Dziesięć lat temu wydawało się, że Bahrajn to niesamowicie egzotyczna lokalizacja dla wyścigu Formuły 1. Tak… Od tamtej pory trafiliśmy jeszcze m.in. do Korei Południowej, Singapuru, Indii czy Abu Zabi, a za rogiem czyha Rosja. Tymczasem pustynna wysepka na Zatoce Perskiej, między Katarem i Arabią Saudyjską, na stałe wrosła w krajobraz wyścigowych mistrzostw świata. Nawet krwawe zamieszki w królestwie nie zagroziły na stałe organizacji Grand Prix – odwołano jedynie wyścig w 2011 roku.

Jubileuszowa, dziesiąta edycja zawodów w Bahrajnie po raz pierwszy odbędzie się przy sztucznym świetle. Kwalifikacje oraz wyścig rozpoczynają się parę minut po zachodzie słońca, a inżynierowie Pirelli spodziewają się, że temperatura, w jakiej przyjdzie pracować oponom, spadnie o około 15 stopni. Ze względu na nietypowy harmonogram jeszcze większego znaczenia nabrał drugi piątkowy trening, bo jako jedyny odbywał się w warunkach zbliżonych do tych, jakie panować będą w czasówce i wyścigu. Dlatego wielu kierowców oszczędzało sprzęt i podobnej taktyki możemy się spodziewać w sobotnim treningu – użytkownicy jednostek napędowych Mercedesa i Ferrari próbują przetrwać trzeci weekend z rzędu z tymi samymi silnikami spalinowymi, a Red Bull nie ryzykuje. Więcej o tym (plus tabelka z wykorzystaniem poszczególnych podzespołów) w dalszej części tekstu.

W sumie niezależnie od pory dnia i tak najszybsze były ponownie Mercedesy. W słońcu, na stosunkowo „zielonej” nawierzchni przewaga Lewisa Hamiltona i Nico Rosberga nie była jeszcze aż tak poważna jak po zmroku – trzeci w zestawieniu Fernando Alonso stracił do „Srebrnych Strzał” ponad sekundę. – Nie spodziewam się żadnych magicznych zmian w Bahrajnie – mówił przed weekendem kierowca Ferrari i oczywiście miał rację. Na torze z czterema długimi prostymi Mercedes może być poza zasięgiem, jeśli chodzi o czyste tempo.

Zespołowy partner Hiszpana miał tymczasem swoje zmartwienia: w pierwszej sesji wykonał efektowny skok na tarce i mechanicy musieli wymienić podłogę oraz zawieszenie. W nocnej sesji Kimiego Räikkönena sklasyfikowano dopiero na 14. pozycji. Poprzedzający go w wynikach Nico Hülkenberg stracił do Alonso nieco ponad pół sekundy – gdyby nie duet Mercedesa z przodu, mielibyśmy reprezentantów Ferrari, Red Bulla, Williamsa, McLarena, Toro Rosso oraz Force India mieszczących się w zaledwie 0,6 sekundy. Z kolei za Räikkönenem reprezentanci Saubera, Lotusa, Marussi i Caterhama ustawili się ładnymi dwójkami – przykładnie dając obraz sytuacji w ogonie stawki.

Sutil walczy z nadwagą
Kierowcy najlepszej ekipy z najgorszych, czyli aktualnie Saubera, otwarcie przyznali, że ich samochód przekracza poziom wagi minimalnej, ustalonej w tym sezonie na 691 kilogramów (razem z kierowcą, bez paliwa i na slickach – opony na mokry tor są cięższe). Zapewne ten problem dotyczy nie tylko Saubera C33 – ale jak dotąd tylko Adrian Sutil i Esteban Gutiérrez zdecydowali się poinformować świat o swoich kłopotach. Jedną z przyczyn jest waga jednostki napędowej Ferrari, przekraczająca regulaminowe minimum (czyli 145 kilogramów).

W przypadku Saubera nadwaga może wynosić aż 20 kilogramów, przy czym średnio 10 kilogramów daje stratę w postaci 0,3-0,4 sekundy na okrążeniu – w zależności od toru. Sutil postanowił, że w Bahrajnie skorzysta na porze rozgrywania wyścigu i zrezygnuje z systemu podającego napój. Razem z zawartością (jeden-półtora litra) waży on jakieś 1,5-2,0 kg i szczerze przyznam, że dla mnie Sutil zachowuje się nieco teatralnie.

Rezygnacja z (załóżmy) dwóch kilogramów w postaci butli z napojem przy założeniu straty nawet 0,4 sekundy na okrążenie za każde 10 kg daje w przekroju liczącego 57 okrążeń wyścigu aż… 4,56 sekundy zysku, a na okrążeniu kwalifikacyjnym 0,08 sekundy. Owszem, w tym drugim przypadku może to zrobić różnicę, ale nie na tyle dużą, żeby ryzykować odwodnienie i związany z tym spadek koncentracji, który może się skończyć o wiele większą stratą niż osiem setnych sekundy na okrążeniu. Formuła 1 to sport „na limicie”, ale nie dajmy się zwariować – i mam nadzieję, że fizjoterapeuta Saubera, doświadczony Josef Leberer, wytłumaczy Sutilowi luki w jego rozumowaniu.

„Strajk głodowy” ważącego 75 kilogramów Adriana jest reakcją na zachowanie innych, lżejszych kierowców, którzy nie chcą się zgodzić na podniesienie limitu wagi minimalnej. – Lżejsi kierowcy mają z tym problem, blokują to – skarży się Niemiec. – Sądzę, że to nie jest fair. Nie chciałbym wygrywać z kierowcą cięższym ode mnie o 20 kilogramów – gdybym pokonał go w kwalifikacjach o jedną dziesiątą, to byłbym z przodu, ale tak naprawdę to on by wygrał.

Sutil miałby absolutną rację, gdyby w Formule 1 nie obowiązywał limit minimalnego ciężaru samochodu wraz z kierowcą lub gdyby kłopoty z jego osiągnięciem miałaby większość zawodników. Trafnie podsumowuje to Felipe Massa (odczyt przy ważeniu: 59 kg): – Sądzę, że to problem jego zespołu. Jeśli mają cięższy samochód lub cięższy silnik, to powinni bardziej się postarać. Tak samo jest z aerodynamiką czy jednostką napędową – przepisy są przepisami.

Skoro już mowa o ewentualnych zmianach w przepisach – krąży dużo pogłosek na temat możliwych rewolucji – to chciałbym przypomnieć, że modyfikacje w regulaminie, które nie są podyktowane względami bezpieczeństwa, muszą być jednogłośnie przyjęte przez wszystkie zespoły. Wyjątkiem są oczywiście także doprecyzowania przepisów – tak jak wydana niedawno dyrektywa techniczna, która ma obowiązywać od Grand Prix Hiszpanii i która zakazuje zespołom modyfikowania słynnych przepływomierzy. Kontrole FIA wykazały, że 95% problemów z odczytem chwilowego zużycia paliwa dotyczy samochodów Red Bulla, Toro Rosso i Lotusa, a cała trójka przekazywała do kalibracji otrzymane od FIA urządzenia dopiero po wprowadzeniu zmian ułatwiających instalację przepływomierza.

Przepisy zezwalają także na modyfikację jednostek napędowych, o ile odbywa się to w celu poprawy niezawodności, podniesienia bezpieczeństwa lub zmniejszenia kosztów. Wszyscy trzej producenci skorzystali już z tej pierwszej furtki. O ile Mercedes „nowej generacji” ma być gotowy na Grand Prix Chin, o tyle Renault zdążyło już wprowadzić swoje poprawki na Bahrajn. Poprawiono te elementy, które przysparzały największych problemów w Australii (przede wszystkim kierowcom Lotusa): MGU-K, chłodzenie turbosprężarki oraz odporność wydechu na przegrzewanie.

Oszczędność na treningach
Red Bull i Toro Rosso nie ryzykują: w ich samochodach wymieniono silnik spalinowy już przed rozpoczęciem treningów w Bahrajnie, a użytkownicy Mercedesów i Ferrari (poza Marussią) próbują przetrwać na pierwszej jednostce. Tak jak wspominałem, widać to było po przebiegach w treningach. W pierwszej sesji spośród kierowców spoza obozu Renault jedynie Sergio Pérez przekroczył barierę 20 okrążeń. Jego zespołowy partner przejechał 10… Przez cały piątek Massa pokonał 24 okrążenia, a drugi Williams w rękach Felipe (niestety, muszę odmienić…) Nasra i Valtteriego Bottasa zaliczył o jedno kółko mniej.

Na koniec jeszcze dobre wieści ze szpitala w Grenoble: Michael Schumacher „chwilami okazuje świadomość i się przebudza”. To oficjalne oświadczenie menedżerki/rzeczniczki Sabine Kehm, która jednocześnie nie zamierza zdradzać dalszych szczegółów i jak zwykle prosi o zrozumienie.

Dziesięć lat temu Michael wygrał pierwszy w historii wyścig na torze Sakhir – był to zresztą jego jedyny triumf w Bahrajnie. Po jego narciarskim wypadku organizatorzy ochrzcili jego nazwiskiem pierwszy zakręt i na barierze umieścili napis „Nasze myśli i modlitwy są z tobą, Michael”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here