Niby to dopiero piątek – i to na Paul Ricard – ale akcji na torze i poza nim nie brakowało. Zmieniona nawierzchnia na prawie całym torze, kapryśny wiatr, upalna pogoda i większe ciśnienia w oponach przyniosły spore problemy z poszukiwaniem przyczepności. Dodatkowym zmartwieniem były agresywne bagietki na wyjściu z Zakrętu 2, na których samochody uszkodzili m.in. Valtteri Bottas i Max Verstappen. Zespoły Mercedes i Red Bull wykazały się wyjątkową solidarnością, sugerując Michaelowi Masiemu rezygnację z żółtych krawężników w tym miejscu.

Podpisuję się pod słowami dyrektora wyścigu FIA, który przypomniał, iż to ekipy oraz kierowcy z reguły domagają się fizycznego ograniczenia limitów toru – a tym razem ich zdaniem lepsza byłaby wymalowana linia i elektroniczny stróż kasujący czasy okrążeń, bo najechanie na bagietki powoduje kosztowne uszkodzenia w samochodach. Cóż, walnięcie w ścianę na torze ulicznym też przynosi sporo zniszczeń, nawet jeśli kierowca popełnia minimalny błąd. Wystarczy pilnować limitów toru, które powinny być takie same dla wszystkich. Tymczasem bogaci przejmują się nimi dopiero w sytuacji, w której muszą ostro kombinować, by zmieścić się w rocznym limicie wydatków.


Jeśli chodzi o czyste tempo, to powrót na „normalny” tor – zwłaszcza taki, na którym w dwóch poprzednich edycjach Lewis Hamilton był niepokonany – zwiastował wielkie odrodzenie mistrzów świata. Szybszy od Hamiltona był tym razem Valtteri Bottas (zgodnie z wcześniejszą strategią Mercedesa obaj kierowcy zamienili się nadwoziami przed GP Francji), a w popołudniowej sesji pogodził ich Max Verstappen – ale Fin był wolniejszy tylko o osiem tysięcznych sekundy, mimo że swój najlepszy czas wykręcił na pośredniej mieszance.

Co prawda Bottas korzystał z mocniejszego trybu pracy jednostki napędowej niż Hamilton, ale w przekroju całego piątku miał znacznie lepsze wyczucie samochodu niż w poprzednich wyścigach. Za to Lewis mocno narzekał na brak przyczepności. Oczywiście obaj zakładają, że Red Bull będzie mocny – tam z kolei Verstappen narzekał w pierwszej sesji na przód, a Sergio Pérez z powodu tłoku na torze nie przejechał reprezentatywnego okrążenia po południu.

Mocny początek zaliczyła ekipa Alpine, ale dobre czasy Estebana Ocona i Fernando Alonso nie wprawiają ekipy w przesadny optymizm. Niemniej jednak walka z McLarenem, Ferrari i AlphaTauri powinna być zacięta. Jak na możliwości sprzętowe, błysnęli kierowcy Alfy Romeo, natomiast trudno jest ocenić potencjał Astona Martina – zwłaszcza że w ich przypadku mieliśmy do czynienia z innym schematem wykorzystania opon.

Różnice między miękką i pośrednią mieszanką nieznacznie przekraczają 0,5 sekundy, zatem czołówka może skorzystać z „żółtych” Pirelli w Q2. Z kolei twarde opony – wolniejsze od pośrednich o 0,6 sekundy – mogą być dobrą opcją na wyścig. Zwłaszcza w tych temperaturach: w piątek po południu nawierzchnia nagrzała się do 50 stopni. To oznacza, że zarządzanie miękką mieszanką robi się wyjątkowo trudne, zwłaszcza w obliczu wyższych ciśnień.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here