Jedno z „ciekawszych” miejsc, w jakich miałem okazję oglądać prezentację nowego samochodu: Teatro Massimo w Palermo na Sycylii.

Jeszcze kilka lat temu prezentacje nowych samochodów były imprezami dla wybranych. Dziennikarze, przedstawiciele sponsorów i zaproszeni goście jako pierwsi mogli popatrzeć na nowe wytwory wyobraźni kreatywnych projektantów – nierzadko w miejscach równie spektakularnych, jak nonsensownych. Odsłonięciu auta towarzyszyły występy gwiazd i przeróżne efektowne pokazy, stanowiące niepotrzebny – i kosztowny dodatek. Świat poszedł naprzód, pojawił się kryzys ekonomiczny i szybkie łącza internetowe, dzięki którym każdy kibic Formuły 1 może równocześnie z „wybrańcami” popatrzeć na nowe kształty i barwy wyścigówek. Nie ukrywam, że nowa moda bardzo mi się podoba i cieszę się, że ekipy pokroju Lotusa, Saubera czy Ferrari transmitują prezentacje swoich aut „w necie”.

Prezentacje nowych samochodów to nieodzowny znak, że początek sezonu jest już na wyciągnięcie ręki. Nikt nie ma złudzeń co do tego, że auta pokazywane na przełomie stycznia i lutego będą takie same jak te, które wyjadą na tor w Melbourne – ba, nawet podczas pierwszych testów wyścigówki każdego szanującego się zespołu powinny się różnić od wersji „prezentacyjnej”. Niemniej jednak odsłonięcie nowego modelu zawsze jest trochę wzruszającym momentem i okazją do posłuchania, co jego konstruktorzy i użytkownicy zamierzają dokonać w nadchodzącym sezonie.

W ciemno można obstawiać, że w większości przypadków padną oklepane ogólniki („liczymy na udany sezon”, „nie wiadomo, co pokaże konkurencja, która – rzecz jasna – nie śpi”, „sezon jest długi”, „trzeba się stale rozwijać”), a same samochody – jak wspomniałem – zdążą się jeszcze zmienić przed jazdami w Jerez de la Frontera. Mimo tego prezentacjom zawsze towarzyszy nutka ekscytacji, a ich głównymi bohaterami są niezmiennie auta i główne postacie zespołu – dlatego wcale nie żałuję bizantyjskiego przepychu z czasów przedkryzysowych. Jasne, że Formuła 1 jest dla niektórych synonimem blichtru i gwiazdorstwa, ale Spice Girls na prezentacji nowego McLarena? Bez przesady…

A tak właśnie było w 1997 roku, kiedy ekipa z Woking zaprezentowała model MP4-12 – pierwszy w srebrnych barwach nowego sponsora, producenta papierosów West – w londyńskim Alexandra Palace. Imprezę z udziałem 5000 niezwykle ważnych gości uświetniły występy Spice Girls i Jamiroquai. Mniejsze ekipy nie pozostawały w tyle: Sauber ma na koncie prezentację w wiedeńskiej rezydencji Habsburgów, Zamku Schönbrunn, a innym razem nowy model szwajcarskiej ekipy pokazano przy występie Sugababes. Nieistniejąca już ekipa Jordana wynajęła kiedyś londyński Royal Albert Hall, a ceremonię uświetnili artyści słynnego Cirque di Soleil. Ostatni w historii żółty Jordan został zaprezentowany w lutym 2005 na Placu Czerwonym w Moskwie.

W rankingu nonsensownych prezentacji oczywiście nie mogło zabraknąć ekipy rządzonej przez Flavia Briatore, wyścigowego króla show-biznesu. W 2000 roku, jeszcze za czasów Benettona, nowe auto pokazano w Narodowym Muzeum Sztuki Katalońskiej w Barcelonie, a rok później zespół zajął na swoje potrzeby Plac Świętego Marka w Wenecji. Przed sezonem 2004 osobiście uczestniczyłem w prezentacji Renault na Sycylii, w imponującym gmachu Teatro Massimo w Palermo.

Na szczęście prezentacje nowych aut z czasem zatraciły klimat wielkich imprez z pokazami artystycznymi, uroczystym bankietem czy pokazem mody – niczym BMW Sauber w 2006 roku. Z „okresu przejściowego” pamiętam kilka mniej spektakularnych prezentacji – chociażby Toyoty w ich fabryce w Kolonii albo Renault w industrialnej dzielnicy Amsterdamu, z okazji współpracy z holenderskim bankiem ING. Nie było laserów, dyskotekowych świateł i gwiazd muzyki pop, za to można było posłuchać, co kierowcy i zarząd zespołu mają do powiedzenia przed kolejnym sezonem. Nowy samochód nie ginął w dymie i nie zasłaniały go półnagie modelki. Tak jak nie lubię nadętej otoczki towarzyszącej wyścigowi o Grand Prix Monako, tak też wolałem „spokojniejsze” prezentacje, gdzie nikt nie próbował być ważniejszy od prawdziwych bohaterów takiej imprezy – dla mnie akurat nie kierowców czy szefów zespołów, ale dyrektorów technicznych, którzy w przeważającej większości potrafią w interesujący sposób opowiedzieć o zmianach w przepisach i nowych wyzwaniach przed każdym sezonem.

Teraz, kiedy pomocną dłoń wyciągają nowoczesne zdobycze techniki w postaci szybkich łącz internetowych, wielu kibiców może śledzić prezentacje nowych modeli w domu, na ekranach komputerów. Nie muszą, tak jak przed laty, czekać na pojawienie się pierwszych zdjęć w branżowej prasie (która w naszym kraju i tak prawie nie istnieje). Chwała kryzysowi za odejście od nadętych imprez. Dla mnie otwarcie się ekip na kibiców za sprawą umożliwienia im niemal namacalnego kontaktu „na żywo” z nowym samochodem jest bardzo ważne. Prezentacja on-line jest lepsza od pompowania kont gwiazdeczek pop honorariami za występ „uświetniający” debiut samochodu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here