Lewis Hamilton po raz pierwszy od prawie czterech miesięcy zdobył pole position. Skoro po startach niemal z końca stawki lub z alei serwisowej był w stanie dojechać na podium, to chyba powinien jutro zdublować całą stawkę? Najpierw musi przetrwać pierwszy zakręt, a na starcie będzie miał tuż za sobą zespołowego partnera. Na 380 metrach dzielących pola startowe od wejścia w szykanę wiele może się zmienić – Nico Rosberg rusza z brudnej strony toru i musi nadrobić osiem metrów, ale nie jest wykluczone, że w strefie hamowania oba Mercedesy zrównają się ze sobą. Co wydarzy się w pierwszym zakręcie?

Toto Wolff jest spokojny. – Obaj są doświadczonymi profesjonalistami i po rozmowach, które odbyliśmy w tygodniu po Spa powinno być jasne i oczywiste, co wydarzy się jutro – mówi Austriak. Jego podopieczni też jasno dają do zrozumienia, że znają zasady gry – z jednej strony twierdzą, że nic się nie zmieni i będą walczyć tak jak do tej pory, ale z drugiej oczywiście wiedzą, że po kolejnej kolizji decyzje szefów zespołu będą bardziej zdecydowane. Na taki rozwój wydarzeń czeka Valtteri Bottas: jeśli któryś z obecnych kierowców Mercedesa przedwcześnie pożegna się z zespołem, to Fin jest oczywistym kandydatem do przejęcia fotela.

Kierowca Williamsa czyha także na szansę we Włoszech, bo charakterystyka toru zdecydowanie nie sprzyja dyżurnemu spadkobiercy triumfów po problemach duetu z Brackley – Daniel Ricciardo ustawi swojego Red Bulla na dziewiątym polu startowym, jako trzeci w lidze nie-Mercedesów. Jak przystało na Monzę, triumfował w niej Fernando Alonso. Przy okazji Hiszpan nie odpuścił i wbił kolejną szpilkę Kimiemu Räikkönenowi, który po wprowadzeniu pozornie drobnych zmian w ustawieniach miał problemy z blokującymi się kołami i rywalizację w czasówce zakończył na Q2.

Mercedesy, Williamsy, McLareny i Red Bulle stoją parami na polach startowych. Ja nie, więc wygląda na to, że potrafię wyciągnąć coś więcej z samochodu – brzmiał komentarz Alonso. Faktycznie, trudno nie zauważyć, że kierowcy czołowych ekip ustawili się parami, a poza układanką znalazł się właśnie Kimi.

Post użytkownika Sokolim Okiem.

W niedzielnym wyścigu trudno liczyć na niespodzianki strategiczne. Pirelli zapowiada jeden pit stop i jedyną niewiadomą będzie moment jego wykonania. Twarda mieszanka jest praktycznie niezniszczalna, a w porównaniu z pośrednią tempo na niej jest słabsze o około 0,6 sekundy. Ricciardo bardzo ładnie wytłumaczył, że osią strategii będzie wyczucie odpowiedniej chwili do zmiany. Odważniejsi mogą próbować podciąć kierowcę jadącego z przodu, wcześniej założyć twardsze opony i wykorzystać osiągi świeżego kompletu – licząc na to, że ich forma utrzyma się do samego końca liczącego 53 okrążenia wyścigu. Im będzie cieplej, tym wcześniej kierowcy będą odwiedzać mechaników. Strategia „odwrócona” – czyli start na twardej mieszance w przypadku kierowców spoza pierwszej dziesiątki – może przynieść taki sam łączny czas wyścigu, ale straty czasowe z pierwszych okrążeń mogą być trudne do odrobienia.

Długość alei serwisowej i pokaźna strata czasowa przy zjeździe to kolejny argument przemawiający za strategią jednego postoju. Mimo długich prostych i stref mocnego hamowania wyprzedzanie na Monzy nie należy do łatwych zadań, co w połączeniu z niewielkim polem do strategicznych manewrów oznacza, że ustawienie na starcie i wydarzenia na pierwszym okrążeniu powinny ustawić całą rywalizację. Ciekawe, czy w związku z tym wszyscy utrzymają nerwy na wodzy…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here