Dzień po tym, jak Sergio Pérez oficjalnie pożegnał się z obecnym pracodawcą, ekipa z Woking potwierdziła jego następcę. Kevin Magnussen to wychowanek programu rozwoju młodych kierowców McLarena, tegoroczny mistrz World Series by Renault i pierwszy debiutant w srebrnych barwach od Lewisa Hamiltona. Duńczyk, jakkolwiek bardzo utalentowany, nie powinien jednak liczyć na tak mocne wejście jak późniejszy mistrz świata: Hamilton przed pierwszym startem za kierownicą McLarena nawinął na koła około 10 000 kilometrów testowych. Teraz nie jest już tak łatwo – Magnussen jak dotąd ma za sobą trzy dni testowe i nieco ponad 1000 km, a przed debiutem w Melbourne przewidziano 12 dni jazd, oczywiście do podziału na obu kierowców.

Spodziewałem się, że Pérez nie podbije wyścigowego świata, ale nie spodziewałem się, że tak szybko pokażą mu w Woking drzwi. – Ma warunki do tego, aby w przyszłości walczyć o mistrzostwo świata – mówił o nim rok temu Martin Whitmarsh. Owszem, tegoroczny MP4-28 nie jest rakietą, ale wyniki i forma Meksykanina pozostają wyraźnie poniżej aspiracji zespołu. Do tego najwyraźniej komercyjna współpraca z jego partnerami nie układa się idealnie, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby dać szansę Magnussenowi – byłemu zespołowemu partnerowi Kuby Giermaziaka z Formuły Renault 2000. W 2009 roku nawet stali razem na podium, w wyścigu Pucharu Europy Północnej na Nürburgringu: Kevin wygrał z przewagą 10 sekund nad Kubą i później został wicemistrzem tej serii. W sezonie 2010 był trzeci w niemieckiej F3, a rok później zdobył wicemistrzostwo brytyjskiej F3. W 2012 roku był siódmy w World Series by Renault, a teraz wywalczył tytuł – pokonując drugiego juniora McLarena Stoffela Vandoorne’a i wspieranego przez Red Bulla António Féliksa da Costę.

Nie posiadam się z radości – cieszy się 21-letni Duńczyk. – Debiutuję w Formule 1 z McLarenem i mówiąc wprost ten zespół jest najlepszy. Od dziecka marzyłem o startach w tej ekipie i chyba nie przesadzę ze stwierdzeniem, że prawie każdy dzień mojego życia spędziłem na pracy nad osiągnięciem celu w postaci zostania kierowcą Formuły 1 z McLarenem.

W osobie Jensona [Buttona] mam idealnego zespołowego partnera – dodał. – Jest niesamowicie szybki, ale też bardzo doświadczony i ma ogromną wiedzę techniczną. Jest mistrzem świata Formuły 1 i mam nadzieję, że pewnego dnia też nim zostanę. Chcę się od niego jak najwięcej nauczyć.

Za każdym razem, kiedy Kevin testował nasz samochód, był bardzo szybki, metodyczny i pierwszorzędnie przekazywał swoje uwagi – mówi Whitmarsh. – Do tego w niesamowity sposób zdobył mistrzostwo World Series by Renault. Pokazał, że nie tylko dysponuje imponującym tempem, ale też jest coraz dojrzalszy i potrafi sobie poradzić w walce o tytuł.

Kevin jest synem Jana Magnussena, który w 1995 roku zaliczył jeden start w McLarenie, zastępując w GP Pacyfiku Mikę Häkkinena, a w latach 1997-98 przejechał 23 wyścigi w Stewarcie, zdobywając jeden punkt. Jan i Kevin to dwunasta para ojciec-syn w historii Formuły 1 (o ile kogoś nie przeoczyłem…). Pozostałe rodzinne duety to: Graham i Damon Hill, Gilles i Jacques Villeneuve, Keke i Nico Rosberg, Nelson i Nelsinho Piquet, Satoru i Kazuki Nakajima, Jack i David Brabham (Gary, brat Davida, dwukrotnie próbował się zakwalifikować do wyścigu – bezskutecznie), Mario i Michael Andretti, Manfred i Markus Winkelhock, Hans Stuck von Villiez i Hans-Joachim Stuck, Wilson i Christian Fittipaldi, Andre i Teddy Pilette.

Magnussen jest piątym Duńczykiem w Formule 1: przed nim na ten szczebel poza jego ojcem dotarli Tom Belso (dwa starty na początku lat 70. w ekipie Franka Williamsa), Jac Nelleman (nie zakwalifikował się do GP Szwecji 1976) oraz Nicolas Kiesa (pięć startów w Minardi w sezonie 2003, dwa lata później był piątkowym kierowcą w Jordanie).

Być może niektórzy z Was mają inne zdanie, ale osobiście cieszę się z debiutu Magnussena. Moim zdaniem Pérez nie wykorzystał swojej szansy – znam kilku młodych kierowców, którzy po pierwsze daliby się pokroić za dwa sezony w Sauberze i jeden w McLarenie, a po drugie udałoby im się ugrać nieco więcej niż 50% punktów Buttona i nie przegrać z nim dziewięciu czasówek (jak wiadomo, Jenson zawsze „świetnie” się spisywał w kwalifikacjach…). Trzeba też przestać postrzegać Sergio jako nowicjusza: to jego trzeci pełny sezon w Formule 1 i nawet mimo ograniczeń w testach można już wymagać od niego więcej niż od nieopierzonego, obiecującego debiutanta.

Ciekawe, czy członek programu rozwoju kierowców McLarena okaże się lepszy niż absolwent Ferrari Driver Academy? Włosi musieli czuć pismo nosem, skoro Scuderia lekką ręką oddała Péreza do Woking, a teraz Meksykanin i jego rodzimi sponsorzy trafiają na coraz bardziej szalony rynek transferowy. Niektórym kierowcom robi się gorąco pod fotelem…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here