Nie ma co ukrywać: warunki na trasie i pozycja startowa pomogły Robertowi Kubicy i Maćkowi Szczepaniakowi w odniesieniu dwóch oesowych zwycięstw w sobotę, ale trzeba też docenić opanowanie załogi i umiejętne zbalansowanie szybkości i ryzyka na śliskiej, podstępnej trasie.

Co Waszym zdaniem jest w przypadku Roberta normą, a co wypadkami przy pracy? Czy dwa wygrane odcinki w Monte Carlo, czy niekończąca się passa przeróżnych incydentów? Moim zdaniem dzisiejsza jazda potwierdza, że rajdowy świat ma przed nim coraz mniej tajemnic i wyeliminowanie lwiej części błędów powinno być kwestią czasu.

Oczywiście nie wszystko zależy tylko od zdobywanego doświadczenia. – W wielu momentach brakuje mi tak zwanej ręki – mówił mi Robert przed dwoma miesiącami.  Miał na myśli przede wszystkim jazdę po szutrze, ale ograniczenia w ruchach ręką przecież nie znikają na sam widok asfaltu: na przykład w ciasnych nawrotach, gdy na dodatek pojawiają się kłopoty z hamulcem ręcznym czy redukcją biegów. – Jeśli chodzi o niektóre sytuacje podbramkowe w tym roku, to sądzę, że gdybym nie miał ograniczeń, to mógłbym spokojnie z tego wybrnąć, a nie stanąć. Niestety, pewnych rzeczy nie jestem w stanie przeskoczyć. Jest to temat delikatny, którego nigdy tak naprawdę nie poruszałem i na który nie chcę zwalać winy, ale na pewno nie jest mi łatwiej, wręcz przeciwnie.

– Najważniejsze jest to, że cały czas się uczymy – mówił dzisiaj. – Rozumiemy, dlaczego popełniliśmy wczoraj kilka błędów – nie miało to nic wspólnego z samą jazdą tylko z tym, co robiłem w samochodzie. To dobrze i cieszę się z przebiegu dzisiejszego dnia. Zmagaliśmy się z różnymi warunkami i myślę, że możemy być zadowoleni z wykonanej pracy. Bezpiecznie dobieraliśmy opony i ważne było bezbłędne pokonanie trasy. Sądzę, że jazda była dobra. OK, deszcz nam pomógł w wygrywaniu odcinków, ale jestem naprawdę zadowolony z pracy.

Uwagę na warunki zwrócił też szef ekipy M-Sport, ale jednocześnie podkreślił, że dzięki Robertowi można było zapisać kolejne oesowe zwycięstwa na konto Fiesty WRC. – Oczywiście był w uprzywilejowanej sytuacji ze względu na pozycję na drodze, ale zasługuje na uznanie za to, czego dokonał w tak trudnych warunkach. Jesteśmy jednym zespołem poza VW, który ma na koncie wygrane odcinki i to duży pozytyw dla zespołu – powiedział Malcolm Wilson.

Większe znaczenie niż oesowe triumfy ma spokojna jazda niezłym tempem, ale przy okazji warto pamiętać, że są kierowcy, którzy nie potrafią wykorzystywać dogodnych warunków i pozycji na drodze. Warto też zapamiętać, że różne dziwne incydenty – dachowanie na odcinku testowym czy dwie kraksy w ciągu jednego rajdu – przytrafiają się też wicemistrzom czy mistrzom świata. Tak jak Robert o swoich ograniczeniach nie mówi w kontekście „zwalania winy”, tak i ja nie szukam żadnych usprawiedliwień – przytaczam fakty, których niektórzy być może nie dostrzegają.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here