Kimi Räikkönen czekał na pole position numer siedemnaście prawie dziewięć lat. Wystartował w tym czasie w 128 wyścigach: ładna symetria, bo Grand Prix Francji 2008, kiedy poprzednio wygrał czasówkę, była właśnie startem numer 128 w jego karierze. Oczywiście od tamtych zawodów na Magny-Cours rozegrano więcej Grand Prix (dokładnie 168), ale Fin opuścił sezony 2010 i 2011, a w 2013 roku nie wystartował w dwóch ostatnich wyścigach sezonu.

„Iceman” po raz pierwszy w tym sezonie pokonał zespołowego partnera w kwalifikacjach, chociaż to Sebastian Vettel był szybszy przez niemal cały weekend w Monako. Tej przewagi zabrakło w decydującym momencie: jak ujął to sam lider punktacji, był „zbyt chciwy” w walce o jak najlepszy czas i w rezultacie nie dość, że uległ Räikkönenowi, to jeszcze mało brakowało – konkretnie tradycyjnych dwóch tysięcznych sekundy – by z pierwszego rzędu wypchnął go Valtteri Bottas.

Teoretycznie cały pierwszy rząd na starcie powinien umożliwić spokojny sen z uzasadnionymi nadziejami na dublet w wyścigu, zwłaszcza z Lewisem Hamiltonem na odległej pozycji poza pierwszą dziesiątką, ale po pierwsze Scuderia zdołała już przegrać w tym sezonie taki wyścig, a po drugie to jest Monako… Teoretycznie pozycja na starcie jest tu wszystkim, ale równie dobrze podstępna natura toru może przekreślić marzenia o efektownym dublecie i pierwszym triumfie Ferrari na Lazurowym Wybrzeżu od… 2001 roku.

Kompletnie pogubiony Hamilton nie chciał nawet gdybać, co by było bez żółtych flag po kraksie Stoffela Vandoorne’a w końcówce Q2. Marnym pocieszeniem dla wicelidera mistrzostw, narzekającego na kłopoty z ustawieniami samochodu – takie same, jak podczas drugiego czwartkowego treningu – jest możliwość wyboru opon na start. Nawet na ultramiękkiej mieszance nie powinno być problemu z przejechaniem całego dystansu, więc żadnego znaczenia nie mają zaoszczędzone przez niego dwa komplety „fioletowej” mieszanki, a jedyną strategiczną nadzieją może być start na supermiękkich oponach i wczesna neutralizacja, po której on założy szybsze ultramiękkie opony.

Drugi raz z rzędu Hamilton może też liczyć na drobną pomoc ze strony zespołowego partnera: osamotniony w czołówce Bottas wcale nie stoi na straconej pozycji i może pokusić się co najmniej o przedzielenie duetu Ferrari po starcie. Wówczas Scuderii trudniej byłoby zrealizować ewentualną zamianę pozycji „w imię walki o tytuł” – ciekawe, że to znów szósty wyścig sezonu, jak niesławna GP Austrii 2002, a teraz Vettel musi budować przewagę w obliczu czyhających kar za przekroczenie limitu podzespołów jednostki napędowej.

Valtteri powalczy w niedzielę o swoje pierwsze punkty na ulicach Monako i chyba nikt nie ma wątpliwości, że jego poprzednia ekipa, czyli Williams, faktycznie przez ostatnich kilka lat przygotowywała samochód, dla którego ten tor był po prostu najgorszy w kalendarzu. Swoje konto punktowe w przyszywanym domowym wyścigu może też otworzyć czwarty w czasówce Max Verstappen, trzeci raz w tym sezonie szybszy w czasówce od zespołowego partnera. Daniel Ricciardo ledwo obronił piątą lokatę przez rewelacyjnym w ten weekend Carlosem Sainzem, a po wszystkim nie krył frustracji z powodu strategii zespołu. Zaplanowano pojedyncze pomiarowe okrążenie, co wymagało ostrego naciskania na kółku wyjazdowym – tyle, że Dana wypuszczono w duży ruch na torze i nie udało mu się dobrze przygotować szybkiej rundy.

Poza Sainzem bohaterami kwalifikacji byli niewątpliwie Romain Grosjean, który mimo piruetów w dwóch pierwszych sesjach dotarł do Q3 i w walce o P7 uległ Sergio Pérezowi zaledwie o dwie setne sekundy, a także duet McLarena. Niestety, wysiłki Stoffela Vandoorne’a i szczęśliwego emeryta Jensona Buttona zrujnowały kary: Belg musi odsłużyć +3 za kolizję z Felipe Massą w GP Hiszpanii, a zastępca Fernando Alonso wziąć na swoje barki +15 za piątą turbosprężarkę i MGU-H. Yusuke Hasegawa tłumaczył po czasówce, że wykryte po treningach problemy przypominają te z Bahrajnu i dotyczą łożysk na wałku MGU-H. Marna to pociecha, skoro zamiast z pierwszej dziesiątki, Button ruszy z ostatniego rzędu. Jeszcze mniej radosna jest wiadomość, że aktualna wersja MGU-H Hondy wytrzymuje maksymalnie dwie Grand Prix. Przypomnę tylko, że to o trzy za mało…

Ustawienie na starcie: 1. Räikkönen; 2. Vettel; 3. Bottas; 4. Verstappen; 5. Ricciardo; 6. Sainz; 7. Pérez; 8. Grosjean; 9. Kwiat; 10. Hülkenberg; 11. Magnussen; 12. Vandoorne (+3); 13. Hamilton; 14. Massa; 15. Ocon; 16. Palmer; 17. Stroll; 18. Wehrlein; 19. Ericsson; 20. Button (+15).

6 KOMENTARZE

  1. Pani Mikołaju …. co tak agresywnie …. Kimi poukładał życie rodzinne jest w gazie…umiejętności na Monako nie można mu odmówić,dobry stary-młody KIMI!
    Wszyscy na ”NARODOWY” – 4 CZERWCA 2017 ( ZA TYDZIEŃ).Póżniej na GP Węgier!
    KIMI FOR PRESIDENT-))

  2. GP Rosji, teraz tu w Monako, jak tak dalej Lewis będzie miał co jakiś czas takie beznadziejne występy z zagadkowymi dla całego zespołu stratami, to nawet jedna kara dla Seba za nadmierną ilość wykorzystanych elementów nie przeszkodzi Niemcowi w zdobyciu tytułu. Nie może być takich występów, można być wolniejszym, mieć gorszy dzień, tracić do swojego kolegi zespołowego czy do Ferrari 0,2 czy 0,3 ale nie ponad 1 sekundę. Jak Lewis wszedłby do Q3 to na limicie, żadne pocieszenie. Dramat. Trzeba przyjąć ten wynik na klatę i dopilnować, by się nie powtórzyły.

  3. Kimi jest jedynym kierowcą na osłodzenie gorzkiego żalu po Kubicy w F1. Ma aurę, która punktuje, jest specyficzny, nie zniewieściały jak większość i ubrany w barwy Ferrari. Eteenpain, Kimi, eteenpain!

  4. Powiem tylko tyle – dziwnym trafem tak się złożyło, że kiedy gadżety straciły na znaczeniu (DRS), to znacznie poprawiła się jakość ścigania. A przecież więcej aero miało pogorszyć sytuację. Mam nadzieję, że tak zostanie również wtedy, gdy już wszyscy „ograną kuwetę”, i wcale nie myślę o RBR, tylko o marcepanach.

Skomentuj ekwador15 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here