Kibice tego pana mogą czuć niedosyt. Szef Pirelli ma dla nich rozwiązanie...

Paul Hembery ma rację: przepisy dotyczące startu kierowców na oponach z kwalifikacji powinny zostać poszerzone. Rozumiem, że z punktu widzenia każdego zespołu zaoszczędzenie jednego kompletu ogumienia połączone z opcją wybrania dowolnej mieszanki na start wyścigu jest bardzo dobrą zagrywką, ale nie może się to odbywać kosztem widowiska.

Postawiłem się na miejscu zagorzałego kibica Nicka Heidfelda (wbrew pozorom tacy też istnieją, choć stanowią raczej dość egzotyczny i chroniony gatunek wśród wyścigowej braci), który po wydaniu kilkuset euro na sam bilet wstępu praży się w hiszpańskim słońcu i każde okrążenie w wykonaniu swojego idola celebruje wymachiwaniem flagą i dmuchaniem w trąbkę.

Rezygnacja z przejazdu w Q3 czy nawet powrót do garażu po okrążeniu wyjazdowym pozbawiają mnie kilku pełnych emocji momentów. Poza tym chciałbym zobaczyć, jak mój idol podejmuje próbę walki z Mercedesami i nie chcę słuchać tłumaczeń, że i tak byli poza zasięgiem, a dzięki takiej zagrywce możemy teraz wybrać opony, na których Nick wystartuje do wyścigu. Znając jego szczęście, zdobędzie pewnie dobre punkty, ale niesmak sobotniego popołudnia pozostanie…

Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka, bo parę kółek więcej nikogo nie zbawi, a swoboda taktyczna ma przecież duże znaczenie. Jednak w Walencji szybkiego kółka w Q3 nie przejechało aż dwóch kierowców (fani Adriana Sutila to też w sumie rzadkość na trybunach) i w tym świetle propozycja Paula Hembery’ego wygląda nader ciekawie.

Szef sportu w Pirelli zaproponował rozwiązanie, które utnie strategiczne spekulacje: konieczność zastosowania zestawu opon z Q2 w sytuacji, w której kierowca nie uzyskał czasu w Q3. W imieniu wszystkich fanów Heidfelda, Sutila oraz tych zawodników, którzy przedkładają chłodne kalkulacje ponad chęć wykonania szalonej szarży na pozycje zajmowane przez teoretycznie nieosiągalnych rywali: ja ten pomysł popieram.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here