Ofensywy związanej z Robertem Kubicą ciąg dalszy: Anthony Rowlinson, jedyny dziennikarz, który był obecny w Walencji podczas czerwcowego testu polskiego kierowcy, poza opublikowanym miesiąc temu reportażem przeprowadził także długi wywiad. Przeczytacie go we wrześniowym numerze „F1 Racing”, którego polska wersja trafi do sprzedaży w piątek.

Wówczas nie było wiadomo, jakie będą kolejne etapy drogi Roberta z powrotem na szczyt, teraz wiemy już znacznie więcej – lecz tak się składa, że czerwcowa rozmowa Anthony’ego będzie aktualna zawsze i wszędzie. Jeśli ktoś dotąd nie był w stanie zrozumieć pewnych działań czy wypowiedzi Kubicy, to powinien wreszcie otrzymać ostateczne odpowiedzi. Dziewięć stron materiału, okraszonego pięknymi zdjęciami z Walencji, pozwala zapuścić żurawia do świata Roberta i poznać demony, z którymi przyszło mu się mierzyć. Oto parę fragmentów dużej, ważnej rozmowy:

Ludzie powtarzają mi, że „masz myśleć o przyszłości, nie o przeszłości” i to jest prawda. Jesteśmy jednak ludźmi i to normalne, że czasami kiedy coś kochasz i to tracisz, to wciąż przewija się to przez twój umysł, siedzi w głowie. Kiedy wyskoczyłem z samochodu, byłem bardzo zadowolony z tego dnia, ale jednocześnie wiem, że wypadek zabrał naprawdę dużą część mojego życia. Ten dzień jest potwierdzeniem, że straciłem dużą część tego, dla czego powiedzmy żyłem. Nie jest łatwo znaleźć nowe cele, nowe plany, nowy sposób na życie.
Być może szukałem zbyt daleko od mojego dawnego życia i dzisiaj okazało się, że może jest coś bliższego temu, co robiłem. Coś, z czego wciąż mogę czerpać satysfakcję, dobrze się bawić i obrać sobie nowe cele.

Powrót do Formuły 1 jest oczywiście czymś, do czego jestem bardziej przyzwyczajony, ale gdybym zrobił to dwa albo trzy lata temu, to byłoby zbyt wcześnie. Nie chciałem sprawiać sobie jeszcze większego bólu. Mogłem to zrobić i wiedziałem, że miałbym z tego radość, ale z drugiej strony wiedziałem też, że wtedy nie byłem gotowy na coś więcej. Dlatego robiłem wszystko po cichu – przestałem jeździć w rajdach i startowałem w pojedynczych wyścigach, tu i ówdzie. To było takie sprawdzanie i testowanie siebie, bo moim sekretnym celem zawsze było wskoczenie z powrotem do samochodu F1. Wszystkie drobne testy służyły stopniowemu podnoszeniu poziomu trudności i fizycznego obciążenia wobec moich ograniczeń.

Ten cel miałem w głowie od dłuższego czasu, ale z nikim o tym nie rozmawiałem. Powoli zacząłem tracić wagę – ważyłem o 14 kilogramów więcej niż teraz! – i krok po kroku poprawiałem formę fizyczną. Później rozpocząłem też pracę nad głową, również drobnymi krokami, i kiedy dostrzegłem poprawę, to zacząłem wierzyć w powodzenie. W mojej sytuacji było duże ryzyko, że się sparzę, zwłaszcza psychicznie, a to była ostatnia rzecz, której chciałem – psychiczne zniszczenie samego siebie.

Nie czuję bólu. Znam ludzi, którzy mają wstawione metalowe płytki w miejscach złamań i czują ból na dużych wysokościach i tak dalej. Ja tak nie mam. Jasne, ruch jest ograniczony i nie mogę przeciążać ręki, ale takie są skutki wypadku i pewnych rzeczy po prostu nie mogę zmienić.

Powrót po sześciu latach z dala od F1 i wykonywanie długich przejazdów – to pokazuje, że nie za wszystkim stoją mięśnie i siła. Zastanawiam się, czy ograniczenia nie tkwią w mózgu i czy mój rzeczywisty limit nie znajduje się znacznie dalej niż mi się wydaje – ale muszę to dopiero odkryć. W mojej sytuacji najważniejsze jest odkrycie moich granic i lepsze poznanie siebie w tym stanie. Szczerze mówiąc sądzę, że jutro byłbym w stanie przejechać dystans całego wyścigu.

Kiedy zobaczyłem czas pierwszego okrążenia, to wiedziałem, że wszystko będzie w porządku. Właściwie starałem się myśleć, że będzie trudniej niż w rzeczywistości. Tak, żebym mógł przeżyć pozytywne zaskoczenie. […] Powtarzałem sobie, że jeśli zachowam spokój i po cichu będę czekał na właściwy moment, to uczucie powróci: mogę to zrobić. Stało się to zaskakująco szybko.

Oczywiście wolałbym mieć dwie ręce sprawne w stu procentach, ale tak nie jest i dlatego muszę pracować ciężej niż dawniej. Muszę być pewny, że wszystko, co próbuję robić, będę w stanie zrobić. Dlatego jestem bardzo ostrożny.

Poza tym kolejny numer miesięcznika jak zwykle obfituje w inne ciekawe, zakulisowe materiały. Dowiecie się, w jaki sposób McLaren jest w stanie przetransportować swoje efektowne pomieszczenia gościnne z Red Bull Ringu na Silverstone, mimo że samo ich konstruowanie trwa cztery dni – a demontaż w Austrii mogą rozpocząć w niedzielę po wyścigu, po czym w czwartek wszystko musi już działać na sto procent w Wielkiej Brytanii. Mark Arnall opowie Wam, jak trudno być osobistym trenerem Kimiego Räikkönena. Wiele kontrowersji z pewnością wywoła porównanie Lewisa Hamiltona i Ayrtona Senny, zwycięzcy Wam tutaj nie zdradzę… W stałej rubryce o legendarnych samochodach poczytacie o przełomowym Lotusie 78, na pytania kibiców tym razem odpowie Daniił Kwiat (fan z Polski pyta o… Metallicę!), a Nico Hülkenberg wytłumaczy, dlaczego na korcie tenisowym przegrywa właśnie z Kwiatem – specem nie tylko od tenisa, ale też od tryktraka.

Wrześniowy numer „F1 Racing” trafi do sprzedaży w piątek, 11 sierpnia.

7 KOMENTARZE

  1. Witam Panie Mikolaju, Fajnie teraz sie dzieje w F1 a my kibice czekamy cierpliwie na ten dzien kiedy Robert znowu dolaczy do wyscigu F1. Mam nadzieje ze w rundach europy Renault dalyby Robertowi prowdzic w FP1 to by bylo bardzo korzystny z dwuch stron dla Renault Jolyon by mialby bolid ustawiony a Robert wiecej okrazen za pasem.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za powrot Roberta w tym roku.

    • Z tym ustawieniem bolidu myślałem tak samo:)

      PS: Robert jesteś maszyną a w Twoich żyłach nie ma grama krwi, jest tylko benzyna (bez urazy:)!!! SZACUN
      Twoja wiara i siła w dążeniu do celu jest wzorem, jak Twoje okrążenia z Monako czy Singapuru..

Skomentuj Luki Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here