Rozpoczynasz właśnie obronę tytułu mistrza Europy. Czy były plany przejścia na najwyższy szczebel, czyli do rajdowych mistrzostw świata w sezonie 2016?
Mistrzostwa świata i starty w kategorii WRC-2 były jedną z propozycji, które braliśmy pod uwagę. Głównym powodem, dla którego nie przeszliśmy do mistrzostw świata jest to, że starty w tej serii są po prostu za drogie. Nie jest tak, że jesteśmy niezadowoleni: wręcz przeciwnie, mamy nowe rajdy i nie tłumaczę sobie tego tak, że mamy to co mamy, więc musimy się z tego cieszyć. Naprawdę jestem szczerze zadowolony z naszej sytuacji, a dodatkowym argumentem jest lepsza oprawa medialna w przypadku mistrzostw Europy: łatwiej te rajdy zaprezentować i uzyskać zwroty medialne, na których zależy naszym partnerom. Jest wiele plusów i już dawno zapomnieliśmy o tym, że była jakaś inna opcja. Skupiamy się na mistrzostwach Europy i stoimy w blokach startowych przed pierwszym rajdem.
Głównym partnerem jest spółka skarbu państwa, czy zmiana sytuacji politycznej w Polsce miała wpływ na Twoją sytuację i sportowe plany?
Jak widać nie, współpracuję z Grupą LOTOS od sześciu lat i nadal jesteśmy razem. Jak się okazuje, ta zmiana polityczna nie miała wpływu na naszą dalszą współpracę, natomiast z pewnością musieliśmy z tego powodu trochę dłużej poczekać na decyzje. Dla nas to był trochę problem, ale oczywiście rozumiem, że w tak dużej firmie są ważniejsze sprawy niż to, czy Kajetanowicz będzie jeździł i gdzie.
Czy zdobycie tytułu zmieniło coś w Twoim życiu?
Z mojej strony niewiele. Pojawiła się zasada „bij mistrza”: przy każdym starcie każdy chce udowodnić nam swoją wyższość. Dla mnie to dodatkowa motywacja. Na pewno nie jestem bardziej leniwy, chociaż są tacy, którzy pewnie spoczęliby na laurach. Wbrew pozorom walka o obronę tytułu jest trudniejsza niż walka o pierwszy tytuł. Uciekać jest trudniej niż gonić, zawsze tak było.
Jest większa presja?
Każde miejsce poniżej pierwszego jest gorsze, ale ja mam świadomość, że w niektórych rajdach nawet najniższy stopień podium będzie dużym sukcesem. Nie mówię tego asekuracyjnie, to wynika z trudności niektórych rajdów, siły konkurencji i wiedzy, co trzeba robić, żeby cały czas być w czołówce. Oczywiście nie będę się bardzo cieszył z niższych miejsc, ale nie będą one też jakąś wielką porażką. To, że z całym zespołem, z Jarkiem [Baranem] zostaliśmy mistrzami Europy, zmieniło dla nas niewiele, ale paradoksalnie więcej dla innych: naszych rywali, kibiców czy partnerów.
Jak znosisz przerwę w zawodach, długie miesiące bez rajdowej adrenaliny?Nie było zawodów, nie licząc Barbórki Warszawskiej, która wbrew pozorom też dostarcza sporo emocji, nie było bezpośredniej rywalizacji, ale dużo jeździłem i trenowałem. Nie przespałem zimy i chociaż odwołano rajd zimowy [na Łotwie, pierwsza runda mistrzostw Europy została odwołana z powodu braku śniegu], to wierzę, że te treningi przydadzą się później nawet na asfalcie, nie tylko na luźnej nawierzchni. Nie mogę powiedzieć, żeby brakowało mi adrenaliny i cieszę się, że mogłem pojeździć, bo bez tego byłbym naprawdę nieznośny! Miałem też czas na to, żeby skorzystać z lekcji z [estońskim kierowcą, dwukrotnym wicemistrzem świata Junior WRC] Urmo Aaavą.
Minęło już sporo czasu od ostatniego startu…
Od poprzedniego rajdu asfaltowego prawie 200 dni. Ostatnio oglądałem filmiki z poprzednich edycji Rajdu Wysp Kanaryjskich i już nie mogę doczekać się startu.
Jak to, mistrz Europy bierze lekcje?
Każdy powinien się uczyć, każdy ma jeszcze coś do zrobienia. Oczywiście nie jest tak, że wsiada ktoś z tobą do samochodu i mówi „o, to robisz źle, to źle, to też źle”. Chodzi o niuanse, czasami nauka polega też na tym, żeby ci udowodnić, że robisz coś dobrze. Niepewność czy niewiedza mogą przynieść tak samo negatywny skutek w postaci straty czasu. Na tym rzecz jasna nie koniec, w moim przypadku chodziło przede wszystkim o to, co jeszcze można zrobić lepiej. To są drobne rzeczy, które być może nie przydadzą mi się na niektórych odcinkach, ale na pewno mi to pomogło.
Cel jest taki, żeby obronić tytuł mistrzów Europy, takie są też nasze ambicje. Szanse na to zależą nie tylko od tego, co my zrobimy, ale także od konkurencji.
Jak wygląda przygotowanie do sezonu poza samymi treningami za kierownicą?
Mój trener jest tak kreatywnym człowiekiem, że przez ostatnie pół roku nie było dwóch takich samych treningów. W samochodzie rajdowym moje wysokie tętno, przy bardzo wysokiej temperaturze, jest wynikiem dość ciężkiej pracy i pewnego poziomu stresu. W takich, delikatnie mówiąc niezbyt sprzyjających warunkach, muszę podejmować szybkie i trafne decyzje, które nie tylko mają utrzymać nas na drodze, ale też dowieźć do mety z jak najlepszym czasem.
Dlatego potrzebny jest intensywny, skomplikowany trening, który polega przede wszystkim na dosyć trudnych ćwiczeniach umysłowych i koordynacyjnych w warunkach dużego zmęczenia. Na przykład zaczynamy od zmęczenia na maszynie wioślarskiej albo bieżni, potem siadam albo klęczę na dużej piłce, wykonują skłony albo macham ciężarkami, a trener opowiada mi jakieś historie lub pokazuje prezentację i muszę jak najwięcej zapamiętać. Robimy cztery-pięć serii, trwa to 20-25 minut, czyli tyle, ile dość długi odcinek specjalny.
Trener wymyśla różne kombinacje na koordynację, na przykład rzucanie piłkami o ścianę na komendę koloru i ręki: prawa czerwona, lewa niebieska, lewa czerwona. Później zmieniamy hasła na warzywa i owoce, parzyste i nieparzyste – kombinacje, które uczą szybkiej improwizacji. Rajdy to sztuka improwizacji i to musi się odbywać nie kiedy jestem wypoczęty, tylko kiedy serducho mocno bije. Czasami śmiesznie to wygląda, bo nie jesteśmy sami na sali gimnastycznej i zastanawiam się, co inni ludzie sobie myślą, widząc nasze cyrkowe sztuczki. Przyglądają się z zainteresowaniem, ale może przy okazji pukają się w głowę?
Z kolei od strony czysto fizycznego przygotowania, trening zależy od etapu przygotowania. Tuż przed samym rajdem nie pracujemy nad wzmacnianiem mięśni, tylko uczymy je szybkości. Muszę sprawnie operować kierownicą i pedałami, ręce i nogi muszą być szybkie, a nie tylko mocne i wytrzymałe. Są na to odpowiednie ćwiczenia.
Jakie masz cele i ambicje na ten sezon?
Cel jest taki, żeby obronić tytuł mistrzów Europy, takie są też nasze ambicje. Szanse na to zależą nie tylko od tego, co my zrobimy, ale także od konkurencji. Nie lubię oceniać rywali, natomiast z pewnością bardzo szybki będzie Aleksiej Łukjaniuk, w niektórych rajdach też Robert Consani, który pokazał już swoje możliwości, chociaż nie ma równego tempa. Nie ma Craiga Breena [wicemistrz Europy z sezonu 2015], który bardzo dobrze sobie radził w Rajdzie Szwecji i szczerze mu kibicowałem, patrząc na jego czasy.
Czy udany start rywala samochodem WRC w mistrzostwach świata stawia w dobrym świetle ubiegłoroczne zwycięstwo nad nim w mistrzostwach Europy?
To oczywiście nie znaczy, że pojechalibyśmy równie szybko w Rajdzie Szwecji, ale na pewno dobrze, że on pojechał czysty rajd. Szczerze cieszę się z tego, chociaż rzadko dobry wynik rywala jest dla mnie pozytywną rzeczą!
Na Wyspach Kanaryjskich gościnny start zaliczy Mads Ostberg, aktualny wicelider mistrzostw świata. Będziesz próbował porównywać się z Norwegiem, czy raczej „jechał swoje”?
Nie ukrywam, że będę patrzył na jego czasy, ale mam swój plan, mam coś do zrealizowania. Oczywiście chcę pojechać najszybciej jak mogę, najszybciej jak potrafię, ale muszę też pojechać sprytnie i myśleć o całych mistrzostwach Europy. Nie można porównywać mojego doświadczenia do Madsa, który przejechał około 200 rajdów i to większość w samochodzie WRC, pomimo tego że jest młodszy ode mnie. Byłoby trochę nierozsądnie z mojej strony i lekkomyślnie, gdybym za wszelką cenę chciał z nim wygrać, ale na pewno postaramy się pojechać jak najszybciej.
Rajd Wysp Kanaryjskich wraca do kalendarza mistrzostw Europy po dwóch latach przerwy, a w sierpniu debiutuje w tym cyklu Rajd Rzeszowski. Start przed własną publicznością to presja czy motywacja?
Nie podjęliśmy jeszcze decyzji na sto procent, czy pojedziemy w Rajdzie Rzeszowskim. Przepisy są takie, że do ostatecznej punktacji liczy się siedem wyników z dziesięciu rajdów w całym sezonie i start będzie zależał od naszej sytuacji w tabeli. Jazda przed własną publicznością to zawsze dodatkowa, zdrowa motywacja. Dlatego cieszę się, że co roku bierzemy udział w Barbórce Warszawskiej, tam czujemy się tak jakby swojsko. Na czeskim Rajdzie Barum też tak jest, zresztą atmosfera w mistrzostwach Europy jest bardzo przyjazna. Pojawia się sporo polskich kibiców. Niektórzy przylatują specjalnie na rajd, inni mieszkają w danym kraju, dowiadują się, że startuje polska załoga i przychodzą porozmawiać. Oczywiście Rajd Rzeszowski to runda w Polsce, nic tego nie zastąpi i chcielibyśmy w niej wystartować.
A co z Rajdem Polski, rundą mistrzostw świata? Wchodzi w grę gościnny start?
Jest taka szansa, pracujemy nad tym, żeby wystartować. Odświeżyłbym sobie ten klimat, za którym tęskniłem w zeszłym roku, oglądając i komentując ten rajd.
Co dalej po – oby udanej – walce o obronę tytułu w Europie? Plany przejścia do mistrzostw świata będą nadal aktualne?
Jest taka wizja, oczywiście przez kilka miesięcy wiele może się wydarzyć, ale jeśli będziemy mieli taką możliwość, to na pewno zabierzemy się za taki plan. Dobrze byłoby wcześniej wiedzieć, czy to się uda, bo mistrzostwa świata to jednak inny poziom logistyki, inne przygotowania i cały cykl zaczyna się jeszcze wcześniej. Będziemy nad tym pracować: równolegle nad obroną tytułu i nad przyszłorocznymi startami. Brzmi to bardzo prosto, ale nie będzie to łatwe. Mamy ambitne zadanie, ale ciężko pracujemy, bo motywuje nas myśl o tym, że możemy kiedyś przegrać.
Należę do osób wykluczonych medio-społecznie (sam się wykluczyłem), więc mogę komunikować się jedynie poprzez tego typu komentarze. Bardzo mi miło przekazać swoją (i mojego syna chociaż o tym jeszcze nie wie) radość z faktu iż plotki pochodzące z pewnego źródła, co do ponownego komentowania Szanownego Gospodarza relacji z F1, okazały się prawdziwe. Znam źródło od urodzenia i wiem, że jest pewne i na F1 zna się jak mało kto.
Pozdrawiam przy okazji pana Kajetanowicza, który pochodząc z sąsiedniego Ustronia jest kolejnym dowodem iż faceci „Stela” są bardzo szybcy. Szkoda tylko iż nie ma na imię tak jak ja, bo już by pewnie świecił kolejny tytuł WRC, no ale cóż nie każdy może się tak nazywać.
Chciałbym zaakcentować fragment wywiadu dotyczący Rajdu Rzeszowskiego – termin wakacyjny, więc warto tam być. Ja planuję być, tym bardziej, że domowa runda wypadła mi z RSMP.
Przeczytałem jak zwykle dobra informacja i relacja dzięki.
Sorki Mikołaj że pod tym postem. Ale faktycznie przecież teraz nie będzie F1 w Polsacie więc duża możliwość że za mikrofonem będzie siedział Mikołaj S. :).
No to gratulacje Mikołaj już wiem że będziesz komentował F1 szkoda że nie z Borowczykiem ale jest GIT !
dla tych co nie wiedzą można wykupić kanał Eleven Sports na tvn player za 16zł miesięcznie. To nawet taniej niż F1 w ipla.
Komentarze w studio czy bezpośrednio z torów??
Kajto to strasznie pogodny facet i bardzo pewny kierowca rajdowy (przynajmniej patrząc na to co pokazywał, gdy był pod presją, a co wyrabiali ostatnio w Meksyku). Warto mu kibicować.
Ale piszę to tylko tak przy okazji gratulacji powrotu na antenę. Co prawda raczej nie będę korzystał z asysty Mikołaja przy odbiorniku (ekhm), ale miło widzieć powrót jakichś śladów normalności.
można też wykupić za 39,99 za 90 dni, wychodzi jeszcze taniej, dla tych co im się nie chce liczyć, do końca sezonu zostało mniej niż 270=3×90 dni 🙂
@MIlo
Myślę że komentarz z transmisji. Czegoś takiego jak studio chyba nie przewidziane w Eleven.
@Przemo
też myśłę o tej opcji ale czekam dzień przez transmisją, ale nie wiem czy ta opcja 39zł będzie bo to nie w ofercie tylko wisi jako promocja.
@Artek z Twojej odpowiedzi zrozumiałem, że wiesz tyle, co ja. Zapytam jeszcze raz, może ktoś wie: czy Mikołaj Sokół będzie jeździł na poszczególne zawody GP, czy będzie komentował transmisje siedząc w studio w Polsce, tak jak to było w Polsacie?
Nie wiem czy da się prościej zadać to pytanie.
Wydaje mi się, że chyba bedzie komentarz z toru. Z tego co pamietam Mikołaj zrezygnował z komentarzy w Polsacie gdy ci odpusili wyjazdy na tor i rozpoczeli nadawać ze studia.
Dla mnie to nawet lepiej, że ma wykupił emisję Eleven. Nie trzeba się trzymać tylko polsatu. Eleven jest będzie na wielu platformach. Szkoda mi tylko że nie będzie studia zawsze były fajne powtórki itp. Przypomnienia lubie taką celebrację. Teraz F1 bez gry wstępnej 🙂
@Mcj123 chciałbym żebyś miał rację. Z całym szacunkiem do panów Sokół + Gąsiorowski, ze studia to nawet pan Borowczyk potrafi komentować..
@Milo
Na ile rozumiem dzisiaj, to Mikołaj zrezygnował z komentowania dla Polsatu, bo chciał nadal jeździć na wyścigi, przynajmniej niektóre – a Polsat mógł dać ofertę „wszystko albo nic”.
No gratulacje i dziękuję 🙂 W końcu fachowy komentarz będzie z wyścigiem.. No i jak koledzy wcześniej, fakt iż szkoda że nie z Panem Borowczykiem.. Mój ulubiony duet komentatorów F1.. Dlaczego? Pan Mikołaj zawsze wiedział co dzieje się na torze, a Pan Borowczyk co poza torem (plotki, ploteczki itp).. Idealnie się uzupełniali
Bardzo fajny wywiad z Mikołajem o powrocie do komentowania F1 na onecie.
http://eurosport.onet.pl/formula-1/mikolaj-sokol-wraca-do-komentowania-formuly-1-nie-ma-kubicy-ale-ogladac-warto/3xdzv1
Wywiad wiele wyjaśnia. Komentarz wyścigów będzie odbywał się ze studia, a p. Mikołaj skomentuje tylko te imprezy, na które nie pojedzie, czyli najwyżej 9.
Trzymam mocno kciuki za Kajetana, świetny kierowca no i prawdopodobnie nie prędko będziemy mieli godnego następcę Kubicy…