Robert zostaje w kokpicie Fiesty WRC.

Robert Kubica spędzi sezon 2015 za kierownicą Forda Fiesty WRC. Razem z Maćkiem Szczepaniakiem rozpoczynają walkę od pierwszej rundy mistrzostw świata, czyli Rajdu Monte Carlo.

– Po przeanalizowaniu sytuacji postanowiłem kontynuować starty w WRC, gdzie wciąż czekają mnie największe wyzwania – powiedział Robert. – Ponownie pojedziemy z Maćkiem w Fordzie Fiesta WRC, który poznawaliśmy w minionym sezonie i który naprawdę dobrze prowadzi się na szutrze, a to pomaga przy moim wciąż niewielkim doświadczeniu. Tym razem sezon zaczniemy nie od Rajdu Jänner, lecz od Monte Carlo. Cieszę się, że starty w WRC będę kontynuował wraz z Grupą LOTOS, lojalnym partnerem wspierającym mnie od początku mojej rajdowej kariery.

– Z decyzją czekałem długo, ale nie było żadnej presji. Chciałem mieć pewność, że będzie dobrze przemyślana i nie chciałem jej podejmować w pośpiechu. Będzie jeszcze kilka nowinek, ale o tym później. Czekajcie na kolejne wiadomości.

– Na koniec pragnę życzyć wszystkim wesołych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia.

Mamy zatem oficjalne zakończenie rozważań dotyczących najbliższej przyszłości Roberta. Dlaczego rajdy? Przede wszystkim z punktu widzenia kierowcy szkoda byłoby zmarnować zbierane przez ostatnie dwa lata doświadczenia, przerywając założony trzyletni program nauki, zanim przyniesie ona jakiekolwiek konkretne owoce (poza bezprecedensowymi dla polskich rajdów kilkoma zwycięstwami oesowymi czy tytule w WRC-2).

Padały słowa o możliwościach w wyścigach, ale patrząc trzeźwo na sytuację, były one elementem walki o najbliższą przyszłość na najwyższym możliwym poziomie w WRC. Na tle serii wyścigowych, w których starty obecnie wchodzą w grę, rajdowe mistrzostwa świata oferują o wiele większe wyzwanie, a Robert nie jest człowiekiem, który lubi iść na łatwiznę. Jest ambitnym facetem i odejście z WRC po takim sezonie jak 2014 nie byłoby w jego stylu. On zdaje sobie sprawę ze swojej wartości za kierownicą i nie spocznie, dopóki nie udowodni, że potrafi przekuć szybkość na solidne wyniki.

Tego ostatniego zabrakło w tym roku. Jednak tak samo, jak po sezonie 2013 i wygraniu mistrzostw WRC-2 nie należało ślepo wierzyć w to, że Robert nie ma sobie równych na rajdowych odcinkach i lada chwila rozprawi się z całą światową czołówką, tak i teraz nie można popadać w drugą skrajność.

Przygód w kończącym się właśnie roku było za dużo – tyle, że żaden fabryczny zespół nie zaryzykował powierzenia mu jednego ze swoich samochodów. Trzeba było poszukać innego rozwiązania, a dalszy ciąg przygody z M-Sport byłby ostatnią deską ratunku po tym, co działo się w tym sezonie z obsługą i przygotowaniem samochodu. Po zakończeniu bezpośredniej współpracy z ekipą Malcolma Wilsona Robert będzie miał większy wpływ na pracę ekipy i dobór odpowiednich ludzi. Zdążył już poznać Fiestę WRC, a mniej wymagająca – zwłaszcza na szutrze – charakterystyka tego samochodu na tle Citroena jest dla niego plusem.

Walka z fabrycznymi zespołami oczywiście łatwa nie będzie, bo nie wszystko da się nadrobić ambicją (czy to załogi, czy reszty ekipy), ale teraz przede wszystkim chodzi o to, by po niełatwym sezonie 2014 umocnić pozycję w rajdowym świecie i powalczyć o stabilną przyszłość – o ile sam zawodnik będzie nadal widział ją na oesach. Warunkiem jest przypieczętowanie tempa i możliwości wynikami, których zabrakło w tym roku. Można zaryzykować tezę, że to będzie kluczowy sezon dla przyszłości i możliwości Roberta w tym sporcie: jeśli pójdzie dobrze, to kierowca będzie panem sytuacji w większym stopniu niż przy poszukiwaniu rozwiązań na 2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here