Niecałe trzy lata temu Kevin Ceccon pchał swojego gokarta na pola startowe włoskiego toru La Conca. Teraz szykuje się do debiutu za kierownicą samochodu Formuły 1.

Napływające od zespołów informacje na temat obsady kokpitów w trakcie testów dla młodych kierowców w Abu Zabi zwiastują powrót do starych dobrych czasów sprzed zakazu jazd w trakcie sezonu. Słabsze zespoły traktowały sesje testowe jako źródło dochodu, drenując kieszenie ambitnych kierowców z głębokimi kieszeniami. Juniorzy łudzili się, że pół dnia jazd samochodem Formuły 1 z końca stawki przykuje uwagę możnych tego sportu i otworzy im drzwi do wielkiej kariery. Historia pokazuje, że w większości przypadków kończyło się na rozwianych nadziejach i zasilonej kasie zespołu. Czy tak będzie po zbliżających się testach na Yas Marina? Wiele na to wskazuje, choć oczywiście nie we wszystkich przypadkach.

Młodych kierowców biorących udział w testach dla młodzieży można podzielić na cztery kategorie. Pierwsza z nich to zawodnicy związani z daną ekipą lub programem wspierania talentów, dla których jest to sprawdzian pod kątem dalszej przydatności i jednocześnie jedna z niewielu szans na zademonstrowanie swoich umiejętności za kierownicą maszyny F1. Należy do niej Jean-Eric Vergne, junior Red Bulla i wicemistrz Formuły Renault 3,5, obecny kierowca rezerwowy Saubera Esteban Gutierrez, a także Valtteri Bottas – mistrz GP3 i oficjalny kierowca testowy i rezerwowy Williamsa, który jednak jak dotąd jedyne kilometry za kółkiem FW33 nabijał podczas testów aerodynamicznych na prostej.

Druga kategoria to mistrzowie serii, w których nagrodą jest test w samochodzie Formuły 1. W taki sposób do elitarnego świata Grand Prix przebił się Robert Kubica, który w sezonie 2005 zdobył tytuł w World Series by Renault i w grudniu tego roku testował w Barcelonie auto Renault. Co ciekawe, żaden z jego następców – Alx Danielsson, Álvaro Parente, Giedo van der Garde, Bertrand Baguette i Michaił Aljoszyn – nie wykorzystali w podobny sposób swojej szansy i nie zamienili testu-nagrody na stałą posadę w F1. W zbliżającym się teście nagrodę w postaci dnia z Williamsem odbierze Mirko Bortolotti, mistrz Formuły 2 (przewidziana regulaminem nagroda za tytuł w tej serii), za to czempion World Series by Renault, Robert Wickens, jeździć ma z Virginem.

Zespół z Enstone znany jako Lotus Renault GP awizuje występ Kevina Korjusa (18-letni Estończyk to szósty kierowca WSbR i najmłodszy zwycięzca wyścigu w tej serii), a czarno-złotym samochodem ma jeździć także Romain Grosjean. Nie wiadomo jeszcze, czy występ Francuza będzie możliwy, bo testy dla młodych kierowców przewidziane są dla zawodników, którzy mają na koncie maksimum dwa starty w Grand Prix, a w sezonie 2009 Grosjean zaliczył siedem wyścigów. Jednak w regulującym tę kwestię punkcie 22.1 a) Regulaminu Sportowego FIA widnieje też zapis, że trzydniowe testy dla młodych kierowców odbywać się mogą pomiędzy zakończeniem sezonu i 31 grudnia (po jazdach na Yas Marina odbędzie się jeszcze kończący zmagania wyścig w Brazylii). Skoro ten fragment przepisów nie znajduje zastosowania w praktyce, to być może nikt nie zwróci uwagi na doświadczenie Grosjean’a.

Trzecia kategoria kierowców to zawodnicy związani z danym zespołem, ale absolutnie pozbawieni szans na wyścigową przyszłość w jego barwach. Sztandarowe przykłady to błąkający się po seriach juniorskich Oliver Turvey (ma testować dla McLarena) i Sam Bird – junior Mercedes GP, szósty zawodnik tegorocznych mistrzostw GP2. Osobny przykład w tej kategorii to biorący udział w zeszłorocznych jazdach dla młodzieży Gary Paffett, etatowy – czyli praktycznie bezrobotny – kierowca testowy McLarena. Anglik to typowy „młody, obiecujący zawodnik” – ma zaledwie 30 lat…

Wreszcie czwarta kategoria to zawodnicy dysponujący odpowiednim budżetem lub koneksjami biznesowymi, które umożliwiają im przeżycie przygody życia w samochodzie Formuły 1 – rzecz jasna bez jakiejkolwiek gwarancji sukcesu w postaci stałej przyszłości w wyścigach Grand Prix. To najczęściej spotykany gatunek wśród zespołów końca stawki, próbującymi podreperować stan kasy opłatami od mecenasów ambitnej, choć niekoniecznie zdolnej młodzieży. Do tej kategorii zakwalifikowałbym Fabio Leimera – średniaka z GP2, który poprowadzi Saubera, a także duet zapowiadany przez Toro Rosso: Stefano Colettiego i Kevina Ceccona.

Coletti to kolejny błędny rycerz, który w ostatnich sezonach zaliczył chyba każdą możliwą serię juniorską: GP2, azjatycką GP2, GP3, AutoGP, Formułę Renault 3,5 i Formułę 3, a także starty w nieistniejącym już serialu A1GP. Sukcesy? Jedenaste miejsce w tegorocznym czempionacie GP2. Kevina Ceccona poznałem prawie trzy lata temu w padoku kartingowego toru La Conca, gdzie 18-letni obecnie Włoch startował w barwach kartingowego zespołu Roberta Kubicy. Kolejne dwa lata spędził w mało prestiżowych mistrzostwach Formuły 3 we Włoszech i Hiszpanii, a w tym roku zaliczył kilka nieudanych startów w GP2 i zdobył mistrzostwo serii AutoGP, w której rok wcześniej mistrzem był… Grosjean. Nie jest to CV mistrza, ani nawet kierowcy gotowego na starty w Formule 1. Żaden z nich nie robi wrażenia diamentu do oszlifowania, więc albo Franz Tost ma wyjątkowego nosa, albo sponsorzy obu panów hojnie zapłacili za przejażdżkę po Yas Marina.

Przypomina to nieco dawne wcielenie ekipy Toro Rosso, czyli Minardi. Sprzedaż dni testowych była jednym ze sposobów zdobywania funduszy przez malutki zespół z Faenzy. W ostatnim teście przed sprzedażą teamu Red Bullowi, w listopadzie 2005 roku, przez kokpity Minardi PS05 na torze Vallelunga w trakcie czterech dni przewinęło się sześcioro kierowców: Juan Cáceres, Luca Filippi, Katherine Legge, Chanoch Nissany (kierowca z Izraela miał wówczas 42 lata…), Davide Rigon i Roldán Rodriguez. Ilu z nich błyszczy teraz w F1?

Rok wcześniej, w trakcie całego sezonu 2004, w najmniejszym zespole stawki testowało dokładnie piętnastu kierowców, a jako-taką karierę spośród nich zrobił tylko… 19-letni wówczas Pastor Maldonado, dla którego 22 okrążenia toru Misano były pierwszym kontaktem ze sprzętem Formuły 1. Wśród innych ambitnych szczęśliwców znaleźli się m.in. obecny as IndyCar Will Power, Patrick Huisman (rywal Kuby Giermaziaka z Porsche Supercup) czy Rosjanin Siergiej Żłobin. W grudniu 2003 roku jazdy w Minardi zaliczył nawet Heikki Kovalainen, a w towarzystwie miał m.in. Norberta Siedlera – kolejnego rywala Giermaziaka w pucharze Porsche.

Oczywiście na takie praktyki Minardi można było patrzeć jak na wylęgarnię talentów, ale ogólnie cały proceder służył raczej nabijaniu sakiewki i spełnianiu marzeń zawodników z odpowiednim zapleczem finansowym. Nieczęsto bowiem trafiały się takie perełki jak Kubica czy Kimi Räikkönen, który podczas trzech dni jazd w sierpniu 2000 roku na torze Mugello przekonał Petera Saubera, że jest gotów do startów w F1 – choć przedtem zaliczył tylko parędziesiąt startów w Formule Renault 2000, jednym z pierwszych szczebli rozwoju kariery po wyjściu z gokartów.

Testy dla młodych kierowców są jednak świetną okazją, aby coraz więcej zawodników młodego pokolenia zdobywało jako-takie doświadczenie z samochodem Formuły 1 i stylem pracy w zespole. Wątpliwe, czy większości z nich będzie to kiedykolwiek przydatne – miejsc w zespołach F1 jest o wiele mniej niż chętnych – ale taka przygoda zawsze pomaga podnieść poziom doświadczenia. Tym lepiej, jeśli przy okazji wyłoni się diament pokroju Räikkönena – jak pokazał przykład Fina, staż w wyścigach nie ma większego znaczenia. Trzeba po prostu znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie, no i oczywiście wykorzystać swoją szansę. Rok temu w Abu Zabi jeździło 21 kierowców, spośród których starty w GP ma na koncie już pięciu: Jérôme D’Ambrosio, Pastor Maldonado, Sergio Pérez, Paul di Resta i Daniel Ricciardo. W tym sezonie takiej średniej zapewne nie będzie, ale może wśród młodzieży zabłyśnie potencjalny następca Sebastiana Vettela.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here