Po dziesięciu latach przerwy Formuła 1 wróciła do Francji, a po 28 latach – na tor Paul Ricard. Mercedes przywiózł poprawione jednostki napędowe dla ekipy fabrycznej i obu klientów: to wersja 2.1, czyli jeszcze lepsza pod względem osiągów i niezawodności niż ta, którą szykowano na Kanadę i tam nie wprowadzono z powodu obaw o awaryjność. Lewis Hamilton zrobił użytek ze świeżego i poprawionego silnika, uzyskując najlepsze czasy w obu piątkowych treningach, ale Valtteriego Bottasa dopadł defekt (wyciek z układu chłodzenia) w drugiej sesji.

Drugie skrzypce grał w piątkowych treningach Red Bull: Daniel Ricciardo dyktował tempo na miękkich oponach w pierwszej części porannej sesji, a Max Verstappen po kłopotach z kołem w FP1 uzyskał trzeci czas w drugim treningu – za Hamiltonem i Ricciardo.

Ferrari z reguły czai się w piątki, co podkreślał Bottas, ale we Francji wiceliderzy klasyfikacji konstruktorów muszą obawiać się powtórki z Hiszpanii. Podobna nawierzchnia na Paul Ricard oraz ryzyko wysokich temperatur skłoniły Pirelli do zastosowania takiej samej specyfikacji opon – z cieńszą o 0,4 milimetra warstwą gumy. Ma to ograniczać przegrzewanie i pojawianie się pęcherzy – skutecznie, bo mimo temperatury nawierzchni na poziomie 50 stopni Celsjusza, w piątek problemów z oponami nie było.

Rozgrzana nawierzchnia sprawiła, że straty czasowe na miękkiej mieszance były mniejsze niż zakładano (zaledwie 0,3 sekundy różnicy do supermiękkiej), z kolei trudniejsze stało się zarządzanie ultramiękkim ogumieniem (szybszym o około 0,5 sekundy od supermiękkiego). Reszta weekendu ma być jednak chłodniejsza i podstawowym wyzwaniem pozostanie wiatr – silne podmuchy i zmienny kierunek przyniosły już kłopoty wielu kierowcom.

W obu sesjach wywieszano czerwone flagi. Pod koniec FP1 Marcus Ericsson rozbił Saubera w szybkim zakręcie Beausset. Uszkodzenia spowodowane pożarem były na tyle poważne, że zespół musiał przygotować zapasowy samochód na sobotę i Szwed nie wziął udziału w drugiej sesji. Po południu Sergio Pérez zgubił lewe tylne koło na wyjściu na prostą Mistral. Komisarze techniczni poinformowali, że między nakrętkę i oś dostały się jakieś szczątki, które wywołały fałszywe potwierdzenie o prawidłowym, odpowiednio mocnym dociągnięciu nakrętki. Jednak mechanicy nie mogli widzieć czerwonej linii na osi, która powinna być widoczna po właściwym dokręceniu koła – mimo to do sobotniego poranka nie wymierzono zespołowi żadnej kary.

Godzinny trening będzie ostatnią szansą na przygotowanie samochodów do czasówki i wyścigu. Mercedes zdaje się mieć wyraźną przewagę, ale jeśli Ferrari wyciągnęło odpowiednie wnioski z Barcelony, to może zbliżyć się do „Srebrnych Strzał”. W przeciwnym razie pozostaje obrona przed obiecująco wyglądającym Red Bullem. Za plecami czołówki na razie błyszczy Haas i McLaren, a Renault w swojej domowej Grand Prix musi się napracować, by potwierdzić miano czwartej najlepszej ekipy.

2 KOMENTARZE

  1. Czy przy większych problemach Strolla z barkiem podczas kwalifikacji Kubica mógłby pojechać wyścig? Bez żadnego treningu wpuściliby takiego na start? A co z ustawieniami wtedy? Prawdopodobnie ustawiliby się na kilometry testowe, w sytuacji Williamsa. W sumie jest tak źle, że mogliby oddać Kubicy jeden weekend wyścigowy by zobaczyć efekt, poznać opinię i w końcu wypróbować czy da sobie radę.

  2. Coś mi tam się obiło o uszy, że w trakcie treningu pojawiły się negatywne wypowiedzi odnośnie Trabanta. Mam nadzieję, że to była pomyłka?

Skomentuj czech00 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here