średnia strata do pole position zmalała o prawie jeden punkt procentowy. W wyścigach też wykonaliśmy wyraźne postępy, na podobnym poziomie. W tak wyrównanej stawce są to ogromne skoki naprzód i myślę, że jeszcze nie udało nam się uzyskać pełnego potencjału naszego pakietu.

Vasseur: „Cały model C41 działa lepiej niż jego poprzednik i nieuczciwie byłoby przypisywać nasze postępy pojedynczemu elementowi”.

Porównanie tempa wyścigowego obejmuje tylko trzy wyścigi, ze względu na deszczowe warunki na Imoli. Tutaj poprawa tempa samochodów Alfa Romeo jest największa w całej stawce i wynosi 0,68%. Straty notuje tylko Aston Martin, z tempem w porównaniu z najlepszymi słabszym o 0,58% względem zeszłorocznych osiągów Racing Point.

Oczywiście wpływ na tego typu porównania ma szereg zmiennych, jak chociażby pora rozgrywania porównywanych wyścigów – zarówno jeśli chodzi o porę roku (czyli warunki), jak i okres w sezonie. W zeszłym roku Bahrajn, Imola i Portugalia odbywały się w drugiej części mistrzostw, kiedy rozwój samochodów był już przeważnie wygaszony. Teraz wchodzimy w podobną fazę, ale podczas pierwszych rund pojawiało się sporo poprawek w poszczególnych zespołach.

Poprawa w każdym aspekcie
Postępy Alfy Romeo łatwo jest uzasadnić lepszą jednostką napędową Ferrari (rzecz jasna już na pierwszy rzut oka przeczy temu tegoroczne tempo Haasa), ale zdaniem zespołu tegoroczny samochód poprawiono w wielu obszarach.

– Cały model C41 działa lepiej niż jego poprzednik i nieuczciwie byłoby przypisywać nasze postępy pojedynczemu elementowi – komentuje Vasseur. – Oczywiście jednostka napędowa jest znacznie lepsza, ale poprawiliśmy każdy aspekt naszego samochodu i rezultaty są widoczne na torze. W 2020 roku tylko osiem razy weszliśmy do Q2, wliczając w to deszczową Turcję i wejście obu samochodów do Q3. Po sześciu wyścigach w tym sezonie wyszliśmy z Q1 już osiem razy na dwanaście możliwych i mamy Q3 na suchym torze, w równej walce – w Monako.

– Cel się nie zmienia: awansować co najmniej do Q2 w każdym wyścigu i walczyć o punkty we wszystkich pozostałych rundach. Wiemy, że mamy do tego narzędzia – w garażu, w kokpicie i w fabryce.

Mieliśmy sześć dosyć dziwnych wyścigów, w których do mety dojeżdżało więcej samochodów niż zazwyczaj – nie pamiętam Monako bez ani jednej żółtej flagi! My regularnie dojeżdżaliśmy tuż za punktami – na P11, P12 – a w sezonie 2020 kilka razy oznaczałoby to P8 czy P9 tylko dzięki paru awariom czy incydentom.

W klasyfikacji konstruktorów za Alfą Romeo są tylko Haas i Williams, a ósma pozycja jest odzwierciedleniem miejsc zajmowanych przez ekipę Hinwil w trzech poprzednich sezonach. Różnica punktowa jest znaczna – siódmy w zestawieniu zespół Alpine ma na koncie 25 punktów, a Kimi Räikkönen i Antonio Giovinazzi zdobyli jak do tej pory po jednym punkcie – ale Vasseur zwraca uwagę na interesujące szczegóły.

– Uważam, że nasza forma jest znacznie bardziej pozytywna niż wskazuje na to zdobyta dotychczas liczba punktów – mówi Francuz. – Jak dotąd każdej niedzieli walczymy i utrzymujemy za sobą takie zespoły, jak Alpine, Aston Martin czy AlphaTauri – ekipy, które są uwikłane w walkę o P5 w mistrzostwach.

– Nasi rywale zaliczyli już po jednej czy dwóch „dużych zdobyczach punktowych”, a my jeszcze nie. Oczywiście były też przypadki, w których mogliśmy i powinniśmy spisać się lepiej. Problem z pit stopem Antonio w Bahrajnie, kiedy jechał w punktach, kraksa Kimiego w Portugalii. Ale w wielu przypadkach działy się rzeczy poza naszą kontrolą – wyścig Antonio w Hiszpanii został zrujnowany, bo system FIA omyłkowo uniemożliwił mu dogonienie stawki przed restartem. Straciliśmy dwa punkty Kimiego na Imoli z powodu kontrowersyjnej kary, a w tym samym wyścigu oderwana zrywka utkwiła we wlocie powietrza do hamulców w samochodzie Antonio.

– Mieliśmy sześć dosyć dziwnych wyścigów, w których do mety dojeżdżało więcej samochodów niż zazwyczaj – nie pamiętam Monako bez ani jednej żółtej flagi! My regularnie dojeżdżaliśmy tuż za punktami – na P11, P12 – a w sezonie 2020 kilka razy oznaczałoby to P8 czy P9 tylko dzięki paru awariom czy incydentom. Oczywiście chcemy coraz więcej i jesteśmy pewni, że wkrótce będziemy walczyć o pierwszą dziesiątkę bez niczyjej pomocy.

Skuteczny rozwój
Dodatkową komplikacją dla wszystkich zespołów jest oczywiście jednoczesne prowadzenie dwóch programów rozwojowych: tegorocznego samochodu oraz zupełnie nowej, rewolucyjnej konstrukcji na przyszły sezon. Wyzwaniem dla wielkich ekip jest zmieszczenie się w rocznym limicie budżetowym, a średniacy muszą rozsądnie gospodarować swoimi znacznie skromniejszymi zasobami. Na tym etapie sezonu rozwój tegorocznej Alfy Romeo C41 jest już praktycznie zakończony, ale zespół wcześniej przygotował się na specyficzne wyścigi w dalszej części mistrzostw.

Udaje nam się przywozić nowe części na prawie każdy wyścig. Są to części nie tylko do natychmiastowego zastosowania, ale także poprawki zaprojektowane na wyścigi w dalszej części sezonu, na specyficzne tory w rodzaju Monzy czy Meksyku.

– Nasz rozwój jest niesamowicie skuteczny – podkreśla dyrektor techniczny Jan Monchaux. – Udaje nam się przywozić nowe części na prawie każdy wyścig. Są to części nie tylko do natychmiastowego zastosowania, ale także poprawki zaprojektowane na wyścigi w dalszej części sezonu, na specyficzne tory w rodzaju Monzy czy Meksyku. To potwierdza nasze zrozumienie samochodu oraz pewność i zaufanie do naszego projektu i procesów. Jak dotąd te części przynoszą natychmiastową poprawę. W tak wyrównanej stawce liczy się każda dziesiąta sekundy i każda nowa część może przynieść różnicę trzech, czterech pozycji na polach startowych albo na mecie. Wiedząc, że mamy zaufane i przetestowane części na dalszą część sezonu, będziemy mogli spokojnie skupić się w całości na modelu C42 na sezon 2022.

– Przed nami ogromne zadanie, nie tylko z powodu równoległego rozwijania dwóch samochodów, ale także ze względu na znaczenie auta na kolejny sezon. Pierwszy model w nowej generacji przepisów nadaje ton kolejnym: jeśli ktoś ma straty, to trudno będzie mu odrobić różnicę, a jeśli ktoś wysforuje się przed stawkę, to jego przewaga się utrzyma.

Mądre inwestycje, sprytny rozwój
Tak jak wszystkie zespoły, Alfa Romeo pokłada ogromne nadzieje w nowym kształcie Formuły 1 – z limitem wydatków i całkowicie odświeżonym regulaminem technicznym. Monchaux przypomina, w jak trudnej sytuacji była ekipa z Hinwil u progu kończącej się właśnie ery hybrydowej.

Monchaux: „Wiedząc, że mamy zaufane i przetestowane części na dalszą część sezonu, będziemy mogli spokojnie skupić się w całości na modelu C42 na sezon 2022”.

– Wykonujemy stopniowe postępy, poza dobrze znanym wyjątkiem w postaci sezonu 2020 – podkreśla. – Wygląda to zachęcająco na przyszłość, jeśli porównamy miejsce zespołu na początku tej ery przepisów do obecnej sytuacji. U progu nowej ery hybrydowej ekipa była na krawędzi upadku, ze zbyt ciężkim samochodem i zerowym dorobkiem punktowym [w sezonie 2014]. Kończymy tę epokę z solidnym właścicielem, stabilnymi wizjami na przyszłość i w walce z zespołami, które rywalizują o piąte miejsce w mistrzostwach.

– Musimy nadal mądrze inwestować nasze zasoby, skupiając się na sprytnym rozwoju – to dla nas tradycja, a inne zespoły będą do tego zmuszone poprzez [roczny] limit budżetowy.

Oczywiście wszyscy mają takie same cele i nikt nie zasypia gruszek w popiele – w Formule 1 trzeba bezustannie iść naprzód i walczyć nawet o minimalne zyski. Świetnie, że Alfa Romeo potrafi skutecznie poprawiać tempo, ale konkurencja nie śpi. Krótkofalowo potrzeba jest nie tylko regularność, ale także przebłyski: jak te, o których w przypadku rywali wspominał Vasseur. Jeśli natomiast chodzi o kolejny sezon… nadzieję mają wszyscy, ale weryfikacja nastąpi na torze. A ostatecznie liczy się skuteczność i suche punkty, a nie procentowe poprawy i wyliczanie straconych szans.

1 KOMENTARZ

  1. W tym tempie rozwoju za ok 130 lat wygrają kwalifikacje. Wstyd że zespół z takimi tradycjami, własnymi tunelami aerodynamicznymi i niezłą bazą, jedyne widoczne postępy zalicza w malowaniu bolidu. Ale coś trzeba mówić żeby zachować ciepłą posadkę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here