Amerykański zespół ponownie uprzedził konkurencję i jako pierwszy zaprezentował swój samochód na sezon 2019 – na razie tylko w wirtualnej formie, bo pokazany w londyńskiej siedzibie Automobilklubu Królewskiego samochód był mieszanką starej i nowej konstrukcji. Posłużył głównie jako manekin do pochwalenia się nowymi barwami. Za sprawą tytularnego sponsora ekipy, Rich Energy, model VF-19 wystąpi w czerni, ze złotymi akcentami. Na końcu tekstu znajdziecie galerię najsłynniejszych kombinacji tych kolorów i dobrze będzie, jeśli Haas zdoła chociaż w części nawiązać do sukcesów niektórych z nich.

Optymistą z pewnością jest nowy sponsor ekipy, William Storey. Brodaty dżentelmen udowadnia tym samym pewne braki jeśli chodzi o znajomość realiów F1, chociaż ambicji odmówić mu nie sposób. Niedoszły posiadacz Force India czy sponsor Williamsa lub McLarena – zeszłoroczne negocjacje w sprawie tych trzech ekip spełzły na niczym – chce rzucić wyzwanie Red Bullowi zarówno na torze, jak i poza nim.

Oba cele zdają się być poza zasięgiem, chyba że jednostka napędowa Hondy (ponownie) okaże się kompletną klapą. Na to się nie zanosi, pogłoski o utrzymujących się kłopotach z wibracjami skrzyni biegów oraz z wyciekami oleju są ponoć wyolbrzymione. A poza torem? Storey chwali się, że w sprzedaży jego energetyka przekroczono próg 90 milionów puszek, ale nijak się to ma do globalnej dominacji Red Bulla w tym segmencie rynku.

Bardziej realistyczne podejście prezentują kierowcy. – Czołowa trójka zespołów pozostanie bez zmian – mówi Romain Grosjean. – W tym momencie czujemy się, jak gdybyśmy startowali do biegu na 100 metrów, a niektórzy rywale już przebiegli 40 metrów i nie mamy szans, żeby z nimi powalczyć.

– Wątpię, abyśmy od razu byli poważnymi konkurentami w walce o podia – dorzuca Kevin Magnussen. – Ale w zeszłym roku parę razy finiszowaliśmy na czwartej, piątej pozycji. Niewiele brakuje i niewiele musi się wydarzyć, żeby znaleźć się na podium.

Haas wciąż opiera się na szeroko zakrojonej współpracy technologicznej z Ferrari. Scuderia w zeszłym roku eksperymentowała z alternatywnym rozmieszczeniem podwójnych końcówek ujścia układu upustowego spalin z turbosprężarki. Tak jak podczas zeszłorocznych testów w wykonaniu Ferrari, w tegorocznym modelu VF-19 umieszczono je pionowo, nad głównym ujściem układu wydechowego – w zeszłorocznym dwie cieńsze końcówki znajdowały się na dole, po obu stronach głównej rury.

Bardziej oczywiste zmiany dotknęły oczywiście aerodynamiki. Haas VF-19, tak jak wszystkie tegoroczne samochody, ma znacznie prostsze przednie skrzydło. Ten element jest najbardziej podatny na zaburzenia w strudze za poprzedzającym autem, a ponadto nadaje rytm strudze opływającej cały samochód. Znacznie ograniczono swobodę jeśli chodzi o liczbę elementów i fantazyjne końcówki, za to poszerzono cały element z 1800 do 2000 milimetrów. Wysokość wzrosła o 20 milimetrów, a głębokość o 25 milimetrów. Zmniejszono i uproszczono także deflektory za przednimi kołami – są niższe o 150 milimetrów i zostały przesunięte do przodu o 100 milimetrów.

Zwiększono za to skuteczność mechanizmu redukcji oporu w tylnym skrzydle – po otwarciu systemu DRS odstęp między płatami skrzydła jest większy o 20 milimetrów niż dotychczas. Całe skrzydło jest natomiast szersze o 100 milimetrów i wyższe o 20 milimetrów. Zmianie uległo rozmieszczenie lusterek – wraz z modyfikacjami tylnego skrzydła ma to zapewnić lepszą widoczność.

Wracając jeszcze na moment do sponsora tytularnego – jak zapewne doskonale pamiętacie, Williams nie kontynuował negocjacji w sprawie podobnej współpracy (mówiło się o wsparciu na poziomie 20 milionów euro, dwukrotnie większym niż ostatecznie dogadano z Haasem), Storeyowi nie udało się kupić Force India, również rozmowy w sprawie sponsoringu McLarena zakończyły się fiaskiem. Nie brakowało głosów, że Rich Energy nie jest wystarczająco wiarygodną czy też po prostu wypłacalną firmą. Teraz Storey komentuje: – Nasi krytycy są chyba na innej planecie niż my. Dodają dwa do dwóch i wychodzi im pięć.

Wątpiących porównał do tych, którzy nie wierzą w lądowanie na Księżycu albo zwolenników teorii, że Elvis wciąż żyje. – Działania mówią głośniej niż słowa – dodał. – Ostatecznie kiedy nadchodzi odpływ, wszyscy widzą, kto pływa na golasa. Mamy lepszy produkt i markę niż Red Bull, więc świetnie jest walczyć z nimi na torze i poza nim.

Lubimy odwagę, więc życzymy powodzenia…

Na koniec obiecana galeria w czarno-złotych barwach:

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

Embed from Getty Images

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here