Dramatyczne wydarzenia z GP Kanady 2007 pamięta chyba każdy kibic Formuły 1. Gdyby do takiego wypadku doszło dziesięć lat wcześniej, Robert Kubica pewnie nie mógłby o nim opowiadać… Oto, jak po latach, z dużym dystansem i uśmiechem, wspominał tamtą kraksę:

Próbowałem przesunąć ścianę, żeby zrobić większą strefę wypadkową w tym miejscu. Zdarza się, motorsport jest niebezpieczny. Czasami.

W takim momencie życie przelatuje przed oczami?
– Nie, to akurat było bezboleśnie. Ogólnie uderzenie było spore i tak naprawdę było w tym tyle szczęścia, że bolid wyleciał w powietrze i ustawił się pod kątem. Większość siły poszła pod bolid, w podłogę, a nie centralnie w nos, bo wtedy byłoby nieciekawie.

Przyjeżdżałem tutaj ze świadomością i możliwością walki o podium, a okazało się, że ten weekend to była masakra. Ani jednej sesji nie przejechałem bez żadnych problemów.

– Podczas lotu widziałem niebo i ostatni rząd trybuny na wyjściu z zakrętu numer 10. Zaczęło się to taką samą sytuacją, jak w 2008 roku: czerwone światło na wyjeździe z alei serwisowej, chyba jako jedyny się zatrzymałem i przez to znalazłem się w miejscu [stawki], w którym nie powinienem być.

– Tak naprawdę ten weekend był okropny. Od początku. Miałem problemy z hamulcami w piątek, później jakieś inne problemy w sobotę i tak naprawdę ten cały weekend zaczął się źle, a skończył się jeszcze gorzej. Przyjeżdżałem tutaj ze świadomością i możliwością walki o podium, a okazało się, że ten weekend to była masakra. Ani jednej sesji nie przejechałem bez żadnych problemów.

Wolisz milsze wspomnienia z tego toru?
Ja tu mam dobre wspomnienia i tyle. W 2010 gdzie skończyłem? [Robert wyjmuje telefon i sprawdza wyniki sprzed lat] Siódmy. To i tak nieźle [do tego jedyne w karierze najszybsze okrążenie w wyścigu]. A kwalifikacje? Ósmy. Sześć dych za Hamiltonem, niecałe trzy i pół za drugim Webberem w Red Bullu. Nie było aż tak źle. Koledze w zespole dołożyłem sekundę i dwie dziesiąte. Dobrze pojechałem w Q2, szybciej niż w Q3. Dobrze było, bywało czasami dobrze!

Kubica i Kanada 2006: „Miałem tu dużą satysfakcję”

Kubica i Kanada 2008: „Nikt się nie spodziewał, że wygram”

3 KOMENTARZE

  1. P.S. Gdybyś wtedy nie odbił się od tego bolidu na poboczu faktycznie impet poszedł by prosto na nos…. to czekanie na wieści o Tobie też było średnio fajne łagodnie opisując…. Jesteś fighterem… Inspirujesz…. choć przyznam się… moja wiara w Twoj powrót do F1 upadła w 2015…ale Ty niczym śp Niki pokazałeś że niemożliwe nie istnieje 🙂

  2. Są informacje, że Kubica nie robi korekt ustawień podczas jazdy. Russell robi kilka na okrążeniu a Kubica kilka na wyścig. A onbordy to potwierdzają. I to jest powód strat Roberta. Dlaczego nikt dotąd nie spytał, jak to wygląda i jakie są powody? Jeśli w takim sporcie coś przynosi straty to się to eliminuje. Czy ktoś ma jakąś wiedzę na ten temat? Minęło już kilka wyścigów i tak ma to zostać? Wygląda to kuriozalnie. Nie potrafić czegoś to jedno, ale nie próbować ? Dziwne, a może brakuje ręki albo tej dopasowanej kierownicy? Ale to czemu nie możemy o tym wiedzieć? Ewidentnie coś tu jest niedopowiedziane i zastanawiające.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here