Przedostatnia runda mistrzostw świata oznacza porcję ciekawostek związanych z wyścigami Formuły 1 w Brazylii.

Dzieje wyścigów samochodowych w Brazylii sięgają lat 30. XX wieku. W 1934 roku zainaugurowano Grand Prix Rio de Janeiro ścigano się na 11-kilometrowej ulicznej pętli Gávea (ścigano się tam do lat 50.), a w 1936 roku do grona organizatorów zawodów najwyższej rangi dołączyło São Paulo, także z ulicznym wyścigiem w dzielnicy Jardim América („Amerykański Ogród”), na pętli o długości 4,2 km. Kilka lat później w największym brazylijskim mieście ruszyły prace nad stałym torem. Inauguracja obiektu Interlagos nastąpiła 12 maja 1940 roku, ale na Formułę 1 Brazylia musiała zaczekać aż do lat 70. XX wieku.

W 1972 roku na Interlagos (w pierwotnej wersji o długości 7,9 km) odbył się wyścig, który nie był zaliczany do mistrzostw świata. Wygrał go jadący Brabhamem BT34 Carlos Reutemann.

Rok później Brazylia trafiła wreszcie do oficjalnego kalendarza F1. Lokalni kibice nie posiadali się ze szczęścia – zwłaszcza, że wygrana padła łupem miejscowego bohatera, Emersona Fittipaldiego, reprezentującego barwy ekipy Lotusa.

Poza rundą z 1972 roku, w Brazylii jeszcze raz zorganizowano wyścig, który nie był zaliczany do mistrzostw świata. Mowa o rozegranym w 1974 roku w Brasilii Grande Premio Presidente Emilio Medici, w którym również triumfował Fittipaldi – tym razem już z McLarenem.

W 1978 roku Formuła 1 przeniosła się do Rio de Janeiro na tor Jacarepaguá, z którego korzystano następnie od 1981 do 1989 roku. W kolejnym sezonie wyścig powrócił do São Paulo i tak pozostaje do dziś.

Leżący na przedmieściach miasta tor Interlagos nosi imię José Carlosa Pace. W 1975 roku Brazylijczyk za kierownicą Brabhama wygrał swój domowy wyścig (był to jego jedyny triumf w mistrzostwach świata), a dwa lata później zginął w wypadku lotniczym.

Pętla, z której aktualnie korzysta królowa sportów motorowych, mierzy 4,309 km i liczy 15 zakrętów. Na dystans wyścigu składa się 71 kółek, co oznacza, że kierowcy nakręcają na licznik 305,909 km. Od 24 października 2004 roku rekordzistą toru jest Juan Pablo Montoya, który przejechał jedno kółko w 1.11,473 (217,039 km/h). Dzień wcześniej Rubens Barrichello sięgnął na Interlagos po pole position czasem 1.10,646 (219,579 km/h). Ten czas poprawił w tegorocznych kwalifikacjach Nico Rosberg (1.10,023).

Najwięcej triumfów w Brazylii święcił Alain Prost – pięciokrotnie najlepszy na Jacarepaguá (1982, 1984, 1985, 1987, 1988) i raz na Interlagos (1990). W aktualnej stawce smak zwycięstwa na torze w São Paulo znają Felipe Massa (2006, 2008), Kimi Räikkönen (2007), Sebastian Vettel (2010, 2013) i Jenson Button (2012). Lewis Hamilton i Nico Rosberg mają zatem coś do nadrobienia.

Wśród zespołów najbardziej utytułowaną marką jest McLaren – kierowcy stajni z Woking aż dwanaście razy zdobywali Grand Prix Brazylii. Dziesięć wygranych ma na koncie Ferrari, sześć Williams i cztery Red Bull, który zgarnął cztery zwycięstwa w pięciu ostatnich wyścigach na Interlagos.

Królem czasówek w Brazylii był Ayrton Senna – sześciokrotny zdobywca pole position. Najwięcej kilometrów na czele wyścigów o Grand Prix Brazylii pokonał z kolei jego największy rywal Alain Prost. Francuz w sumie spędził jako lider 1140 km. Kolejne miejsca w tym zestawieniu zajmują Michael Schumacher (1018 km), Carlos Reutemann (828), Felipe Massa (789), Nelson Piquet (765) i Senna (737).

Brazylia może się poszczycić trzema mistrzami świata Formuły 1 – Emersonem Fittipaldim (1972, 1974), Nelsonem Piquetem (1981, 1983, 1987) i Ayrtonem Senną (1988, 1990-1991), którzy wspólnie mają na koncie 78 zwycięstw (Fittipaldi 14, Piquet 23, Senna 41).

Spośród 30 brazylijskich kierowców w F1 wygrywali jeszcze: José Carlos Pace (1), Rubens Barrichello (11) i Felipe Massa (11). To oznacza, że w sumie Brazylijczycy triumfowali 101 razy. Dziewięć zwycięstw zostało odniesionych na własnym podwórku.

Brazylijczycy mieli kiedyś ambicje związane z posiadaniem własnego zespołu Formuły 1. W 1975 roku na starcie Grand Prix Argentyny pojawił się srebrny samochód Escuderia Fittipaldi z reklamami brazylijskiego potentata cukrowniczego Copersucar, za kierownicą którego siedział szef całego przedsięwzięcia Wilson Fittipaldi Junior. Debiut nie był udany i zakończył się wypadkiem Wilsinho. Co ciekawe, w wyścigu tym zwyciężył młodszy brat Wilsona – Emerson, który w kolejnym sezonie został kierowcą brazylijskiej ekipy, rezygnując z jazdy w McLarenie (jego miejsce zajął James Hunt).

To była nadzwyczaj ryzykowna decyzja, w praktyce oznaczająca rezygnację z własnych ambicji. – Jestem świadomy tego, że nie będę miał szans na wygranie mistrzostw w kolejnym sezonie – komentował Emerson swoją szokującą decyzję. Sęk w tym, że takiej szansy nie miał już nigdy. Czy gra była zatem warta świeczki? Z perspektywy czasu wydaje się, że nie, ponieważ w trakcie pięciu lat Emerson tylko dwukrotnie wdrapał się na podium. W 1978 roku w Rio de Janeiro dwukrotny mistrz świata wywalczył drugie, a dwa lata później w Long Beach trzecie miejsce. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że w kokpicie bardziej konkurencyjnego samochodu Fittipaldi mógł osiągnąć znacznie więcej.

W latach 1980-1981 w ekipie Fittipaldi jeździł Keke Rosberg, przyszły mistrz świata i ojciec obecnej gwiazdy Mercedesa – Nico Rosberga. Koniec brazylijskiej stajni był już jednak bliski. Grand Prix Włoch 1982 była ostatnim wyścigiem, na starcie którego stanął samochód marki Fittipaldi. Chico Serra zajął w nim 11 pozycję. Poszukiwania funduszy do startu w kolejnym sezonie spełzły na niczym  i rozdział pod nazwą brazylijska ekipa w F1 został definitywnie zamknięty.

Kończąc temat stajni Fittipaldi warto dodać, że pod skrzydłami głównego projektanta zespołu Harveya Postlethwaite’a pierwsze szlify w F1 zdobywał niejaki Adrian Newey, odpowiedzialny za aerodynamikę modelu F8. Tak, tak, ten sam Newey…

Brazylijskie hity F1
1982 – Przekombinowali
W 1982 roku na Jacarepaguá na dwóch pierwszych pozycjach finiszowali Nelson Piquet i Keke Rosberg. Obaj panowie zostali jednak zdyskwalifikowani za zbyt lekkie samochody. Skąd wzięły się ich kłopoty? Problemem okazały się zbiorniki wody, służącej rzekomo do chłodzenia hamulców. Sęk jednak w tym, że w przypadku Brabhama i Williamsa zostały one opróżnione na początku wyścigu, co oznaczało, że auta Piqueta i Rosberga ważyły mniej od wymaganego limitu. Sprytny patent nie znalazł uznania w oczach sędziów i najlepsza dwójka została wykluczona, a kontrowersyjne zbiorniki niebawem zakazane.

Zwycięstwo przyznano Alainowi Prostowi z Renault, natomiast skład podium uzupełnili John Watson (McLaren) i Nigel Mansell (Lotus). Warto dodać, że był to pierwszy z sześciu triumfów Francuza w Brazylii.

1989 – Mansell wygrywa z półautomatem
W 1989 roku Nigel Mansell dołączył do ekipy Ferrari, która z myślą o walce z zespołem McLarena zbudowała model 640 autorstwa Johna Barnarda. Przedsezonowe przygotowania okazały się dla Włochów koszmarem, przede wszystkim za sprawą nowinki mającej wkrótce zrewolucjonizować wyścigi F1, czyli półautomatycznej skrzyni biegów. Patent był na tyle zawodny, że nikt nie wierzył, iż samochód osiągnie metę (Mansell potem żartował, że zabukował bilet na wcześniejszy lot do domu, a zespół rozważał zatankowanie auta tylko na połowę dystansu, żeby przynajmniej błysnąć tempem na początku). Jakież było jednak zaskoczenie, gdy Nigel sięgnął w debiucie dla włoskiej stajni po zwycięstwo – pierwsze dla samochodu z półautomatyczną skrzynią biegów.

1991 – Wbrew wszystkiemu
Można dyskutować, czy było to najwspanialsze zwycięstwo Ayrtona Senny w F1, ale z pewnością zostało okupione największym wysiłkiem. Brazylijczyk bardzo długo czekał na triumf przed własną publicznością i udało się to dopiero w 1991 roku. Pomimo wygranej w otwierającym sezon wyścigu w Phoenix, Senna obawiał się zagrożenia ze strony Williamsów, dostrzegając olbrzymi potencjał zaprojektowanego przez Adriana Neweya i Patricka Heada modelu FW14. Na szczęście dla niego konkurencja ciągle miała problemy związane z półautomatyczną skrzynią biegów.

W sobotę Senna wykonał pierwszy krok w stronę wymarzonego zwycięstwa, zapewniając sobie pole position. Po starcie Brazylijczyk prowadził, ale tuż za nim podążał Nigel Mansell. Brytyjczyk pierwszy zjechał do alei serwisowej i podczas pit stopu nie mógł wybrać jedynki, tracąc 15 sekund. W kłopoty wpadł także lider, w którego McLarenie zaczął wyskakiwać czwarty bieg. Na szczęście dla niego Mansell złapał kapcia i znowu stracił mnóstwo czasu, a później wykonał piruet, ponieważ w skrzynia biegów w jego Williamsie wybrała jedynkę. To był koniec jego pościgu za liderem.

Wydawało się, że Senna może odetchnąć z ulgą, lecz nic z tego. Jego McLaren utknął bowiem na szóstym biegu, co oznaczało 6-7 sekund straty na okrążeniu. Trzy sekundy z tego deficytu udało się Brazylijczykowi urwać dzięki całkiem innej linii jazdy. Pomimo tego przewaga nad ścigającym go Patrese topniała jak śnieg w maju – od 60 do 68 okrążenia Włoch zredukował swoje starty z 40 do zaledwie 5 sekund. Wyglądało na to, że losy Senny są przesądzone. Nagle zaczął jednak kropić deszcz, lecz tak naprawdę to nie wilgotny tor, a kłopoty z przekładnią spowolniły kierowcę Williamsa. Wrzeszczący z bólu (skurcze mięśni ramienia) i radości Senna sięgnął po epickie zwycięstwo.

1993 – Senna po raz drugi
Dwa lata później Senna odniósł na Interlagos swój drugi triumf. W 1993 roku kierowcy Franka Williamsa, czyli Alain Prost i Damon Hill, dysponowali niekwestionowaną przewagą sprzętową, ale w Brazylii z pomocą lokalnemu idolowi przyszła zmienna pogoda. Zanim jednak rozpętała się ulewa, Senna musiał odbyć 10-sekundową karę stop & go za wyprzedzanie przy żółtych flagach, co oznaczało spadek na czwarte miejsce – za Michaela Schumachera. Wkrótce lunął deszcz i Senna, Hill oraz Schumacher zjechali po deszczówki. Warunki były coraz gorsze i Aguri Suzuki stracił panowanie nad swoim samochodem, rozbijając się na prostej startowej. Chwilę później dołączył do niego Ukyo Katayama. Do akcji wysłano samochód bezpieczeństwa. Liderujący Prost nadal pozostawał na slickach. Nie był to najlepszy pomysł, ponieważ w pierwszym zakręcie płynęły potoki wody. Francuz wpadł w poślizg, uderzył w samochód wirującego tuż przed nim Christiana Fittipaldiego, po czym zakopał się w piasku.

Deszcz niemal natychmiast ustał. Po restarcie prowadził Hill, przed Senną i Schumacherem. Nawierzchnia zaczęła błyskawicznie wysychać. Sygnał do zjazdu po slicki dał jadący na piątej pozycji Johnny Herbert. Niebawem w jego ślady poszedł Senna. Hill przejechał jeszcze jedno okrążenie i na zimnych oponach nie miał żadnych szans w starciu z Brazylijczykiem, który po raz drugi w karierze wygrał u siebie w domu.

2001 – Montoya rzucił rękawicę
Dla Juana Pablo Montoi primaaprilisowa Grand Prix Brazylii w 2001 roku była dopiero trzecim startem w karierze, ale młody Kolumbijczyk bez najmniejszego respektu walczył z Michaelem Schumacherem. Na trzecim okrążeniu kierowca Williamsa wykorzystał moc silnika BMW oraz swoje doświadczenia związane ze startami za samochodem bezpieczeństwa z serii ChampCar i zaatakował Niemca po wewnętrznej Senna S, wychodząc na prowadzenie.

Wydawało się, że odniesie swoje pierwsze zwycięstwo, ale na drodze stanął mu dublowany Jos Verstappen. W trakcie 39 okrążenia na prostej przed zakrętem numer 4 Holender grzecznie przepuścił lidera, po czym najechał na tył Williamsa, pozbawiając Montoyę szans na wygraną. Pikanterii całej sprawie dodawał z pewnością fakt, że Jos był kolegą Schumiego z czasów wspólnych startów w Benettonie.

Zwycięzcą tego wyścigu został David Coulthard, który modlił się o deszcz i wymodlił, bo nad torem w São Paulo przeszła ulewa. Korzystający z przejściówek Schumacher najpierw wykonał piruet, a następnie przegrał ze Szkotem pojedynek w pierwszym zakręcie. Warto w tym miejscu dodać, że DC popisał się manewrem à la Mika Häkkinen na Spa, choć wszystko odbywało się przy zdecydowanie mniejszej prędkości. Na koniec Schumi zaliczył jeszcze wycieczkę na pobocze, więc ekipa McLarena mogła otwierać szampany.

2002 – Kurs kolizyjny
Dwa tygodnie po kolizji z Malezji Michael Schumacher i Juan Pablo Montoya znowu starli się na torze. Panowie najwyraźniej mocno się przyciągali. Ruszający z pole position Kolumbijczyk przegrał z asem Ferrari start. Przed zakrętem numer cztery usiłował wyprzedzić F2002 z jedynką – doszło do kontaktu i Williams stracił przednie skrzydło. Montoya był wściekły. Musiał zjechać do boksu i ostatecznie osiągnął metę na piątej pozycji. Wygrał oczywiście Schumi, który finiszował 0,5 sekundy przed swoim młodszym bratem.

2003 – Pomyłka
Zwycięzcę tego chaotycznego wyścigu w Brazylii poznaliśmy dopiero pięć dni później, a puchar za zwycięstwo Giancarlo Fisichella odebrał podczas weekendu na torze Imola. Koszmarna, deszczowa pogoda panująca na Interlagos (jak również fakt, że firmy oponiarskie nie przywiozły do Brazylii pełnych deszczówek) pochłonęła między innymi Michaela Schumachera i Juana Pablo Montoyę, którzy zakończyli swoje popisy na Zakręcie Słońca.

Po pewne zwycięstwo zmierzał Rubens Barrichello, lecz w jego Ferrari zawiódł układ paliwowy. Pecha miał także prowadzący po awarii faworyta lokalnej publiczności David Coulthard. Szkot zjechał bowiem po paliwo tuż przed kraksą Fernando Alonso, który zignorował żółte flagi i z ogromnym impetem uderzył w jedno z kół rozbitego chwilę wcześniej Jaguara Marka Webbera. Po tym incydencie decyzja mogła być tylko jedna – wyścig został przerwany.

Początkowo zwycięzcą ogłoszono Kimiego Räikkönena, okazało się jednak, iż dyrekcja wyścigu nie dostrzegła, że prowadzący Fisichella był już na kolejnej rundzie i podała wyniki po 53 okrążeniu, choć powinna zaliczyć jeszcze jedno kółko, na którym Włoch znalazł się na pierwszej pozycji. Pomyłka była ewidentna i Fisico odzyskał wygraną – pierwszą w jego karierze. – Jestem zachwycony zwycięstwem, choć pozostało rozczarowanie, gdyż ominęła mnie wspaniała chwila na najwyższym stopniu podium – podkreślił Fisichella, odbierając trofeum z rąk Kimiego na Imoli.

2006 – Ciśnienie, kapeć i pościg godny mistrza
To był piękny koniec pierwszej części (bo jak wiadomo, Niemiec po trzech latach przerwy powrócił z Mercedesem) wspaniałej kariery. W 2006 roku w São Paulo Michael Schumacher przegrał co prawda z Fernando Alonso walkę o tytuł, ale dał pokaz jazdy godnej prawdziwego mistrza.

Przylatując do Brazylii, Niemiec miał jedynie teoretyczne szanse na wydarcie Hiszpanowi korony, gdyż musiał wygrać i liczyć na to, że Alonso nie zdobędzie ani jednego punktu. Zadanie było tym trudniejsze, że w kluczowym momencie czasówki w Ferrari Schumiego spadło ciśnienie paliwa, w związku z czym rozpoczynał wyścig z dziesiątej pozycji – sześć miejsc za swoim rywalem.

Zdając sobie sprawę, iż jego Ferrari stanowi w ten weekend klasę dla siebie, Michael nie złożył broni. Początek wyścigu okazał się jednak dla niego koszmarem. Podczas wyprzedzania Giancarlo Fisichelli w Senna S pomiędzy panami doszło do kontaktu i Ferrari okulało. Po wizycie w alei serwisowej Schumi spadł na koniec stawki, ale rzucił się w pogoń za czołówką i po ostrej walce zameldował się na mecie na czwartej pozycji, pod koniec wyścigu zostawiając w tyle Fisichellę i Räikkönena. Na pożegnanie popisał się jeszcze najszybszym okrążeniem, po czym poszedł pogratulować drugiemu na mecie Alonso tytułu. – Mieliśmy ultraszybkie auto. Mogliśmy wszystkich zdublować, lecz to nie był mój dzień. Cieszę się jednak z powodu zwycięstwa Felipe. Naturalnie, gratuluję także Fernando – podkreślił siedmiokrotny mistrz świata.

2007 – Cuda się zdarzają
Przed kończącą sezon rundą w Brazylii wydawało się, że sprawa mistrzowskiego tytułu będzie wewnętrzną rozgrywką kierowców McLarena. Lewis Hamilton miał bowiem 4 punkty przewagi nad Fernando Alonso. Kimi Räikkönen był trzeci z 7 oczkami straty do Anglika (do zdobycia pozostawało 10 punktów), co sprawiało, że potrzebował cudu, aby sprzątnąć rywalom tytuł sprzed nosa. I cud się zdarzył.

Pole position padło łupem Felipe Massy, który zostawił w pobitym polu kandydatów do tytułu. Po starcie sytuacja zaczęła się układać niekorzystnie dla Lewisa. W pierwszy zakręt Anglik wjechał za kierowcami Ferrari, a w Senna S przegrał również z Alonso. Próba kontry zakończyła się wizytą na poboczu i utratą czterech pozycji.

W ciągu kilku okrążeń Hamilton przesunął się do szóstki i wtedy nastąpił kataklizm. Przekładnia wybrała neutralny bieg i Anglik musiał zrestartować system. Po kilku zakrętach w ślimaczym tempie skrzynia biegów ożyła, lecz szansa na mistrzowską koronę odjechała wraz z Räikkönenem, który zgarnął Grand Prix Brazylii i tytuł mistrza świata. – Po minięciu mety zapytałem, co z Hamiltonem. Chwilę to trwało, zanim Chris Dyer potwierdził, że Lewis finiszował siódmy i jestem mistrzem świata – przyznał później Iceman.

2008 – Koronacja z palpitacją
Jeżeli nie był to najbardziej mrożący krew w żyłach finał mistrzostw świata Formuły 1, to z całą pewnością jeden z najbardziej mrożących. Coś na ten temat mogą powiedzieć bliscy oraz kibice Felipe Massy i Lewisa Hamiltona, walczących w 2008 roku na Interlagos o tytuł mistrza świata.

Przed weekendem w lepszej sytuacji znajdował się Hamilton, posiadający 7 punktów przewagi nad Massą (za zwycięstwo przyznawano 10 oczek). Nie mając nic do stracenia, Felipe zrobił wszystko, co mógł, żeby sięgnąć po tytuł. Pewnie wygrał czasówkę (Anglik był czwarty), w niedzielę zmieniając pole position w zwycięstwo. Deszcz na ostatnich okrążeniach zmienił wyścig na Interlagos w zapierający dech w piersiach thriller. Trzy rundy przed metą Sebastian Vettel zrzucił Hamiltona z piątej pozycji, co równało się tytułowi dla Massy. Meta zbliżała się, a sytuacja Anglika nie ulegała zmianie.

Felipe przeciął tymczasem linię mety i przez kilkadziesiąt sekund mógł się czuć mistrzem świata. Zamieszanie panujące na torze było tak duże, że w boksie Ferrari wybuchł już szał radości. Niestety dla Massy, Hamilton jednak wykonał plan minimum. Nasilający się w końcówce wyścigu deszcz pozwolił bowiem jadącemu na przejściówkach Anglikowi wyprzedzić w zakręcie Junção podróżującego na slickach Timo Glocka. To wystarczyło, żeby Lewis zdobył tytuł. Stojący na najwyższym stopniu podium Felipe Massa wysłuchał hymnu, ocierając łzy. Tysiące kibiców zgromadzonych na trybunach oraz niebo nad São Paulo płakali razem z nim.

Grand Prix Brazylii 2013 w pigułce 
Pole position: Sebastian Vettel (Red Bull-Renault) – 1.26,479
Najwyższa prędkość w kwalifikacjach: Adrian Sutil (Force India-Mercedes) 296,7 km/h
Najwyższa prędkość w wyścigu: Sergio Pérez (McLaren-Mercedes) 312,5 km/h
Wyniki wyścigu:
1. Sebastian Vettel (Red Bull-Renault) 1:32.36,300
2. Mark Webber (Red Bull-Renault) +10,452
3. Fernando Alonso (Ferrari) +18,913
Liczba pit stopów zwycięzcy: 2 (24 i 47 okr.)
Najkrótszy pit stop: Felipe Massa (Ferrari) 22,342 – 19 okr.
Liderzy: 1-71 Vettel
Najszybsze okrążenie: Mark Webber (Red Bull-Renault) 1.15,436 (205,637 km/h) – 51 okr.

Dwa pierwsze wyścigi Formuły 1 o Grand Prix Brazylii zakończyły się zwycięstwem Emersona Fittipaldiego.

W 1975 roku Fittipaldi musiał się zadowolić drugą lokatą. Zwyciężył bowiem José Carlos Pace, dla którego było to jedyna wygrana w F1.

W 1978 roku Fittipaldi ponownie sięgnął w Brazylii po drugą lokatę. Tym razem sukces był jednak nieporównywalnie większy, gdyż Emmo prowadził samochód ekipy Fittipaldi. Był to najlepszy rezultat brazylijskiej ekipy w F1.

René Arnoux swoje pierwsze zwycięstwo w F1 wywalczył właśnie w Brazylii (1980).

W 1983 roku królem brazylijskiego ringu okazał się reprezentujący barwy Brabhama Nelson Piquet. Drugi na mecie Keke Rosberg został zdyskwalifikowany. Za co? Podczas tankowania na poszycie Williamsa rozlało się trochę paliwa, który zapaliło się. Mechanicy błyskawicznie stłumili płomienie, ale Fin zdążył już wyskoczyć z kokpitu. Po chwili powrócił za kierownicę i ruszył do dalszej walki. Sęk jednak w tym, że odjechał ze stanowiska dzięki pomocy swoich mechaników, więc sędziowie nie mieli większego wyboru.

Ayrton Senna długo czekał na zwycięstwo na własnym podwórku. Cel ten udało mu się osiągnąć dopiero w 1991 roku. Wcześniej nie wiodło mu się w Brazylii najlepiej. W 1988 roku Senna został zdyskwalifikowany za zmianę samochodu przed startem wyścigu.

W 1994 roku trzykrotny mistrz świata trafił wreszcie do wymarzonego Williamsa. Pierwszy wyścig sezonu, odbywający się na Interlagos, pokazał jednak, że Brazylijczykowi wyrósł groźny konkurent – Michael Schumacher. W trakcie pościgu za Niemcem trzykrotny mistrz świata wykonał piruet, kończąc występ przed własną publicznością.

Rok później dwaj najlepsi kierowcy wyścigu w São Paulo, Michael Schumacher i David Coulthard zostali po wyścigu zdyskwalifikowani. Okazało się, że paliwo Elf w ich samochodach było niezgodne z wzorcową próbką przekazaną FIA przed sezonem. Co ciekawe, Trybunał Apelacyjny FIA potwierdził, że Schumacher i Coulthard korzystali z nielegalnego paliwa, ale uznał jednocześnie, że nie mogą oni ponosić za to odpowiedzialności i obaj odzyskali pierwszą i drugą pozycję. Punktów pozbawiono jedynie zespoły Benettona i Williamsa. – Wygląda na to, że można wygrać wyścig w nielegalnym samochodzie – skwitowano w Ferrari.

W 2002 roku Michael Schumacher nie ujrzał na mecie flagi w szachownicę, ponieważ machający nią Pelé zagadał się z oficjelami i nie zdążył nią pomachać zwycięzcy. Skonfundowany Brazylijczyk pokazał ją dopiero Takumie Sato, który stracił do Schumiego dwa okrążenia. – Pelé jest bardzo niski, dlatego nie dostrzegłem flagi – dowcipnie wyjaśnił wpadkę legendarnego piłkarza Schumacher.

W 2003 roku samochód zwycięskiego Giancarlo Fisichelli stanął w alei serwisowej w płomieniach.

W sezonie 2004 Juan Pablo Montoya zakończył swoją 4-letnią przygodę z Williamsem zwycięstwem w São Paulo.

Brazylia była szczęśliwa dla Fernando Alonso. Hiszpan właśnie na Interlagos zdobył  swoje oba tytuły – pierwszy w 2005 roku po pokonaniu Kimiego Räikkönena, a drugi rok później po walce z Michaelem Schumacherem.

W 2009 roku w Brazylii zwyciężył Mark Webber, finiszując przed Robertem Kubicą.  Najszczęśliwszym człowiekiem w stawce niewątpliwie był jednak piąty na mecie Jenson Button, który zdobył tytuł. Mistrzostwo świata zapewniła sobie także jego ekipa, czyli Brawn GP.

Cztery lata temu Nico Hülkenberg zdobył w São Paulo swoje jedyne pole position w F1.

W 2012 roku Sebastian Vettel i Fernando Alonso walczyli w São Paulo o mistrzowski tytuł. Na pierwszym okrążeniu Niemiec otrzymał uderzenie od Brunona Senny i obrócił się, cudem unikając najechania przez inne samochody (w jego Red Bullu ucierpiał dyfuzor). Spadł jednak na koniec stawki, więc wyglądało na to, że Hiszpan zdobędzie swoją trzecią koronę. Nic z tego. Vettel stopniowo piął się w górę stawki i ostatecznie zajął szóste miejsce, zdobywając trzeci tytuł z rzędu. Wygrał Jenson Button.

W 2013 roku na Interlagos triumfował Sebastian Vettel i było to – póki co – ostatnie zwycięstwo Niemca w Formule 1. Jednocześnie Mark Webber zakończył karierę w F1.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here