Niedawne rozstrzygnięcie drugich w historii wirtualnych mistrzostw Formuły 1 – w których zresztą triumfowali kierowcy e-sportowej ekipy Mercedes oraz broniący tytułu Brendon Leigh – to dobra okazja, by powrócić do tematu gry „F1 2018”. Zgodnie z obietnicą z pierwszej części recenzji, chciałbym szerzej omówić tryb kariery oraz historyczne samochody, szczególnie bliskie każdemu miłośnikowi wyścigowych tradycji.

Twórcy gry potrafili wykorzystać wiążący się ze statusem oficjalnego produktu dostęp. Doskonale wiemy, że odwzorowanie torów wyścigowych nie przedstawia we współczesnej rzeczywistości większych problemów. Różnicę robi w tym przypadku cała oprawa: wygląd padoku, wystrój w garażach, poruszające się po nich czy po polach startowych postacie oraz cały sprzęt. Widziałem to wszystko na żywo, widziałem też w grze – na tyle, na ile pozwala wirtualna rzeczywistość, po prostu przenosimy się do miejsca akcji.

Kierowca, menedżer, inżynier…
W tymże miejscu akcji nasze zadanie – i zabawa w prawdziwego kierowcę – nie ogranicza się jedynie do prowadzenia samochodu. Rozbudowany tryb kariery pozwala odegrać rolę krzyżówki zawodnika z menedżerem i inżynierem. Zarządzamy własną karierą, negocjujemy i renegocjujemy kontrakty, wyznaczamy sobie cele, jak porównanie się z wybranym rywalem. Jednocześnie planujemy rozwój techniczny samochodu i wpływamy na jego przebieg, realizując zadania podczas sesji treningowych, wyznaczając kierunki pracy czy wreszcie – to jedna z nowości w tej wersji gry – prowadząc w odpowiedni sposób rozmowy z mediami. O tym ostatnim aspekcie więcej za chwilę, na razie skupmy się na samym rozwoju samochodu – zróżnicowanym w zależności od zespołu, jego mocnych i słabych stron.

Drzewko prac nad poszczególnymi podzespołami jest w tegorocznej odsłonie zakryte. Widzimy tylko najbliższe możliwości – niczym w rzeczywistym świecie, działamy nieco po omacku. Przy podejmowaniu decyzji odnośnie kierunku prac warto pamiętać o nowości w tej edycji, czyli zmianach regulaminowych z sezonu na sezon. Może okazać się, że kierunek, na który poświęciliśmy sporo czasu i wysiłku, zostanie przez twórców przepisów ograniczony. Ciekawe, kiedy pojawi się możliwość lobbowania władz i forsowania swoich pomysłów regulaminowych…

Weterani tej wyścigowej serii z pewnością zauważą, że zdobywanie usprawnień jest łatwiejsze niż w poprzedniej edycji. Wciąż trzeba wykonywać określone programy podczas sesji treningowych, ale sama ścieżka rozwoju staje się nieco szybsza. Wpływ na nią może mieć też kolejna nowość, moim zdaniem bardzo obiecująca i wprowadzająca ciekawy klimat.

Medialna gwiazda
W grze pojawia się reporterka telewizyjna, która przeprowadza z nami regularne rozmówki. Po każdym pytaniu wybieramy najlepszą naszym zdaniem odpowiedź, mając na to ograniczony czas. Wypowiedzi do kamery kształtują wizerunek kierowcy w padoku – wpływają nie tylko na jego postrzeganie przez inne ekipy (ułatwiając bądź utrudniając potencjalne transfery), ale też na pracę wewnątrz zespołu.

Dzięki medialnemu kunsztowi możemy wpłynąć na tempo i skuteczność działań nad poprawkami samochodu. Z kolei nieuzasadniona krytyka podkopuje motywację poszczególnych działów. Występy przed kamerą kształtują wizerunek kierowcy i w ciekawy sposób budują dynamikę postaci – można postawić na dość skrajne zachowania czy wzorować się na prawdziwych zawodnikach.

Mam nadzieję, że ten ciekawy wątek kontaktów z mediami będzie rozbudowywany w kolejnych edycjach gry. Obecna forma jest doskonałym punktem wyjścia, ale warto postawić na większą różnorodność odpowiedzi – a świetnym smaczkiem byłoby wplatanie wypowiedzi jasno nawiązujących do kultowych już odzywek prawdziwych kierowców.

Podróż w czasie
Wyniki na torze i postawa poza nim pozwalają nie tylko renegocjować umowę z aktualnym zespołem, ale też walczyć o zmianę barw. W trybie kariery tylko od naszych umiejętności za kierownicą, wizerunku oraz drygu do negocjacji zależy, z którymi zespołami zwiążemy się w kolejnych sezonach. Szkoda, że barw nie mogą zmieniać pozostali zawodnicy – ale to zupełnie zrozumiałe, ze względów licencyjnych.

Poza walką w mistrzostwach świata, w trakcie sezonu pojawiają się także propozycje udziału w imprezach dla samochodów historycznych. Można nimi jeździć oczywiście także poza trybem kariery – a możliwości oferowane przez park dawnych maszyn są imponujące. Do znanych z poprzedniej edycji modeli dodano osiem kolejnych: od Lotusa 72D z sezonu 1972 po Brawna BGP 001 z sezonu 2009. Po drodze mamy prawdziwe perełki, jak Ferrari 312T2 i McLarena M23 z pamiętnego sezonu 1976 czy mistrzowskie maszyny z sezonów 1978 i 1979 – Lotusa 79 i Ferrari 312T4. Wśród powracających dwunastu aut znajdziecie chociażby McLareny MP4/4 i MP4/6 z lat 1988 i 1991 albo Williamsa FW14B z 1992 roku.

Dawne maszyny zachowują się na torze zupełnie inaczej niż współczesne. Te stare – z lat 70., na szerokich tylnych oponach – da się wprowadzać w delikatne uślizgi, jakże charakterystyczne dla tamtej epoki. Z kolei jedyny w grze samochód z dawnej ery turbo, McLaren MP4/4, wymaga typowego dla tamtych lat przewidywania: opóźnienie turbosprężarki jest wyraźnie wyczuwalne, więc trzeba umiejętnie, odpowiednio wcześnie dodawać gazu.

W historycznym aspekcie gry widzę kolejne pole do popisu dla twórców gry: świetnie byłoby pojeździć fantastycznie odwzorowanymi maszynami po równie fantastycznie odwzorowanych dawnych torach. Mam tu na myśli zarówno stare wersje wciąż aktywnych obiektów – jak Monako bez barier ochronnych – jak i starsze konfiguracje (długie pętle Spa-Francorchamps czy Interlagos, Barcelona bez szykany) oraz tory, które już dawno odeszły w zapomnienie. Wyobraźcie sobie Lotusa 72 na Clermont-Ferrand czy McLarena M23 na Montjuïc Park. Nie mówiąc już o Nordschleife.

Bliżej się nie da
Jeśli szukacie zabawy, która od strony klimatu i całej otoczki pozwoli Wam znaleźć się w świecie możliwie zbliżonym do Formuły 1, to „F1 2018” spełni te oczekiwania. Miłośnicy drobiazgowego grzebania w ustawieniach i mozolnego dopracowywania zarówno parametrów samochodu, jak i techniki jazdy, również znajdą coś dla siebie. Ja nie chcę spędzać tygodnia na szlifowaniu jednego zakrętu – nie chcę też tracić czasu na gry czysto zręcznościowe. Prawie każdy dopasuje „F1 2018” do swoich oczekiwań i potrzeb, a żadna inna gra nie zabierze Was tak blisko prawdziwego świata F1 bez ruszania się z domowego zacisza.

2 KOMENTARZE

  1. Panie Redaktorze !W rzeczy samej gra oddaje swoisty klimat F1; i ten miniony i ten obecny.Ale żeby poczuć tak naprawdę tamtą epokę ścigania,można się jeszcze sposiłkować dodatkowym bodźcem (jakim jest niewątpliwie…?),który GWARANTUJE w 100% przeniesienie się w czasie.Próbuje to każdorazowo z dozą taktu i rozwagi,by nie straciło to zbyt wcześnie swego uroku i powabu.No ale przecież każdy ma prawo do różnych sztuczek.Celowo nie zdradzę w tym momencie, co to takiego,bo „a nóż-widelec” stanie się to kiedyś patentem ?

Skomentuj monsfer Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here