Napięcie w Red Bullu oraz ciąg dalszy zwycięskiej passy Lewisa Hamiltona to główne wątki rozegranej przed niemal tygodniem Grand Prix Chin. Trochę wody w Wiśle już upłynęło od (przedwczesnego) wywieszenia flagi w szachownicę nad prostą startową Shanghai International Circuit, ale wierni czytelnicy strony nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z podsumowaniem czwartej rundy mistrzostw świata oraz notami za styl.

Nie ulega wątpliwości, że Hamilton położył fundamenty pod trzecie z rzędu zwycięstwo podczas sobotnich kwalifikacji. Deszczowy początek sezonu ułatwia mu zadanie: jak przyznaje jego zespołowy partner Nico Rosberg, na mokrym torze Lewis jest niesamowicie wymagającym przeciwnikiem. W tym sezonie tylko jedną czasówkę rozegrano całkowicie na suchym torze i był to jedyny raz – w Bahrajnie – kiedy Hamilton przegrał walkę z kolegą.

Teraz Rosberg ruszał dopiero z czwartego pola i zadania nie ułatwiło mu całkowite zaćmienie telemetrii. Inżynierowie nie otrzymywali żadnych danych o pracy jego samochodu – ostateczną korektę punktu załapania sprzęgła przed startem trzeba było już robić „na czuja”. Nico przejechał cały wyścig po omacku, choć dla ostatecznego wyniku nie miało to większego znaczenia. Biorąc pod uwagę możliwości modelu W05, jakiekolwiek miejsce poniżej drugiego byłoby porażką. Z kolei o zagrożeniu Hamiltonowi mógł co najwyżej pomarzyć – zwłaszcza po ukończeniu pierwszego okrążenia na szóstej pozycji.

Lewis w zasadzie nie musiał się wysilać. Był nawet zaskoczony niską degradacją opon i spokojnie mógł odwlec pierwszy zjazd, aby bez kłopotów wcielić w życie taktykę dwóch zjazdów do boksu. Przed zgarnięciem drugiego w życiu wielkiego szlema (pole position, zwycięstwo, najszybsze okrążenie i prowadzenie przez cały dystans) powstrzymał go tylko Rosberg, który w pogoni za Fernando Alonso ustanowił na 39. kółku najlepszy czas okrążenia.

Nie ulega wątpliwości, że Mercedes doskonale wykorzystuje najlepsze przygotowanie do sezonu. Trudno szukać pojedynczej tajnej broni wśród wielu ciekawych rozwiązań technicznych (jak konfiguracja turbosprężarki czy położenie intercoolera). Główną siłą jest status fabrycznego zespołu i rozwijanie absolutnie wszystkich podzespołów samochodu jako całość – łącznie z testami całego auta na nowoczesnym stanowisku w fabryce.

Strategiczne decyzje niemieckiego producenta, który kilka lat temu przy wejściu systemów odzyskiwania energii do F1 postanowił rozwijać tę technologię pod jednym dachem z silnikiem (w przypadku Renault prace nad KERS prowadziły zespoły, a Ferrari korzystało z usług zewnętrznego dostawcy Magneti Marelli), zbierają żniwo w epoce nowych jednostek napędowych. Technologia odzyskiwania i wykorzystywania energii nie jest obca inżynierom z Brixworth – pierwsze prace nad KERS, przy współpracy z firmą Zytek, prowadzono w Mercedes-Benz High Performance Engines już w 2008 roku.

Jak uczy nas jednak przykład Brawn GP i sezonu 2009, nawet pozornie bezpieczna przewaga w osiągach na początku sezonu może szybko przestać wystarczać. Na pewno nikomu w Mercedesie nie trzeba o tym przypominać, ale już przy okazji kolejnego wyścigu może nastąpić pobudka. Na premiującym skuteczność aerodynamiczną torze pod Barceloną liderzy mistrzostw mogą mieć ciężką przeprawę z Red Bullem.

Atmosfera w mistrzowskiej ekipie robi się prawdziwie elektryzująca. Daniel Ricciardo w czterech sesjach kwalifikacyjnych aż trzy razy pokonał urzędującego mistrza świata. Na domiar złego w dwóch wyścigach z rzędu Sebastian Vettel otrzymał polecenie przepuszczenia mniej doświadczonego i znacznie mniej utytułowanego kolegi. Tym razem, gdy usłyszał pierwszą informację o różnej taktyce, hardo odparł: – No to pech. Gdy ostatecznie ustąpił pola Australijczykowi, bardziej wyglądało to jak nieudana próba utrzymania pozycji przed Ricciardo, a nie dobrowolne przepuszczenie partnera w Zakręcie 1. – Nie jestem pewien, czy mnie przepuszczał, czy po prostu pojechał za szeroko, ale udało mi się znaleźć z przodu – powiedział Dan.

Swoją drogą informacja o różnej taktyce była podejrzana: Vettel usłyszał, że ma puścić kolegę, który jedzie na dwa postoje. Obaj mieli już za sobą po jednej zmianie i zakładając, że Seb jechałby na trzy (ostatecznie też pojechał na dwa), to musiałby na tym etapie jechać o wiele szybszym tempem i oddalać się od partnera, wyrabiając sobie przewagę konieczną do wykonania jednego zjazdu więcej. Innymi słowy: jeśli jedziesz (w założeniu) na trzy postoje i zespół każe ci przepuścić kolegę, który jedzie na dwa, to wiedz, że coś się dzieje… bo powinno być na odwrót.

Nie ulega wątpliwości, że w Red Bullu dzieje się dużo. W ostatnich latach Vettel przyzwyczaił się do stabilności auta z dmuchanym dyfuzorem, ale obecnie nie da się już „przyciskać” narowistego samochodu do asfaltu nagłym otwarciem przepustnicy, a uślizgi powodują szybsze zużycie opon. Sebowi nie odpowiada też mniejsza stabilność tyłu przy hamowaniu. Z kolei Ricciardo po doświadczeniach z HRT i Toro Rosso wie, jak sobie radzić z daleką od ideału charakterystyką auta.

Sebastian przeżywa trudniejszy okres, bo nie czuje idealnie samochodu – potwierdza Christian Horner. – Jest bardzo czuły na pewne aspekty ustawień i auto nie reaguje tak, jakby tego chciał. Skutkiem ubocznym jest większe zużycie opon, co w przypadku Seba jest dość niezwykłe.

Jest to prawdziwy test dla Seba: nie tyle umiejętności, ile charakteru. Po kilku latach rozdawania kart w zespole teraz musi się zmierzyć z partnerem, który gra w tej samej lidze: Dan też jest dzieckiem Red Bulla i jego sukcesy nie tylko potwierdzą skuteczność juniorskiego programu, ale też będą dowodem na to, że Australijczyk został słusznie awansowany z Toro Rosso (kosztem Jean-Erica Vergne’a, który na tle Daniiła Kwiata wygląda już bardzo blado). Do tego z marketingowego punktu widzenia sukcesy nowej twarzy przyniosą większą wartość niż kolejne triumfy tego samego kierowcy… Wygląda na to, że w walce o panowanie wewnątrz ekipy Vettel może polec od własnej broni i będzie musiał się bronić wynikami na torze – a tych na razie nie ma.

Czas pokaże – mówił w zeszłym roku Alonso o przyszłości Vettela. – Ma przed sobą jeszcze wiele sezonów. Kiedy będzie miał taki sam samochód jak inni i będzie zwyciężał, to zostanie jedną z legend F1. Jednak jeśli w takim samym aucie jak reszta stawki będzie dojeżdżał czwarty, piąty czy siódmy, to ludzie będą postrzegli jego cztery tytuły jeszcze gorzej niż teraz. Sebastiana czekają interesujące czasy…

Hiszpan też nie ma łatwo, ale po pierwsze jest już przyzwyczajony do faktu, że Ferrari odstaje od czołówki, a po drugie przynajmniej nie ma problemów z udowodnieniem wyższości nad zespołowym partnerem.

Na Chiny Ferrari przygotowało sporo poprawek po stronie silnika oraz aerodynamiki. Ciekawym rozwiązaniem są wzorowane na Red Bullu i Williamsie otwory w przednich osiach, które poprawiają chłodzenie hamulców oraz aerodynamikę. Suma wszystkich ulepszeń umożliwiła Alonso skuteczną walkę o pierwsze w tym roku podium, ale Mercedesy są cały czas poza zasięgiem i nic nie wskazuje na to, aby wkrótce Scuderia miała odrobić straty.

Z kolei Räikkönen, podobnie jak Vettel, wciąż nie radzi sobie z dopasowaniem samochodu do swoich wymagań – musi zatem pomyśleć nad modyfikacjami w stylu jazdy. W chłodnych warunkach Fin nie jest w stanie odpowiednio dogrzać przednich opon, mimo wprowadzonych przez zespół zmian w zawieszeniu. Na świeżych Pirelli czasy Kimiego nie wyglądały źle, ale ogumienie szybko wchodziło w fazę ziarnienia i przy jego stylu jazdy robiło się błędne koło. Pogarszał się balans, a ogólne tempo ledwo wystarczało na zmieszczenie się w punktowanej dziesiątce.

Punkty w Szanghaju zdobyli jeszcze obaj kierowcy Force India, Valtteri Bottas (błąd przy wymianie kół i problemy z nakrętką po kolizji z Alonso wyrzuciły Felipe Massę daleko poza punkty) oraz rewelacyjny w pierwszych wyścigach Kwiat. Smakiem musiał obejść się Lotus: problemy ze skrzynią biegów pozbawiły Romaina Grosjeana szans na otwarcie tegorocznego konta. Ekipa z Enstone notuje coraz lepsze wyniki, ale jeszcze jest za wcześnie, by triumfalnie obwieszczać wielkie odrodzenie – choć na pewno postępy są widoczne.

Samochód nadal prowadzi się nerwowo i widać, że kierowcy nie mają do niego zaufania. Na Barcelonę Renault zapowiada kolejne poprawki. – Od początku naszych problemów z jednostką napędową mówiłem, że tak naprawdę naszym pierwszym wyścigiem będzie Barcelona – mówi Gerard Lopez. Tyle, że rywale zaczęli zbierać punkty już w Australii…

Na postępy w Grand Prix Hiszpanii liczy także McLaren. Ekipa z Woking zaliczyła najgorszy podwójny finisz po bezproblemowej jeździe obu samochodów od GP Turcji 2009 – wówczas Hamilton i Heikki Kovalainen zajęli 13. i 14. miejsce. – Brakuje nam docisku, co ma wpływ na opony, ich zużycie i degradację – mówi Eric Boullier. – Wiem jednak, co się dzieje w fabryce i widzę, że rozwijamy się bardzo szybko. Wyniki w tunelu są bardzo dobre.

Francuz liczy na to, że na Circuit de Catalunya oba MP4-29 znów będą walczyły w czołówce, ale zdrowy rozsądek nakazuje postawić na walkę Mercedesa z Red Bullem. Mimo niedostatków po stronie jednostki napędowej oraz stylu jazdy Vettela, mistrzowie świata wydają się mieć najskuteczniejszy pakiet aerodynamiczny (żadna nowość…), co w Barcelonie powinno przynieść efekty.

Wyścig w Hiszpanii może nie tylko przynieść pierwszą realną próbę zagrożenia Mercedesowi. Będzie też kolejnym testem atrakcyjności nowej Formuły 1. Jeśli nie pada, to zawody w Katalonii bywają wzorcem wyścigowej nudy. Zobaczymy, jak będzie tym razem – założę się, że przynajmniej w obrębie jednego, dość znanego zespołu będzie się działo.

NOTY ZA STYL: GP CHIN 2014
Vettel: 5 (średnia nota po 4 GP: 6,25)
Kolejna porażka w kwalifikacjach z Ricciardo, kolejny radiowy komunikat (upokarzający, biorąc pod uwagę status mistrza świata) i 20 sekund różnicy na mecie. No to pech…

Ricciardo: 8 (średnia 8,50)
Słaby start z zabrudzonego olejem drugiego pola, niezła rehabilitacja w wyścigu. Dan wyraźnie nabiera pewności siebie i za zaufanie RBR odwdzięcza się solidną, mądrą jazdą .

Hamilton: 9 (średnia 9,50)
Kolejny krok w stronę mistrzowskiego tytułu. Równie dobrze nota mogłaby być maksymalna, ale ostatnio zbyt hojnie rozdawałem „dziesiątki”.

Rosberg: 8 (średnia 8,75)
Na mokrym torze nie ma szans z zespołowym partnerem. Weekend utrudniły mu różne chochliki techniczne, ale jeśli sezon ma być ciekawy, to Nico musi podnieść tempo. Dobrze się pozbierał po fatalnym starcie.

Alonso: 10 (średnia 8,00)
Hiszpan, jak sam przyznał, przypomniał sobie o formie z sezonu 2012, kiedy regularnie wyciskał siódme poty ze swojego Ferrari. Podium to maksimum, co dało się ugrać – i przy okazji spora niespodzianka.

Räikkönen: 5 (średnia 5,50)
Kolejny rozczarowujący weekend. Po zakończeniu przygody z kwalifikacjami już na Q2 odrobił trochę strat w wyścigu. Musi się pozbierać, ale nie pomagają mu problemy techniczne, kosztujące sporo czasu na torze.

Grosjean: 8 (średnia 7,00)
Pierwszy w tym sezonie awans do Q3 nie przyniósł nagrody w postaci pierwszych punktów – choć nie z winy Grosjeana.

Maldonado: 4 (średnia 4,25)
Kompromitujące wpadki podczas treningów przyniosły jeden plus: Pastor zaczął przyznawać się do własnych błędów. Przesiedział kwalifikacje nie ze swojej winy, a w wyścigu pokonał tylko ogon stawki.

Button: 6 (średnia 6,50)
Trudny weekend dla McLarena: w chłodnych warunkach ich pakiet nie pracował jak należy. Tym razem Button przynajmniej nie dał się ograć partnerowi z ekipy, ale w tym wyścigu McLaren był autem ze środka stawki.

Magnussen: 5 (średnia 6,75)
Jak wyżej: Duńczyk tym razem uległ Buttonowi, za to nie zarobił żadnej kary, chociaż spędził cały weekend w środku stawki. Jak sam mówi, po sukcesach w niższych seriach nie nawykł do jazdy w tłoku, ale Chiny z pewnością pomogły mu w zebraniu pewnych doświadczeń w tym zakresie.

Hülkenberg: 8 (średnia 7,50)
Skuteczna jazda w wyścigu i zysk dwóch pozycji w porównaniu z kwalifikacjami, kosztem kierowców Williamsa. Solidne punkty utrzymują Force India na trzecim miejscu wśród konstruktorów.

Pérez: 6 (średnia 6,00)
Słabsze kwalifikacje, z kłopotami z hamulcami – po raz trzeci w czterech GP Meksykanin odpadł w Q2 (dokładnie odwrotnie niż Nico). Świetna rehabilitacja w wyścigu, ale przy wyższej pozycji startowej byłaby szansa na wyższe miejsce niż 9.

Sutil: 6 (średnia 5,00)
Kolejny anonimowy występ w oczekiwaniu na lżejszy samochód, zapowiadany na GP Hiszpanii. Lepszy od partnera w czasówce, ale w niedzielę jednostka napędowa szybko się poddała.

Gutiérrez: 5 (średnia 5,25)
Meksykanin jest lżejszy od partnera z ekipy, ale nie przekłada się to na wyniki. Odpadł w Q1 (kłopoty z elektronicznym wspomaganiem tylnych hamulców), w wyścigu nadrobił tylko jedną pozycję – mimo defektów Sutila i Grosjeana.

Vergne : 6 (średnia 6,50)
Francuz też czeka na lżejsze auto – co prawda jego STR9 jest cięższy o około 8 kg od samochodu Kwiata, ale różnica doświadczeń przemawia na korzyść Vergne’a. W czasówce był od Rosjanina szybszy, ale punktów w wyścigu nie zdobył.

Kwiat: 8 (średnia 8,00)
Trzeci finisz w punktach w czterech startach – a 20. urodziny Rosjanin świętował dopiero sześć dni po wyścigu. Świetna forma na tle zespołowego partnera, któremu wszak zdarzały się występy na poziomie Ricciardo, który z kolei potrafi usadzić mistrza…

Massa: 7 (średnia 6,50)
Znów szybszy od partnera w czasówce. Błysnął refleksem na starcie, ale kolizja z Alonso nie pomogła – do tego z jakiegoś powodu Felipe zawsze wini wszystkich wokół… Problem przy pierwszej zmianie kół pozbawił go szans na punkty.

Bottas: 7 (średnia 6,75)
Dobry start i jeszcze lepszy pokaz wyczucia przy opanowaniu auta po kolizji z Rosbergiem. Solidne odrabianie strat po spadku na koniec pierwszej dziesiątki.

Bianchi: 6 (średnia 5,50)
W suchych warunkach auta Marussi były szybsze od Caterhamów, ale w mokrej czasówce Bianchi popełnił błąd w ostatnim zakręcie i przegrał z Kobayashim. Zrewanżował się w wyścigu, choć gdyby nie pomyłka z flagą i zmiana wyników, byłby za Japończykiem.

Chilton: 5 (średnia 5,75)
Kolejny wyścig ukończony, rekord śrubowany dalej… Nic poza tym: zmagania z balansem, porażka z partnerem zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigu.

Kobayashi: 7 (średnia 7,00)
Niezła jazda w trudnych warunkach dała „pole position” wśród maruderów. W wyścigu obaj kierowcy Caterhama pojechali na trzy postoje i przegrali walkę z rywalami – Kamui z Bianchim…

Ericsson: 6 (średnia 6,00)
…a Marcus z Chiltonem. Kolejny spokojny, bezbarwny weekend debiutanta – w czasówce szybszy od drugiego kierowcy Marussi, w wyścigu zamknął stawkę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here