Zrywy i przeróżne pospolite ruszenia to coś, w czym Polacy są zdecydowanie mocni. Motorsportowa społeczność przekonuje się o tym z reguły w jesiennych miesiącach, kiedy nasi juniorzy szczególnie głośno i aktywnie szukają budżetów na kolejny sezon startów. Oddolne kampanie w mediach społecznościowych przybierają efektowne rozmiary i miło się przekonać, jak wielu fanów rusza na pomoc motorsportowej młodzieży, nagłaśniając sukcesy i potrzeby utalentowanych zawodników.

Jednak nie ma co się oszukiwać: potrzebne są konkretne działania u podstaw, aby takie zrywy nie stawały się nieodłączną częścią polskiego krajobrazu. Wkrótce przeczytacie moją rozmowę z Marcinem Budkowskim – człowiekiem, który zjadł zęby na Formule 1, a teraz ma chęci i możliwości, by swoje doświadczenie, kontakty oraz siłę przebicia wykorzystywać do budowy motorsportowych fundamentów w Polsce. Ten wywiad jest już dostępny w polskim wydaniu miesięcznika „GP Racing” – gdzie opublikowałem również tekst, który teraz czytacie.

– Chcemy pokazać, że mamy w Polsce talent na takim poziomie, chcemy czuć dumę z sukcesów polskich kierowców. Być może usłyszymy jeszcze raz hymn Polski na najwyższym stopniu podium i to byłaby największa duma, jaką ten projekt może nam przynieść – mówi Marcin o swoim projekcie, fundacji Racing Future Academy. Fundacja ma z jednej strony wspierać najlepszych polskich juniorów (nie tylko poprzez budowę wsparcia finansowego, ale także szkoleniowego, z udziałem ludzi z doświadczeniem z F1), a z drugiej sprawić, by karting stał się szeroko dostępny, dla uczniów – jak inne sportowe zajęcia dodatkowe.

W Polsce brakuje nam niemal wszystkiego, poza uzdolnioną młodzieżą. Nie ma świadomości, kultury motorsportu. Nad tym musimy pracować – ale regularnie, a nie tylko w sytuacjach, w których jeden z juniorów desperacko apeluje o wsparcie.

Co zatem robić? Rola kibiców jest bardzo prosta: kibicować, wspierać na co dzień. Trąbić o wszystkich sukcesach, którymi media głównego nurtu czy nawet niektóre specjalistyczne nie chcą się zajmować. Prowadziliśmy na łamach „GP Racing” różne cykle, próbując popularyzować motorsport i młodzież – prezentowaliśmy sylwetki polskich juniorów oraz zespoły Formuły Student.

Teraz pole do popisu oraz dostępne narzędzia są znacznie bardziej skuteczne – przede wszystkim dzięki Wam, dzięki Waszym chęciom i możliwościom. Budujcie młodym kierowcom zasięgi w mediach społecznościowych, wykorzystując ich siłę przebicia.

Bardzo ważną rzeczą jest tworzenie pozytywnej otoczki wokół naszego ukochanego motorsportu. Wiadomo, co „klika” się najchętniej – wypadki, skandale, tragedie. Jeśli media głównego nurtu piszą o „rajdach” albo „wyścigach”, to najczęściej chodzi o zdegenerowanych przestępców, którzy mają we krwi alkohol zamiast benzyny i urządzają sobie mordercze gonitwy wśród normalnych, niewinnych ludzi. Niełatwo jest walczyć z patologicznymi skojarzeniami, ale próbować trzeba.

Zwróćcie też uwagę, że nawet wśród fanów motorsportu pojawia się negatywny przekaz o wyścigowym świecie – pełnym spisków i układów, oszustów, kłamców i przeróżnych „mafii”. Jeśli panuje przekonanie, iż do rozwoju kariery potrzebne są „tylko” pieniądze, to również nie świadczy to najlepiej o tym światku. Postawcie się w roli szefa firmy, którego próbujemy namówić do zainwestowania w młodego, utalentowanego zawodnika – czy chciałby pakować grubą kasę w tak przedstawiane i postrzegane przedsięwzięcie? Otóż chyba nie.

Motorsport jest środowiskiem przesiąkniętym rywalizacją na najwyższym poziomie, nowoczesną technologią, precyzją, ambicją, nadludzkimi umiejętnościami i talentem. To świat pracy zespołowej, dążenia do perfekcji, kreatywnego wykorzystywania wszystkich dostępnych możliwości. Rywalizacja w motorsporcie rozbudza wyobraźnię kibiców we wszystkich zakątkach globu, angażuje ludzi w każdym wieku, każdej płci czy pochodzenia..

Właśnie budowa takiego wizerunku może pomóc w nadrobieniu straconych dekad. Ćwierć wieku lat profesjonalnej, międzynarodowej kariery Roberta Kubicy niczego nie zmieniło, jeśli chodzi o komunistyczne zaniedbania z ery słusznie minionej, gdy motorsport rozwijał się jedynie dzięki wybitnym indywidualnościom, jak Sobiesław Zasada czy Andrzej Jaroszewicz – pierwszy Polak, który poprowadził samochód Formuły 1, i to w Poznaniu (oczywiście „pomogły” rodzinne i polityczne koneksje). Były to jednak wyjątki, a nie regularna praca u podstaw. Tej pracy brakuje także obecnie – to jedna z rzeczy, którą mógłby zająć się Polski Związek Motorowy, nagłaśniając z większym zaangażowaniem dokonania zawodników, którym wszak wydaje sportowe licencje (i niewiele więcej ponad to).

Tymek Kucharczyk, Kacper Sztuka, Maciek Gładysz, Janek Przyrowski, Piotrek Wiśnicki, Roman Biliński i inni kierowcy w wyścigach samochodów jednomiejscowych; liczne grono kartingowców na międzynarodowej arenie; w autach „z dachem” Mateusz Kaprzyk, Szymon Ładniak czy Karol Kręt; w rajdach Hubert Laskowski czy Kuba Matulka – utalentowanej młodzieży, zdolnej do wypłynięcia na szerokie wody, nam nie brakuje. Brakuje po prostu wsparcia i robienia wokół nich pozytywnego szumu – a to możecie budować także Wy.

Nie wszyscy juniorzy mają wokół siebie ludzi, którzy pomagają im przebić się z ich sukcesami poza motorsportową bańkę. Tutaj jest przestrzeń do pomocy, a ruszane przez Was kamyczki, połączone z większymi głazami w rodzaju projektu Marcina Budkowskiego, może wreszcie uruchomią całą lawinę, dzięki której Polska i kierowcy w biało-czerwonych barwach szerzej, na miarę swoich talentów, zaistnieją w profesjonalnych, prestiżowych zawodach motorsportowych na całym świecie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here