Skuteczne poprawki, skuteczna praca nad tempem samochodu podczas wyścigowego weekendu, skuteczna strategia – Scuderia zaliczyła w Singapurze występ godny Mercedesa. Pierwszy w historii tego wyścigu podwójny triumf jednej ekipy okupiono rzecz jasna tarciami wewnątrz zespołu, ale cel uświęca środki. Pierwszy dublet Ferrari od ponad dwóch sezonów stał się faktem – i to na torze, na którym skazywano ich na porażkę.

Faworyci – czyli Mercedes oraz Max Verstappen – nie mieli odpowiedzi na kwalifikacyjne tempo Scuderii, a w wyścigu kluczem była pozycja na torze. Ferrari postawiło na ustawienia pod kątem szybkości na pojedynczym okrążeniu, a odpowiednia strategia w wyścigu wyszła im aż nadto dobrze. Mercedes nie zareagował odpowiednio szybko na lukę, którą w środku stawki wytworzyli swoimi zjazdami Daniił Kwiat i Sergio Pérez. Kiedy z trzeciej pozycji zjechał Sebastian Vettel, na walkę o zwycięstwo było już za późno.

Potęga strategicznego podcięcia zaskoczyła także Scuderię i Charles’a Leclerca. Czy słusznie postanowiono zostawić kolejność na torze, nie „oddając” wygranej kierowcy, który w przekroju całego weekendu był szybszym i pewniejszym zawodnikiem Ferrari? Oczywiście, że tak. Niezależnie od decyzji, jeden kierowca z Maranello i tak byłby wkurzony. Żaden z nich o nic nie walczy, a dla ekipy najważniejszy był dublet. Polecenie zespołowe byłoby (tradycyjnie!) niekorzystne wizerunkowo, a ponadto z tyłu cały czas czaiło się zagrożenie.

Zresztą nie jest tak, że Vettel nie popracował sam nad zwycięstwem. Okrążenie wyjazdowe po zmianie opon pojechał fantastycznym tempem, popisowo radził sobie również z jadącymi na pośrednich oponach kierowcami ze środka stawki. W tłoku na torze wyrobił sobie dobre pięć sekund przewagi nad zespołowym kolegą. Takie rozstrzygnięcie wnosi również więcej spokoju w szeregi ekipy z Maranello – zatem cały zespół Ferrari, poza Leclerkiem, może być wdzięczny swoim strategom.

Po gambicie Scuderii ich rywale z Brackley musieli liczyć już na coś, co w Singapurze jest więcej niż pewne – na interwencję samochodu bezpieczeństwa. Hamiltona mogła uratować już tylko neutralizacja, więc stawką było zwycięstwo lub finisz poza podium. Czwartą lokatę uratowano poleceniem zespołowym dla Valtteriego Bottasa. W kontekście walki o tytuł „Srebrne Strzały” nie mają oczywiście żadnych powodów do obaw – poza wicemistrzostwem świata dla Fina – ale możliwości Ferrari zaprezentowane w Singapurze wzbudzają respekt.

Oczywiście to także nie był typowy tor i typowy weekend, ale wszechstronność czerwonych samochodów na torach szybkich oraz ulicznych sugeruje, że może także na standardowych obiektach Scuderia zacznie radzić sobie lepiej. Wciąż pozostaje pytanie o osiągi w długich zakrętach, wymagających stabilnego docisku. Czy Ferrari uporało się z chroniczną podsterownością modelu SF90? Odpowiedzi jeszcze nie znamy.

Wyniki Grand Prix Singapuru: 1. Vettel; 2. Leclerc; 3. Verstappen; 4. Hamilton; 5. Bottas; 6. Albon; 7. Norris; 8. Gasly; 9. Hülkenberg; 10. Giovinazzi; 11. Grosjean; 12. Sainz; 13. Stroll; 14. Ricciardo; 15. Kwiat; 16. Kubica; 17. Magnussen.
Nie ukończyli: Räikkönen, Pérez, Russell.

Klasyfikacja kierowców: 1. Hamilton (296); 2. Bottas (231); 3. Leclerc (200); 4 Verstappen (200); 5. Vettel (194); 6. Gasly (69); 7. Sainz (58); 8. Albon (42); 9. Ricciardo (34); 10. Kwiat (33); 11. Hülkenberg (33); 12. Norris (31); 13. Räikkönen (31); 14. Pérez (27); 15. Stroll (19); 16. Magnussen (18); 17. Grosjean (8); 18. Giovinazzi (4); 19. Kubica (1); 20. Russell (0).

Klasyfikacja konstruktorów: 1. Mercedes (527); 2. Ferrari (394); 3. Red Bull (289); 4. McLaren (89); 5. Renault (67); 6. Toro Rosso (55); 7. Racing Point (46); 8. Alfa Romeo (35); 9. Haas (26); 10. Williams (1).

2 KOMENTARZE

  1. Rzeczywiście wielka sztuka odrobić 3.9 sekundy jak vettel to zrobił, kiedy czołówka jechała tak żałośnie wolno, że nawet kierowcy z dołu stawki robili rekordowe okrążenia. słowa, że niezależnie co zrobiłoby ferrari to i tak zawsze jeden będzie niezadowolony, to nie jest trafione, bo Vettel cały weekend był wolniejszy (cały sezon jest) i chyba świetnie zdał sobie sprawę, dlaczego wygrał. ferrari musiało dać mu wygrac, bo mowiło się w mediach, że jeden mocny weekend i wygrana mogą pomóc pozbierać się vettelowi i oni na to liczą. bo potrzebują dwoch zawodników, a nie tylko jednego. dla mnie vettel tylko pokazuje jak jest slaby tak jak zawsze był. w ostatnich latach pokaz słabosci w baku 2015, pozniej wyzywanie Charliego, rok temu podczas ważenia frustracja i zniszczone wagi FIA a w tym roku to juz całkowita porażka. dokładnie ten sam poziom jak w Red Bullu w 2014 kiedy Ricciardo zniszczył Seba. Kiedy Seb ma mocnych zawodników jak Dan czy Leclerc, to przegrywa nie tylko na torze, ale i psychicznie. On jest dobry tylko jak ma za sobą caly zespół jak Red bull za czasów marka webbera, którego Helmut w ogole nie lubił lub jak miał Kimiego w zespole, który nie był wstanie mu zagrozić. Każdy mowił o wielkiej dominacji merca od 2014. wyglądała ona tak poteżnie, bo mieli w swoim składzie Nico i Lewisa, którzy naciskali siebie nawzajem do granic możliwości a po drugiej stronie był Seb i emerytowany Kimi. gdyby zamienić i wrzucic Lewisa i Nico do Ferrari w latach 2014-2016, to okazałoby się, że słabszym sprzętem choćby walczyli do końca o tytuł a tak ferrari wszystko oddawało nie tylko przez słabość auta ale tez słabość kierowców. obecne top3 kierowcow w stawce, to Max, Lerclerc i Lewis. pozniej są Ricciardo, Bottas a dopiero na niższym szczeblu jest Seb obok Hulka, Sainza, Norrisa itd.

Skomentuj Robert Smoczyński Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here