Robert Kubica zdecydowanie wchodzi w świat wyścigów długodystansowych. Poza startami w pełnym cyklu European Le Mans Series, okraszonymi występem w przeniesionych na wrzesień zawodach 24h Le Mans, próbuje swoich sił także w zmaganiach na słynnej Północnej Pętli Nürburgringu. Już od pewnego czasu planował start w 24-godzinnym wyścigu na tym torze, ale w obecnej sytuacji kalendarzowej te zawody kolidują z francuską rundą ELMS.
O planach związanych ze startami na Nordschleife, ale także o sezonie ELMS i godzeniu tego wszystkiego ze zobowiązaniami w Formule 1 porozmawiałem z Robertem tuż przed jego wyścigowym debiutem w „Zielonym Piekle”. W drugiej części rozmowy będziecie mogli poczytać o przewidywaniach Roberta przed sezonem 2021 w Formule 1, a na razie zagłębiamy się w świat wyścigów długodystansowych…
– Na początku chodzi o to, żeby zrobić licencję – mówi Kubica o sobotnim starcie Porsche Caymanem w czterogodzinnym wyścigu na Nürburgringu, w którym jego zmiennikiem będzie znany z samochodów turystycznych Argentyńczyk Néstor Girolami.
– Żeby startować na Nordschleife, najpierw trzeba zdać egzaminy, przejść jazdy z instruktorem i spełnić różne wymagania. Jednym z nich jest przejechanie minimum 18 okrążeń w wyścigu, mniejszym autem – tam jest przelicznik mocy do masy. Trzeba też ukończyć wyścig na odpowiednim miejscu w klasyfikacji danej kategorii.
„Kurs i egzamin miał być w ubiegłym tygodniu, ale został odwołany z powodu pogody. W piątek jest dzień testowy, a ja w tym czasie będę przechodził kurs, który musiał być przesunięty”
Jazda z instruktorem w przypadku kierowcy z doświadczeniem chociażby z Formuły 1 może wydawać się zbędnym utrudnieniem, ale trzeba pamiętać, że wyścigi na Nordschleife – wąskim, wymagającym i niebezpiecznym torze – z udziałem zawodników o naprawdę zróżnicowanym poziomie umiejętności i doświadczenia. Z kolei wymóg zaliczenia 18 okrążeń w wyścigach oznacza, że trzeba wystartować co najmniej dwa razy w 4-godzinnych rundach NLS.
– Kurs i egzamin miał być w ubiegłym tygodniu, ale został odwołany z powodu pogody – przyznaje Robert. – W piątek jest dzień testowy, a ja w tym czasie będę przechodził kurs, który musiał być przesunięty.
– Na razie plan jest taki, żeby zrobić licencję i później w planie są jakieś starty na Nordschleife, ale jak sam zauważyłeś, po przeniesieniu 24h Le Mans automatycznie zmienił się też kalendarz ELMS i na tę chwilę 24h Nürburgringu koliduje z wyścigiem ELMS. Dlatego podchodzę do tego krok po kroku, a pierwszym jest zrobienie licencji. To i tak trochę potrwa, bo trzeba startować w wyścigach VLN [obecnie NLS], a kolejny koliduje z Barceloną, z pierwszą rundą ELMS. Tak naprawdę nie wiadomo, ile tych wyścigów będę musiał przejechać, żeby zaliczyć wszystkie wymagania potrzebne do zdobycia licencji.
Najwyższą kategorią dopuszczoną do startu w 24h Nürburgringu są samochody na poziomie GT3. Wprowadzenie takich aut do DTM było jednym z czynników, które skłoniły Kubicę do rezygnacji z dalszych startów w tej serii, ale w przypadku Nordschleife wyzwanie polega na czymś innym i nie dotyczy samej charakterystyki samochodów.
– To wyjątkowy tor, a rywalizacja jest taka jakby dla starych koneserów – tłumaczy Robert. – Tak naprawdę trudno opisać przeżycia i to, jak to wszystko wygląda od wewnątrz. Ja też naprawdę tego nie wiem, bo ostatnio jeździłem tam tylko cywilnym BMW, w zeszłym roku.
– Na pewno nie jest tak, że jedziesz na Nordschleife z myślą o tym, żeby walczyć z czołówką. Za pierwszym razem jedziesz po to, żeby nauczyć się wszystkiego. Tor jest bardzo długi, wymagający, jedyny w swoim rodzaju.
„Nie ukrywam, że nie myślałem, iż w wieku 36 lat będą jeszcze jakieś momenty, których nie będę mógł się doczekać. To taka wyprawa w nieznane”
– Samochody GT3 są zupełnie inne jeśli chodzi o to, co do tej pory było moim głównym zajęciem, ale są najwyższą kategorią, którą można pościgać się na najwyższym poziomie na Nordschleife. Nie ma innego wyboru. Tor jest bardzo szybki i oldskulowy, czyli każdy minimalny błąd może drogo kosztować. Jazda wyścigowym tempem będzie dużym wyzwaniem. Nie ukrywam, że nie myślałem, iż w wieku 36 lat będą jeszcze jakieś momenty, których nie będę mógł się doczekać. To taka wyprawa w nieznane i chodzi tu także o rodzaj wyścigu. Mamy mieszankę kierowców na naprawdę wysokim poziomie, specjalistów od tego toru, ale także pasjonatów. W jednym wyścigu startuje 180 samochodów i nie ma szans, żebyś przejechał jedno okrążenie bez napotykania na inne auta. Ten tor i ta seria rządzą się swoimi prawami.
Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem i pierwotnymi kalendarzami, Kubica mógłby wystartować w tym roku w aż trzech wyścigach 24-godzinnych, począwszy od Daytony – gdzie nie zdążył nawet zasiąść w samochodzie podczas samego wyścigu.
– W Daytonie chodziło o przeżycie weekendu z 24-godzinnym wyścigiem, ponieważ była możliwość – i tak się ostatecznie stało – że w tym roku będę startował w Le Mans i żeby nie był to mój pierwszy taki wyścig – tłumaczy Robert. – Nürburgring też byłby dobrym przetarciem, mimo że jest to inna kategoria samochodów i inny tor. Tu jednak bardziej chodzi nie o samą jazdę, tylko o to, jakie mieć podejście, jak oszczędzać energię, jak się regenerować w trakcie wyścigu, jak odpoczywać, jak umysł i ciało będą reagowały na to, że po kilku godzinach znów muszę siadać za kierownicą. Oprócz rajdów nigdy w karierze nie miałem z tym do czynienia. Przez większość moich sezonów jeździłem jednego dnia maksymalnie dwie sesje i koniec. Tak było w F1, tak było ostatnio w DTM – krótka czasówka, wyścig i do domu.
„Jako kierowca przechodzisz przez wiele rzeczy, wiele sytuacji będzie dla mnie zupełnie nowych. Nie da się tego przetrenować, symulować czy się dowiedzieć. To nie jest wiedza, którą można wchłonąć z książek. Musisz sam poznać tajniki danej kategorii, specyfikę danych wyścigów – jak wyścigi 24-godzinne, które są zupełnie inne”
– Wyścigi ELMS oczywiście nie są aż tak długie, to właściwie sprint wśród zawodów długodystansowych. Jakby nie było, przeskok między czterema i 24 godzinami jest ogromny. Niestety, obecnie nie ma możliwości startu w 24-godzinnym wyścigu, bo terminy się pokrywają. Jednak w dalszym ciągu im więcej takich imprez, tym większa szansa i możliwość zdobycia wiedzy oraz doświadczenia. Jako kierowca przechodzisz przez wiele rzeczy, wiele sytuacji będzie dla mnie zupełnie nowych. Nie da się tego przetrenować, symulować czy się dowiedzieć. To nie jest wiedza, którą można wchłonąć z książek. Musisz sam poznać tajniki danej kategorii, specyfikę danych wyścigów – jak wyścigi 24-godzinne, które są zupełnie inne.
Jeśli chodzi o program startów w ELMS, Kubica ma już za sobą pierwsze testy – w Barcelonie sprawdzano nowe opony Goodyear. Oczywiście była to także okazja, by zacząć zgrywać się z zespołem WRT i zmiennikami w kokpicie, którymi są Louis Delétraz i Yifei Ye.
– Mieliśmy okazję pojeżdżenia na mokrej i suchej nawierzchni – relacjonuje Kubica. – Pierwszego dnia padało, co nie było idealne jeśli chodzi o poznawanie auta przez kierowców i zespół, ale z drugiej strony może przyjść nam się ścigać także na mokrej nawierzchni, w takiej pogodzie. Drugi dzień spędziliśmy już zupełnie na suchej nawierzchni i dało nam kompletny obraz mnie, moim zmiennikom i zespołowi.
– Zespół to nowy projekt, nowe wyzwanie. Mamy parę osób, które mają doświadczenie z LMP2, ale z drugiej strony opony się zmieniły, więc jest dużo nowości, dużo rzeczy do sprawdzenia. Tu możemy zrobić kopiuj-wklej z Nordschleife: pewnych rzeczy się nie dowiesz, dopóki ich nie przeżyjesz.
„Myślę że początek nie będzie łatwy, ale mamy wszystkie rzeczy i dosyć mocne karty, żeby ten sezon dobrze się ułożył”
– Na pewno będziemy się starać o jak najlepsze przygotowanie kierowców i zespołu, chłopaki pracują. Myślę że początek nie będzie łatwy, ale mamy wszystkie rzeczy i dosyć mocne karty, żeby ten sezon dobrze się ułożył. Dla mnie to debiutancki sezon i można powiedzieć, że dla moich zmienników też, bo Louis i Yifei nie mają za dużego doświadczenia, chociaż akurat w wyścigach długodystansowych mają większe ode mnie. Jednak ogólnie cała trójka złożona do kupy nie ma za dużego doświadczenia. To na pewno nie pomaga, ale jestem spokojny o moich zmienników i o zespół też. OK, to zupełnie inna kategoria niż GT, gdzie WRT osiąga sukcesy, ale chłopaki wiedzą, czym to się je i jak to wygląda. Fakt jest taki, że pojazd jest zupełnie inny i z punktu widzenia zespołu też trzeba się tego wszystkiego się nauczyć, dowiedzieć się i przejść przez okres zbierania wiedzy.
– Bardzo często uczysz się na błędach, to ludzka rzecz. Miejmy nadzieję, że błędy które mogą nam się przytrafić na torze i poza nim, za kierownicą i poza kierownicą, nie będą zbyt dużo kosztowały – albo jeśli będziemy je popełniać, to nie w kluczowych momentach. Jeśli wszystko pójdzie gładko, to mam nadzieję i myślę, że jesteśmy w stanie przejechać dobry sezon.
„Na pewno nie jesteśmy faworytami, ale myślę, że pracując razem w odpowiednim kierunku i z dyscypliną jesteśmy w stanie szybko przejść przez ten okres nauki i nawet w tym okresie nauki myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć”
– Trudno tutaj określić, gdzie dokładnie będziemy i jak to wszystko będzie wyglądało. Na pewno konkurencja w ELMS jest mocna. Jest dużo bardzo mocnych składów, które mają doświadczenie – są zespoły, które w tej kategorii się specjalizują od dobrych kilku sezonów. Na pewno nie jesteśmy faworytami, ale myślę, że pracując razem w odpowiednim kierunku i z dyscypliną jesteśmy w stanie szybko przejść przez ten okres nauki i nawet w tym okresie nauki myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć.
Gdzie zatem w tym wszystkim będzie miejsce na pracę w Formule 1?
– Sezon nie jest tak skompresowany jak w ubiegłym roku, a plus jest też taki, że wszystko zaczyna się w marcu, a nie w lipcu – mówi Kubica. – Oczywiście w Formule 1 nie będę w stanie być na wszystkich wyścigach i nie było takiego planu, żebym był. Patrząc na kalendarze i inne obowiązki, nie jestem w stanie tego zrobić. Tak naprawdę moje zadanie jeśli chodzi o Formułę 1 i Alfa Romeo Racing ORLEN jest dokładnie takie samo, jak było rok temu. Za dużo się nie zmieniło.
– Z jednej strony cieszę się, że mogę się ścigać, ponieważ jeżdżenie na wyścigi F1, oglądanie ich i bycie częścią zespołu F1 oczywiście jest ciekawe, ale do pewnego stopnia. Jeżdżenie na wszystkie wyścigi, na ponad 20 weekendów, ale bez startowania w wyścigach – to się może w cudzysłowie „przejeść”. Myślę, że mam odpowiednią okazję, żeby Formuła 1 była cały czas częścią mojego życia, ale jednocześnie mogę się ścigać, poznawać inne serie w motorsporcie i mieć nowe wyzwania.
O samej Formule 1, o przewidywaniach Roberta przed sezonem 2021 przeczytacie już wkrótce, w drugiej części naszej rozmowy.