Marcin Budkowski zabiera się za szeroko zakrojoną pomoc dla utalentowanych polskich zawodników młodego pokolenia. Poza programem wsparcia dla zawodników, którzy dotarli już na wyższe szczeble kariery, Marcin chce także stworzyć możliwości dla dzieci, ułatwić szkolnej młodzieży postawienie pierwszych kroków w kartingu. O swoim projekcie opowiedział mi w rozmowie, która ukazała się na łamach polskiego wydania miesięcznika „GP Racing”. Oto jej pełna wersja.
Jak ma wyglądać działalność fundacji Racing Future Academy?
Pierwszym celem jest wspieranie najbardziej utalentowanych młodych polskich kierowców, którzy walczą na międzynarodowej arenie – czy to w samochodach jednomiejscowych, czy w długim dystansie albo GT, ale także najbardziej obiecujących Polaków w kartingu.
Więcej młodych Polaków będzie jeździło gokartami i to oznacza większe szanse na stworzenie pasji u dzieci i wyłowienie nowych talentów.
Druga część to udostępnienie kartingu dla młodzieży, w szkołach. Chcemy, żeby karting był dostępny jak każdy inny sport, żeby można było zapisać dzieci na zajęcia w szkole – jak na piłkę nożną, siatkówkę czy jazdę konną. Niestety, nie ma takich możliwości, bo trzeba kupić drogi sprzęt, kombinezon, kask, przyczepę do wożenia gokarta, mieć mechanika i osobę do trenowania dziecka. My to wszystko udostępnimy za miesięczny abonament. Mamy bogatą ofertę torów kartingowych w Polsce, tam będziemy organizować szkółki – zapewniać profesjonalne gokarty, mechaników i trenerów, na przykład na cztery kilkugodzinne treningi w miesiącu.
Te dwa programy się uzupełniają. Więcej młodych Polaków będzie jeździło gokartami i to oznacza większe szanse na stworzenie pasji u dzieci i wyłowienie nowych talentów. Z kolei nasza elita, najlepsi polscy zawodowcy, będą wyznaczali kierunek i pokazywali, że można osiągać wielkie wyniki na poziomie międzynarodowym – i dostać się do Formuły 1, do 24h Le Mans, do Indy Car, do Formuły E.
Skąd pomysł, żeby zająć się pracą z juniorami?
Jak wiesz, zaangażowałem się w pracę menedżera dla czterech bardzo utalentowanych polskich kierowców: to Tymek Kucharczyk, Maciek Gładysz, Janek Przyrowski i Mateusz Kaprzyk. Osiągnęli oni bardzo dobre wyniki, są na bardzo dobrym poziomie w międzynarodowym motorsporcie. Wobec trudności, które pojawiają się z budżetami, pojawił się pomysł stworzenia struktury, która nie tylko będzie zbierała wsparcie, ale także pomagała w rozwoju fizycznym i mentalnym. Mamy parę fajnych projektów, na przykład obozy z trenerami kierowców F1, z którymi jestem zaprzyjaźniony, albo zimowe wyjazdy na tory do Hiszpanii, pod opieką zawodników F1. Do tego mój wspólnik w tym projekcie podpowiedział pomysł szkółek i postanowiliśmy to połączyć.
W Polsce mamy trudniejszy klimat, firmy chyba nie do końca są przyzwyczajone do sponsorowania na poziomie międzynarodowym. Nie zawsze mają kreatywne podejście, nie wychodzą poza schemat logo na samochodzie czy kombinezonie, a możliwości są przecież znacznie większe.
Co jest największym wyzwaniem w polskiej rzeczywistości?
Niestety, największym wyzwaniem jest ogarnięcie budżetu. Motorsport jest bardzo drogi, szczególnie na wysokim poziomie koszty są wysokie. Na szczęście mamy pokolenie bardzo zdolnych kierowców, więc znalezienie dla nich najlepszych zespołów albo negocjacje z tymi ekipami nie są takie trudne. Kiedy kierowca jest dobry, to ta część robi się dużo łatwiejsza, lecz wciąż potrzebne są wysokie budżety. Rodziny poświęcają bardzo wiele, żeby rozwijać karierę swoich dzieci, ale w wyższych kategoriach wymagania finansowe są ogromne i tutaj potrzebujemy wsparcia od polskich spółek skarbu państwa, od firm, od inwestorów.
W jaki sposób próbujecie przekonywać potencjalnych sponsorów?
Podkreślamy, że to dobra okazja, by pokazać markę, także poza Polską. Takie współprace można na różne sposoby aktywować – poprzez media społecznościowe, różne oryginalne kampanie i pomysły. Do tego można zaprosić gości, klientów czy członków zarządu na wyścigi – a F3 i F2 jeżdżą razem z F1, co stwarza wiele ciekawych możliwości. Staramy się rozwijać różne oryginalne pomysły czy aktywacje, by współpraca opłacała się wszystkim. W interesie kierowcy i jego otoczenia leży z kolei jak największa pomoc w takich operacjach promocyjnych i marketingowych.
Kwoty są wysokie i niełatwo jest przekonać do takiej inwestycji, mimo że ambitne i kreatywne podejście do współpracy przynosi ciekawe zwroty. W Polsce mamy trudniejszy klimat, firmy chyba nie do końca są przyzwyczajone do sponsorowania na poziomie międzynarodowym. Nie zawsze mają kreatywne podejście, nie wychodzą poza schemat logo na samochodzie czy kombinezonie, a możliwości są przecież znacznie większe. Motorsport nie jest u nas popularny, mimo kariery Roberta Kubicy. Uważamy, że fundacja może pomóc także w promowaniu i zwiększaniu popularności motorsportu w Polsce.
We Francji federacja bardzo się angażuje w promowanie i wspieranie młodych kierowców, mają własną akademię, a tamtejsza Formuła 4 jest organizowana właśnie przez federację i ma dużo niższe ceny niż w innych europejskich krajach, dzięki czemu jest bardziej dostępna i sprawiedliwa.
Co jest istotne z punktu widzenia samych zawodników? Jak najlepsze wyniki, czy także gotowość do współpracy, o której właśnie wspomniałeś?
Tak jak mówisz, najważniejsze są oczywiście wyniki, bo pomagają w negocjacjach z zespołami, w rozwoju kariery i w pozyskiwaniu sponsorów. Lepsze wyniki pomagają przekonać sponsora, że to będzie dobra inwestycja i jego marka będzie dobrze promowana. Rzecz jasna to nie wystarcza, rozpoznawalność kierowcy też jest kluczowe, bo obecnie zasięgi bardzo się liczą. Do tego sposób wypowiadania się czy to, jak kierowca się prezentuje, także są wyjątkowo ważne. Nad tym też pracujemy, nad rozpoznawalnością i obecnością naszych młodych zawodników w mediach społecznościowych.
Jak wspieranie młodzieży działa w innych krajach?
Różnie, w zależności od inicjatyw federacji lokalnej i ludzi, którzy są w motorsport zaangażowani. Są federacje [krajowe związki, u nas Polski Związek Motorowy], które działają bardzo aktywnie. We Francji federacja bardzo się angażuje w promowanie i wspieranie młodych kierowców, mają własną akademię, a tamtejsza Formuła 4 jest organizowana właśnie przez federację i ma dużo niższe ceny niż w innych europejskich krajach, dzięki czemu jest bardziej dostępna i sprawiedliwa.
A jak oceniasz obecne pokolenie polskich juniorów?
Mamy wyjątkowe pokolenie młodzieży. Oprócz kierowców, których już wymieniłem, jest jeszcze Kacper Sztuka, mamy kilku w kartingu – jak Leo Górski. Wszystkich nie będę wymieniał, bo jest ich bardzo dużo, ale na zawodach kartingowych we Włoszech, gdzie jest najwyższy poziom w kategoriach międzynarodowych, widać wielu Polaków. Jesteśmy licznie reprezentowanym narodem i chcemy, żeby naszych zawodników było jeszcze więcej – wiadomo, im więcej młodych kierowców na tym poziomie, tym więcej szans, żeby poszli wyżej.
Mamy wielu bardzo utalentowanych kierowców, których ograniczają budżety. Walczą z ludźmi, którzy mają świetne wsparcie i mogą koncentrować się na rozwoju kariery oraz wynikach, a nie na przetrwaniu i walce o to, żeby ścigać się w kolejnym sezonie.
Po prostu brakuje takiego programu, który dawałby wsparcie na wyższym poziomie. Mamy wielu bardzo utalentowanych kierowców, których po prostu ograniczają budżety i finansowanie kariery. Często walczą z ludźmi, którzy mają świetne wsparcie i mogą koncentrować się na rozwoju kariery oraz wynikach, a nie tak jak my – na przetrwaniu i walce o to, żeby ścigać się w kolejnym sezonie.
Jakie wyznaczacie sobie cele?
Chcemy wesprzeć tych kierowców, którzy obecnie startują w elitarnych kategoriach międzynarodowych. Równolegle będziemy tworzyli w Polsce fundamenty, które pozwolą nam znajdować nowe talenty, rozwijać je i ostatecznie doprowadzić Polaka do Formuły 1 – w idealnym scenariuszu, bo to jest królowa motorsportu, ale też do innych kategorii, o których wspomniałem na początku. Formuła E, IndyCar, 24h Le Mans…
Chcemy pokazać, że mamy w Polsce talent na takim poziomie, chcemy czuć dumę z sukcesów polskich kierowców. Być może usłyszymy jeszcze raz hymn Polski na najwyższym stopniu podium i to byłaby największa duma, jaką ten projekt może nam przynieść.