Trudno o radosne podsumowanie skądinąd bardzo udanego dnia, który kończy się w tak tragiczny sposób. Po śmiertelnym wypadku holenderskiej załogi historycznego Triumpha TR7, do której doszło podczas pokazowego przejazdu odcinka Arena Panzerplatte, nastroje wśród rajdowej braci były zdecydowanie ponure. – Tak, dzisiaj walka była dobra, ale w takiej chwili wyniki nie są dla mnie ważne – powiedział Robert Kubica, zmierzający po historyczny wynik w rajdowych mistrzostwach świata.

– Wciąż mam bardzo dużo do nauki, nie tylko w takich warunkach jak te – kiedy przyczepność zmienia się z zakrętu na zakręt – dodał kierowca Citroena DS3 RRC. Wczoraj pisałem o mrugnięciach i wojnie na błędy – dziś pod tym względem długo utrzymywał się remis (obrót Kubicy na OS9, rywal odwiedził rów na OS10), ale na decydującym przejeździe najkrótszej w rajdzie próby Peterberg polska załoga wyprowadziła atak, któremu Elfyn Evans i Daniel Barritt nie byli w stanie sprostać. Na mecie Walijczyk nie mógł uwierzyć w czas rywali: dostał osiem sekund na dziewięciu kilometrach.

W piątek wieczorem Robert mówił, że akurat ten odcinek zna niemal na pamięć, bo od miesiąca uważnie oglądał nagrania z kamer pokładowych. Żartował, że mógłby go przejechać bez pilota – ale oczywiście Maciek Baran pozostał na swoim miejscu i też przyczynił się do sukcesu. To był chytry plan w wykonaniu polskiego kierowcy: im krótszy odcinek, tym mniejsza strata do samochodów WRC, była to zatem dobra okazja do zabłyśnięcia rezultatem w generalce. Na trzynastej próbie stawka najmocniejszych aut była już mocno przetrzebiona, ale i tak piąte miejsce robi wrażenie. Mikko Hirvonen i Jarmo Lehtinen w fabrycznym Citroenie DS3 WRC nie biją się z nikim w drodze po czwarte miejsce i Fin trochę odpuszcza, ale czterokrotny wicemistrz świata nie powinien przegrywać z debiutantem w samochodzie słabszej kategorii. Zwłaszcza, że Robert nie czuł się szczególnie pewnie: podkreślał, że nigdy nie jeździł na takich oponach po mokrej nawierzchni, a do tego w odróżnieniu od zawodników startujących autami WRC nie może korzystać z tzw. załogi szpiegowskiej.

Tworzą ją dwaj doświadczeni ludzie, z reguły byli lub obecni zawodnicy, którzy pokonują trasę odcinka przed jego zamknięciem i nanoszą poprawki do opisu, które następnie przekazują załodze. Zaznaczają wszystko, co może zaskoczyć kierowcę – np. brud naniesiony na cięciu podczas pierwszego przejazdu odcinka, plamy błota czy kałuże po ulewie. Oczywiście później załoga musi brać poprawkę na to, że szpiedzy pokonywali odcinek ze sporym wyprzedzeniem (ale i tak o wiele później niż załoga w czasie zapoznania czy poprzedniej pętli).

– Teraz jest jeszcze gorzej, warunki są bardzo trudne i bez załogi szpiegowskiej nie da się cisnąć – mówił Robert po dwunastym odcinku. – Nie jeździłem nigdy w deszczu na tych oponach, nie cisnąłem i jedziemy spokojnie, priorytetem jest przetrwanie i dojechanie do mety.

Kierowca zwracał też uwagę na fakt, że sobotnie odcinki bardziej odpowiadały rajdówce rywala, przygotowanej w specyfikacji R5. – Dzisiejsze odcinki nie są dla nas dobre, za dużo ciasnych zakrętów i długich prostych – na przykład nawrót i po nim 500-metrowa prosta. Nie warto jednak narzekać, trzeba jechać swoim tempem – mówił. „Swoje tempo” w połączeniu ze starannie przygotowanym atakiem na trzynastym odcinku dają jak na razie piąte miejsce w generalce i prowadzenie z prawie ośmioma sekundami przewagi nad Evansem w WRC-2. Wysoka lokata wśród aut WRC to także efekt licznych przygód kierowców topowych rajdówek, ale taki już jest ten sport – pamiętacie, jak to Robert miewał problemy z pogodzeniem szybkości i czystej jazdy? I jakie wówczas pojawiały się komentarze?

Jutro załogi wracają na kręte i wąskie dróżki w winnicach nad Mozelą i tam rozstrzygną się losy zwycięstwa w WRC-2 i wysokiej, piątej lokaty w klasyfikacji generalnej. Niedawni liderzy rajdu, Jari-Matti Latvala i Miikka Anttila, wracają na trasę w ramach Rally2 i po doliczeniu karnych minut tracą do polskiej załogi 115 sekund – do przejechania pozostaje 49 kilometrów. W historii mistrzostw świata żaden polski kierowca nigdy nie finiszował na pozycji wyższej niż szósta (nawet ci, którzy startowali autami WRC…) ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Nawet porażka z Evansem nie będzie dramatem, bo drugie miejsce w WRC-2 wystarczy do objęcia prowadzenia w klasyfikacji mistrzostw. Przed sezonem spodziewałem się, że sukcesy nadejdą, ale nie sądziłem, że nastąpi to tak szybko…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here