Lewis Hamilton śrubuje rekord pole position, a okrążenie, które dało mu 79. wygraną czasówkę w karierze sam określił mianem „magicznego”. Dobra, rywale nieco pomogli – Ferrari kompletnie pogubiło się z pracą nad oponami, a Max Verstappen zmagał się z przerywającym silnikiem – ale wypada posłuchać samego kierowcy Mercedesa, którego zdaniem było to „najbardziej kompletne” okrążenie w jego życiu.

Tak już w tym sezonie bywa, że na torach będących tradycyjnie – w hybrydowej erze – domeną Mercedesa, Scuderia potrafi zawiesić bardzo wysoko poprzeczkę. Przypomnijcie sobie Kanadę, Wielką Brytanię czy Belgię. Z drugiej strony Mercedes i Lewis Hamilton niczym z kapelusza wyciągają sukcesy tam, gdzie przed weekendem jadą ze świadomością supremacji włoskiego rywala. Ferrari miało udowodnić swoją siłę chociażby na Węgrzech. Polegli u siebie, w świątyni szybkości na Monzy, gdzie dali doskonały przykład fatalnego zarządzania sytuacją w zespole. Trudno nie podejrzewać, iż nie miało to żadnego związku z poinformowaniem w czwartek Kimiego Räikkönena o zakończeniu współpracy po tym sezonie…

Teraz Scuderia, po tyleż niespodziewanych, ile niewytłumaczalnych problemach z oponami uległa nie tylko najgroźniejszemu rywalowi – Sebastian Vettel przegrał także z Verstappenem, a w pojedynku Finów górą był ten z Mercedesa. Przy okazji Valtteri Bottas po raz pierwszy w karierze znalazł się w pierwszej piątce kwalifikacji na Marina Bay.

Tempo obu Mercedesów na hipermiękkiej mieszance stanowiło pewną niewiadomą, bo ekipa z Brackley zamówiła na ten wyścig mało „różowych” kompletów – po sześć na samochód, wobec siedmiu w Red Bullu i aż dziewięciu w Ferrari. Nie dość, że mieli ograniczone możliwości zapoznania się z tymi oponami podczas treningów, to jeszcze trzeba było oszczędnie gospodarować nimi w czasówce. Stąd ultramiękkie w Q1 – i nóż na gardle Hamiltona, który awansował z 14. czasem.

Właśnie forma hipermiękkich opon może okazać się kluczowa w wyścigu. Pirelli zakłada strategię dwóch pit stopów w przypadku startu na tej mieszance (hipermiękkie/ultramiękkie/hipermiękkie), ale może znajdzie się ktoś odważny, kto postawi na założenie miękkich opon i próbę poprzestania na jednym pit stopie. Żółte Pirelli praktycznie w ogóle nie ulegają degradacji, ale są znacznie wolniejsze – różnica w tempie sięga dwóch sekund na okrążeniu. Tyle, że wyprzedzanie w Singapurze jest trudne, a pozycja na torze ma ogromne znaczenie.

Pierwszy przejazd na hipermiękkiej mieszance – obowiązkowej dla całej pierwszej dziesiątki – może nie być na tyle długi, by wyrobić bezpieczną przewagę czasową nad środkiem stawki. Kierowcy od Fernando Alonso w dół mają swobodę wyboru opon i tu będzie znacznie łatwiej o zaplanowanie strategii jednego postoju według schematu ultramiękkie/miękkie. Liderzy po wymuszonym degradacją hipermiękkiego ogumienia wczesnym zjeździe mogą utknąć za kierowcami próbującymi pojechać na jeden pit stop. Właściwe wstrzelenie się w okno pit stopu będzie zatem bardzo ważne.

Dlatego ciekawa będzie też walka w środku stawki, pomiędzy zmuszoną do startu na mało trwałych oponach końcówką pierwszej dziesiątki oraz grupą pościgową. W to wszystko może się jeszcze wmieszać samochód bezpieczeństwa – wszak jeszcze nigdy w Singapurze nie obyło się bez neutralizacji. Deszczu, na który po koszmarnych w wykonaniu Williamsa kwalifikacjach liczy Siergiej Sirotkin, raczej nie będzie – ale to nie oznacza, że nie czekają nas emocje. Mieszanka kierowców w pierwszych rzędach na starcie jest iście wybuchowa, każdy będzie chciał tam coś udowodnić. Może poza Hamiltonem, któremu marzy się po prostu spokojny wyścig i zwiększenie przewagi w mistrzostwach. Na szczęście spokojne wyścigi na Marina Bay to prawdziwa rzadkość.

3 KOMENTARZE

  1. No zaskakująco dobrze sobie Merc poradził na hipermiekkich oponach. Lewis musiał zjechać kółko po Sebie, aby odpowiedzieć na jego podcięcie, ale nie było jeszcze dramatycznej walki z oponami. hipermiekkie i miekkie wydawaly sie dobra strategia, ale Seb tez dowizół p3 na strategii hiper i ultramiekkie choć pod koneic sporo stracił do P1 i P2.

  2. Mysle ze ten wyscig to iskierka nadziei na Roberta. Lawrence bez watpienia przeswietli historie Pereza i zrozumie ze nie tylko nie bylby on zadnym mentorem dla Lanca, ale robilby wszystko zeby partnerowi utrudnic zycie, wlacznie z celowym wjechaniem w niego gdyby okazal sie szybszy. A ze Ocon to czlowiek Toto (nie tylko kotrakt ale i lojalnosc na torze) wiec caly sklad jest do zmiany.

Skomentuj RFrank Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here