Nauka rajdowego rzemiosła trwa, bez napinki.

Drugi dzień Rallye du Var pokazał, że Robert Kubica kolejny raz jedzie w swoim własnym rajdzie. Po odpadnięciu Freddy’ego Loixa, który po sześciu odcinkach specjalnych przegrywał z polsko-włoską załogą o dwie minuty, drugą lokatę przejął Cedric Robert, zwycięzca tego rajdu sprzed dwóch lat. Nowo koronowany wicemistrz Francji, jadący Peugeotem 207 S2000, traci do Kubicy ponad pięć minut. W rozmowie po zjeździe do parku zamkniętego polski kierowca stwierdził, że jedzie na luzie i ma nadzieję, że w niedzielę będzie padać.

– Wszystko gra, jedzie się sympatycznie i bez jakiejś większej napinki – powiedział Robert. – Rytm mamy dobry, chcemy sprawdzić opis, możliwości samochodu, wyczuć auto oraz opony. Dobrze się bawimy, bardzo nam się podoba jazda Citroenem C4, a ogumienie Pirelli spisuje się bardzo dobrze.

Kubica pokonał dzisiaj prawie 110 kilometrów z pomiarem czasu: pięć odcinków specjalnych, z których dwa miały po ponad 30 kilometrów długości. Dzień był zatem dość długi, choć z perspektywy Roberta chyba nie do końca…

– Ja wiem, czy długi? Szybko się skończył. Kilometrowo nie był chyba taki długi, jak w Bassano – skwitował i nie powstrzymał się przed wetknięciem małej szpileczki tym, którzy nie doceniają poziomu włoskich rajdów. – Jeśli chodzi o mnie [o formę fizyczną], to dużo do sprawdzania nie było, ponieważ rajdy, w których startowałem – te sławne, trzecioligowe włoskie imprezy – są wymagające i włoskie odcinki też są wymagające. Tak jak mówię, w Bassano był dość krótki rajd, 130 kilometrów, ale w jeden dzień przejechaliśmy 125, więc było to sporo jak na krajowe rajdy – regionalne, włoski odpowiednik naszego Pucharu PZM albo nawet gorzej. Ogólnie żarty żartami, ale wszystko jest dobrze, wszystko gra.

Kubica ma na koncie komplet oesowych zwycięstw w Rallye du Var, ale pierwszą dzisiejszą próbę wygrał z Craigiem Breenem – mistrzem świata w kategorii S-WRC, startującego Peugeotem 207 S2000 – z przewagą zaledwie 1,3 sekundy. – Wybraliśmy bardzo zachowawczą opcję, jeśli chodzi o dobór opon – powiedział Robert. – We Francji jest tak, że się znakuje 14 opon przed rajdem i później można użyć opon spoza tej puli, tylko trzeba je otworzyć, naciąć powyżej 30%. Dziś rano wybraliśmy opony spoza puli, nacięliśmy je na 30% – to jest dużo nacięcia – i wiedzieliśmy, że nie będzie szału, ale po prostu ten OS był tylko do przejechania. Były bardzo ciężkie warunki. Mokro, błoto, nie trzeba było się napinać, ponieważ była duża przewaga. Dzień był długi, także pojechaliśmy bardziej taktycznie. Poza tym nie jest powiedziane, że za każdym razem muszę wygrywać odcinek z jakąś tam dużą przewagą, ponieważ tak naprawdę to się nie liczy. Liczy się to, żeby dojechać do mety i tyle.

Jutro przed zawodnikami pozostają trzy odcinki specjalne: w tym powtórne przejazdy dwóch najdłuższych OS-ów z soboty. Jak będzie w niedzielę? – Miejmy nadzieję, że pogoda się trochę popsuje, to pojeżdżę Citroenem C4 po mokrym i będzie nowe doświadczenie – podsumował Kubica.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here