Ferrari F14T – taką nazwę przegłosowali internauci w zorganizowanym przez Scuderię plebiscycie – to 60. samochód Formuły 1 w historii zasłużonego włoskiego zespołu. Jego wewnętrzne oznaczenie to 665, a dziwny na pierwszy rzut oka kształt jest efektem zmian w przepisach. Prace nad tym „cudem” trwały dwa lata…

Należy się spodziewać, że już podczas pierwszych testów w Jerez de la Frontera, na początku przyszłego tygodnia, niektóre detale będą się różnić od dziś zaprezentowanych. W ciemno można obstawiać, że w Andaluzji zobaczymy różne wcielenia przedniego skrzydła: końcówki tego elementu, zwężonego w tym roku z 1800 do 1650 milimetrów, wyglądają na dość proste.

Zmian na pewno nie będzie, jeśli chodzi o zawieszenie: Ferrari pozostało przy rozwiązaniu z drążkiem ciągnącym zarówno z przodu (na razie jako jedyni w stawce), jak i z tyłu. W połowie samochodu uwagę zwracają dość małe wloty powietrza do umieszczonych w sekcjach bocznych chłodnic, a także pojedynczy, dość niewielki wlot nad kokpitem – niektórzy rywale stosują tu podwójne wloty, bo wymagania dotyczące chłodzenia nowych jednostek napędowych i całego układu przeniesienia napędu znacząco wzrosły w porównaniu z erą wolnossących silników V8. Szefostwo Ferrari jednogłośnie twierdzi, że w tym sezonie kluczem do sukcesów będzie bezawaryjność, zatem pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszystkie układy chłodzenia zostały odpowiednio wyliczone.

Z tyłu widać pojedynczy wylot układu wydechowego (narzucony przez regulamin) i potężne wyloty gorącego powietrza z chłodnic. Na ujęciach z prezentacji dyfuzor jest zasłonięty i na pierwsze obrazki tego elementu musimy poczekać do jazd w Jerez.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here