W poruszającym wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport” Philippe Bianchi opowiada o dramatycznej sytuacji i walce o życie toczonej przez jego syna. Na tym etapie japońscy lekarze nie są w stanie przedstawić żadnych prognoz, ale ich zdaniem już można mówić o cudzie, bo nikt nigdy nie przeżył takich obrażeń.

Philippe Bianchi: – Mój Jules wygra kwalifikacje swojego życia.

– Sytuacja jest desperacka. Za każdym razem, kiedy dzwoni telefon, boimy się, że dzwonią ze szpitala, żeby nam powiedzieć, że Jules nie żyje. Doktorzy powiedzieli nam, że to już jest cud, że nikt nigdy nie przeżył takich obrażeń mózgu.

– Po wypadku Schumachera czułem ból. Tak jak wszyscy, zastanawiałem się, dlaczego nie informują nas o tym, co się z nim dzieje. Teraz już rozumiem, kiedy sam jestem w takiej sytuacji. Wszyscy pytają mnie o Jules’a, a ja nie jestem w stanie odpowiedzieć. Jednego dnia jest trochę lepiej, drugiego trochę gorzej. Lekarze też nic nie mówią. Obrażenia są bardzo poważne, ale nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja.

– Nawet Schumacherowi wyjście ze śpiączki zajęło miesiące. Jean Todt mówi, że ma nadzieję, iż kiedyś Michael będzie w stanie normalnie żyć. Mam nadzieję, że któregoś dnia będę mógł tak samo powiedzieć o Jules’u.

– Bardzo dziękujemy za wsparcie, tak wielu kierowców nawiązało z nami kontakt, napisało do mnie. Alonso, Vergne, Massa przekazali mocne wiadomości. Hamilton napisał mi pięknego e-maila, w którym pisze, że jeśli coś mógłby zrobić, to jest do dyspozycji. Napisali też Rossi i Marquez z MotoGP.

Philippe Bianchi przyznał, że nie oglądał amatorskiego nagrania z wypadku jego syna i nie zamierza tego robić: – Oszalałbym. Potrzebuję teraz pozytywnej energii.

– Jest ciężko, ten tydzień zniszczył życie naszej rodziny. Co robić, jak żyć z tym koszmarem tak daleko od domu? Może kiedy stan Jules’a się poprawi, będziemy mogli przenieść go do Tokio i będzie trochę łatwiej. Ale kto wie, co się wydarzy. Nic nie jest pewne, musimy po prostu czekać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here