Niekwestionowany król Circuit of The Americas nie zawiódł: na oczach Billa Clintona, Usaina Bolta i czujących coraz większą miłość do Formuły 1 amerykańskich kibiców Lewis Hamilton wygrał już po raz piąty w sześciu startach, co razem z triumfem w ostatniej Grand Prix USA rozegranej na Indianapolis, w sezonie 2007, daje mu rekordowe, szóste zwycięstwo na terenie Stanów Zjednoczonych. Niezależnie od tego, co w Meksyku zrobi drugi na mecie w Austin Sebastian Vettel, kierowcy Mercedesa do czwartego tytułu w karierze wystarczy piąta lokata. W siedemnastu rozegranych do tej pory wyścigach sezonu 2017 jedynie raz Hamilton finiszował niżej: w Monako.
Regularność poparta niesamowitą skutecznością po wakacyjnej przerwie przyniosła Lewisowi godny mistrza bilans: od GP Belgii rozegrano sześć wyścigów, a Hamilton wygrał pięć z nich. Raz był drugi. W połączeniu z fatalną passę Ferrari, zapoczątkowaną wyrzuceniem do kosza potencjalnego dubletu w Singapurze, daje nam to praktycznie koniec emocji w walce o tytuł. Scuderia nie była w stanie pozbierać się przez całą azjatycką część końcówki sezonu, a teraz jest już po prostu za późno. Podwójne podium, pierwsze od poprzedzającego letnią przerwę Hungaroringu, nie pozwoliło im nawet na przedłużenie nadziei w rywalizacji konstruktorów. Tu jest już po zawodach.
Od szóstego okrążenia GP USA Hamilton kontrolował przebieg rywalizacji i nawet żałował, że po późniejszym od Vettela zjeździe na zmianę opon wyjechał przed nim, bo… chciał jeszcze trochę powalczyć. Był też zaskoczony nikłym oporem ze strony rywala, który doskonały start zamienił na prowadzenie przez jedynie pięć okrążeń. Mimo poprawek Scuderii – jedynie Vettel otrzymał pełny pakiet, obejmujący m.in. podłogę, dyfuzor oraz przednie i tylne skrzydło, Kimi Räikkönen dostał tylko przednie skrzydło – samochód #44 był po prostu szybszy. To był Hamilton w swojej mistrzowskiej formie, odsuwający głęboko w cień swojego zespołowego partnera. Valtteri Bottas zmagał się z problemami z płynnym hamowaniem, a do tego po wyścigu wykryto uszkodzenia podłogi – to jednak nie tłumaczy w pełni kolejnego weekendu z tak dużymi stratami do lidera ekipy.
Tym razem lepiej wypadł starszy Fin, ten w czerwonym samochodzie. Słaby początek kosztował go nie tylko czas, ale też paliwo – zużycie wzrosło w walce z Estebanem Oconem, później z Valtterim Bottasem. W końcówce musiał oszczędzać, stąd też sytuacja trzy zakręty przed końcem wyścigu, gdy wszyscy złapali się za głowy – jak można wypuścić podium w ostatnim momencie? Można, jeśli nie przewidzi się, że rywal będzie wykorzystywał znacznie więcej niż sam tor. Broniący się kierowca ma w głowie pewien schemat i po prostu nie zakłada, że trzeba też zabezpieczyć się przed atakiem spoza białych linii. Podziwiać należy fantastyczny wyścig Maksa Verstappena, ale kierowca Red Bulla i jego zespół nie mają racji, jeśli chodzi o agresywne wylewanie pomyj na sędziów. – Jeden z sędziów jest idiotą i zawsze podejmuje decyzje przeciwko mnie – mówił na gorąco Max. – To nie jest dobre dla kibiców. Naprawdę mam nadzieję, że za rok nikt tu nie przyjdzie na tor.
Jeden z sędziów (akurat nie ten, do którego Verstappen ma tak duże pretensje) powiedział mi, że Max to jeszcze pół biedy. .. Prawdziwe piekło w pokoju sędziowskim urządził menedżer zespołu. Swoją drogą myślę, że takie zachowanie też może mieć wpływ na postrzeganie i ocenę zachowania kierowcy oraz zespołu w przyszłości… Można sobie narzekać na niekonsekwencję i przymykanie oczu na wyjeżdżanie poza tor, ale Max ściął cały zakręt po wewnętrznej i zyskał trwałą przewagę. Koniec.
Obrońców ma nie tylko w swojej ekipie: Niki Lauda określił tę decyzję mianem najgorszej w historii, a Nico Rosberg zwrócił uwagę, że Kimi spychał go poza tor i ucieczka poza linię była jedynym wyjściem. Ja jednak przychylam się do zdania innych byłych mistrzów świata, Damona Hilla i Jacques’a Villeneuve’a. Ich opinii wysłuchacie we wtorkowym magazynie Eleven F1, zapytałem ich jeszcze przy okazji o obsadę drugiego fotela w Williamsie…
Wracając jednak do Austin i Red Bulla: Verstappen podczas swojej szarży korzystał z nowej jednostki napędowej Renault, w której francuski producent sprawdza pewne komponenty na sezon 2018. Każdy z trzech klientów dostał po jednej sztuce, więcej w tym sezonie już nie będzie – w fabrycznej ekipie korzysta z niej Nico Hülkenberg, a w Toro Rosso Brendon Hartley. Poprawiony silnik jest warty około 0,2 sekundy na okrążeniu i ciekawe jest to, że Daniel Ricciardo nie wiedział o poprawce w samochodzie partnera i usłyszał to dopiero od dziennikarzy. Był zaskoczony, ale wybrnął z tego z typowym dla siebie poczuciem humoru: – A, to dlatego Max przedłużył już kontrakt! Zresztą, może zespół wspomniał mi o tym, ale akurat ich nie słuchałem. Ricciardo liczy się z karnym cofnięciem w Meksyku, po awarii w USA, ale nie może liczyć na nową specyfikację silnika.
Warto jeszcze pochwalić Carlosa Sainza za punkty w pierwszym występie w barwach Renault. Rzetelne porównanie z Hülkenbergiem nie było jeszcze możliwe, ale i tak Hiszpan pozytywnie zaskoczył. Sądziłem, że nie tak szybko poradzi sobie z adaptacją do nowego środowiska i chociaż sam przyznaje, że jeszcze daleko mu do komfortu za kierownicą, to R.S.17 w jego rękach był czwartym najszybszym samochodem w wyścigu, tylko za wielką trójką. Na skuteczną walkę z Estebanem Oconem zabrakło paliwa, a jeśli weźmiemy poprawkę na jednostki napędowe w obu samochodach i proste odcinki Austin. ..
Solidnie spisał się także rzucony na bardzo głęboką wodę Hartley. Świetnie, że otrzyma kolejną szansę w najbliższy weekend. Dołączy do niego Pierre Gasly, a Daniił Kwiat mimo uczczenia powrotu jednym zdobytym punktem chyba na stałe pożegna się z Formułą 1. Sięgnięcie po Hartleya może okazać się bardzo trafioną decyzją. Ani to junior, ani też już kierowca Red Bulla, ale przez wzgląd na dawną współpracę i pozytywne wrażenie po pierwszym weekendzie warto dać mu kolejną szansę.
Świetny wyścig, bardzo mi się podobała walka na torze ( i poza nim też :-)).
Jednego nie jestem w stanie zrozumieć to dlaczego nie ściągnęli Botasa na drugi pit stop przed Fetelem???
Jeżeli Bottas dostałby świeże opony na końcówkę wyścigu to nie dość, że wygrałby z Kimim to jeszcze miał realną szansę na drugie miejsce – chyba że coś pominąłem.
Żal mi Rikiardo bo to mogło być jeszcze bardziej interesujące widowisko z Danielem w czole stawki.
Tak się zastanawiam nad tymi silnikami reno bo dwa defekty w tym wyścigu to oznacza, że co 4-ty silnik reno jest „wadliwy” a Alonso chyba nie zdaje sobie z tego do końca sprawy i może jego radość jest przedwczesna.
Sainc pokazał, że potafi jeździć szybko i skutecznie walczyć na torze ale to chyba nie jest zaskoczeniem dla nikogo i tak się zastanawiam w kontekście Roberta czy decydujący nie był warunek, że Robert ma zacząć jeździć i przywozić punkty jeszcze w tym sezonie?? Może Robert zdecydował, że nie będzie w stanie im tego zapewnić???? Dlatego właśnie reno podjęło taką a nie inną decyzję. Kto wie?
Co chodzi o ferrari to chyba Fetel zda sobie wkrótce sprawę z tego, że Alonso, koniec końców, podjął słuszną decyzję odchodząc. Smutne to ale ile to już lat można ciągnąć tą samą historię z utratą mistrzostwa przez własne gapiostwo. Różnica jest tylko taka że Alonso robił co mógł aby zdobyć tytuł a Fetel zrobił wszystko aby go nie zdobyć. Mam tylko nadzieję, że Meksyk będzie co najmniej podobny pod względem emocji co USGP.
Pozdrawiam
Człowieku weź się ogarnij i jak już piszesz nazwiska to rób to jak już nie z szacunkiem to przynajmniej poprawnie!
Zakładam, że przebrnąłeś przez cały artykuł a także przez wszystkie komentarze i na prawdę nie masz nic więcej oprócz tego??
Ni będę Ci tłumaczył dlaczego właśnie tak a nie inaczej piszę nazwiska i imiona.
Pozdrawiam
Zgadza się, jeżeli piszesz te nazwiska świadomie, to masz do tego prawo. Natomiast masz rację odnośnie Alonso – ile razy ktoś wspomina o „nietrafnych decyzjach w karierze”, mam ochotę odpowiedzieć właśnie w ten sposób!
W kwestii silników to nie bardzo wiemy w jakim stopniu były zuzyte elementy „power unit”, wiec tu trudno mówić o tym czy to silniki sa wadliwe, czy po prostu cos w nich szło na limicie wytrzymałosci i zwyczajne zdechło. Należy pamietac, że obecnie cały napęd to az 5 osobnych elementów, z których awaria jednego kończy działanie całej raszty jeśli nie całkowicie to w duzej czesci.
Co do nazwisk to niestety kolega ma rację – oczy bolą i jest nad czym rpacować. Nazwiska kolego to jednak cos co sobie nie „spolszczamy” bo tak nam wygodnie.
Niestety, kolega nie ma racji. Jako Polacy mamy pełne prawo spolszczać. Co z tego, że przyjął się inny obyczaj. Oczy bolą, kiedy np. ktoś bezkrytycznie przepisuje dziwaczny „angielskojęzyczny” zapis obcych (nie-angielskich) nazw i nazwisk.
FIA powinna ostro dobrac sie Mad Maxowi do tylka za jego nieprofesjonalne i karygodne komentarze. To co ten golowas wyprawia to szarganie dobrego imienia i wizerunku F1! Mysle ze gdyby ‘dostal urlop’ na jeden wyscig to mialby czas ochlonac i przeanalizowac swoj ‘manewr’.
Szkoda Riccardo, bedzie sie w przyszlym sezonie meczyl bedac jawnie dyskryminowanym w druzynie. Chyba ze Ferrari zaszasta kasa i splaci Kimiego (znowu) i Red Bulla i sciagnie go juz na 2018. Kimi juz chyba nie daje rady, nie jest w stanie odbierac Hamiltonowi punktow ani nawet slyzyc za zawalidroge przy pit-stopach bo broni najmniej agresywnie w stawce (choc silnik Mercedesa i DRS nie ulatwiaja tej roli).
Ferrari jest jednak pewnie zbyt zajete szukaniem zastepcy Arrivabene. Wymagania te same co zawsze: musi byc Wloch, arystokrata, i koniecznie bez prawdziwych osiagniec w sporcie motorowym, idealnie bez zadnego prawdziwego doswiadczenia zawodowego. Maszyna losujaca juz turkocze!
Nie jestem pewny, czy Ricciardo chciałby zostać (ZNOWU!) partnerem Vettela.
Lotniska sprzyjają takim akcjom.
Gdyby VER śmignął przez żwir, jeśli w ogóle taki manewr by wykonał, stracił by w najlepszym razie podobnie.
Emocje też były by większe do końca, bo podczas walki, czy też pogoni/ucieczki różnie mogło by się zdarzyć.
Komentatorzy nie szukali by potem na powtórkach miejsca „gdzież to On stracił, szerzej wyjeżdżając? ” tylko w czasie rzeczywistym można by zerknąć, gdzie stoi, bo się zakopał 🙂
Obecnie z założenia jedziemy po szarym, ale jak okaże się „że prędkość była dobra tylko zakręt się zacieśnił” to w ostateczności stracimy 0.2s..
Opinia Jacques’a Villeneuve’a była taka, że powrót Roberta to jest dramat 😛 Ciekawe co teraz mówił. Co do debiutu, to Hartley i wcześniej Gasly pokazują, że w F1 powinien na stałe wylecieć Stroll. Jakos da się w miarę przyzwoicie zadebiutować, a tamten jeździ non stop między wyścigami, testuje ile się da i nadal porażka. W Williamsie to powinni dać Pascala i Roberta. To byłby skład dający im wynik. Przecież jak Robert tam będzie jeździł, to Lance będzie w tyle po 2 sekundy w kwalifikacjach 😀
Kilka dni temu Żak powiedział, że Williamsa zastanawia się nad Kubicą i Di Restą bo obaj są wolniejsi od Massy i Stroll będzie lepiej wypadał na tle jednego z nich.
dowcipniś z tego Jacusia
Co do sytuacji z Maxem, to niestety ale zgadzam się z FIA. Kara się należała. Ich linia obrony to taka, że kierowcy cały weekend wyjeżdżali poza białe linie w zakręcie nr 9 i 19, ale to co innego wyjechać szerzej a tutaj przeciąć po wewnętrznej. Jakby tak jeżdżono w kwali, to tyko w tym zakręcie urwaliby pewnie z 0,2. Co innego wyjechać szeroko a co innego ściąć po to, by zyskać trwałą przewagę w postaci zyskania pozycji. Dla mnie białe linie powinny być respektowane. Z drugiej strony FIA i FOM sami sobie winni, te tory to jest masakra. Ciągle może być w kalendarzu Monako czy Suzuka, to nie wiem czemu buduja tory typu COTA i Abu Dhabi. Nitka toru COTA jest spoko, ale tez za duzo tych poboczy, żwir powinien być.
Przed treningami albo kwalifikacjami kierowcy ustalają takie rzeczy z sędziami odnośnie limitów toru. Są takie zakręty, że jest zakaz szerokiego wyjeżdżania. A co do sytuacji z Maxem to tu nie chodzi tylko o samą karę tylko o to, że on jako jedyny tę karę otrzymał. A równie dobrze Bottas mógł zostać ukarany za obronę przed Ricciardo, gdzie Daniel wszedł po wewnętrznej do pierwszego zakrętu, był trochę z przodu i wypchnął Bottasa który wyjeżdżając poza tarki nabrał większej prędkości i był w stanie skontrować.
nie równie dobrze. nie ma tu żadnej analogii.
Jak nie ma? Verstappen zyskał jedną pozycję poprzez ścięcie zakrętu,a Bottas wchodząc w pierwszy zakręt już był za Ricciardo i odzyskał pozycję tylko dlatego, że wyjechał poza tarki i nabrał większej prędkości do następnego zakrętu.
skoro według ciebie nie ma żadnej różnicy czy ścinasz zakręt czy jesteś wypychany przy wyprzedzaniu na zewnętrzną albo czy ktoś jest atakującym czy atakowanym, to masz rację.
przypadek Bottasa to jest dokładnie to, o czym mówią wszyscy w kontekście pozwalania na walkę na torze. to była zwykła, dobra, twarda walka, atak i obrona. coś jak Kub i Mas kiedyś w deszczu.
przypadek Ver to było ścięcie zakrętu, żeby przejechać obok jadącego swoją linią kierowcy.
Po to są te limity toru żeby je przestrzegać. Ricciardo wszedł na limicie i nie wyglądało to na celowe spychanie z toru Bottasa tak jak to zrobił Magnussen z Hulkenbergiem na Hungaroringu. Mogą sobie walczyć ostro, ale jak dla mnie beznadziejnie to wygląda jak ktoś utrzymuje pozycję tylko dlatego, że nabrał prędkości poza torem. W dodatku Bottas przy wierzchołku zakrętu był już za Danielem, więc też zyskał pozycję przez przejechanie pełnym gazem poza torem. Niestety zamiast żwiru był asfalt i skończyło się tak jak się skończyło. No i w FIA powinno też być trochę konsekwencji. Nic dziwnego, że Max zwyzywał sędziów jak on jest tylko karany. W Meksyku rok temu też dziwnym trafem Hamilton kary nie dostał.
Któż jest takim ulubieńcem Maxa – Connelly, Novak czy Salo? 🙂
Sprawdź sobie, kto sędziował GP Meksyku 2016 😉
Zgadzam sie z Lauda. Wkurzaja mnie te sporne sytuacje. Albo naprawic tory zeby sie nie dalo zyskac poza linia albo pozwolic wszystkim scinac.
To zdaje się Lewis też powiedział, że jak nie chcą, żeby tam był wyjazd to niech dadzą trawę i większy krawężnik.
Tylko, że takie coś nigdy nie nastąpi. Nie tylko budują takie tory, ale też zaczęli psuć stare. Tak jak kilka lat temu wyasfaltowali pobocze na Parabolice.