W Wielkiej Brytanii Felipe Massa dołączył do „Klubu 200”, czyli kierowców, którzy wystartowali w co najmniej dwustu wyścigach Formuły 1.

Przy okazji pecha, który dotknął Brazylijczyka na Silverstone, postanowiłem sprawdzić, jak poszło w dwusetnym starcie pozostałej czternastce, w tym pięciu mistrzom świata Formuły 1. Zestawienie pokazało kilka ciekawostek, jak chociażby to, że tylko dwóch kierowców uczciło dwusetny start zwycięstwem. Także dwóch stanęło na podium, a czterech nie osiągnęło linii mety. Zaczynamy!

Riccardo Patrese, Williams FW13B-Renault – GP Wielkiej Brytanii 1990 (Silverstone)
kwalifikacje: 7, pozycja startowa: 7, wyścig: nie ukończył.
Pierwszym kierowcą, który zaliczył dwieście startów w Formule 1, był Riccardo Patrese. Włoch obchodził swój jubileusz w 1990 roku podczas weekendu na Silverstone. Nie wypadł on, niestety, tak okazale, jakby życzył sobie tego główny zainteresowany. Nie dość, że w czasówce był dopiero siódmy, to z wyścigiem pożegnał się po ledwie 26 okrążeniach – kończąc jazdę z powodu uszkodzenia podłogi po wycieczce poza tor. Partnerujący mu w Williamsie Thierry Boutsen dotarł na metę na drugiej pozycji – 39 sekund za Ferrari Alaina Prosta.

Nelson Piquet, Benetton B191-Ford Cosworth – GP Włoch 1991 (Monza)
kwalifikacje: 8, pozycja startowa: 8, wyścig: 6.
Na pozór nie było dramatu. Do wyścigu na Monzy rutynowany Brazylijczyk zakwalifikował się bowiem z 8. czasem i w niedzielę zdołał nawet zdobyć 1 punkt za szóste miejsce. Był jednak pewien problem. Nazywał się Michael Schumacher. Młodziutki Niemiec po sensacyjnym debiucie w Jordanie został ściągnięty do Benettona, gdzie został kolegą trzykrotnego mistrza świata. Od razu przysporzył swojemu utytułowanemu koledze całej masy kłopotów, pokonując go zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigu. W ten sposób dwusetny występ Nelsona Piqueta okazał się początkiem końca jego kariery w F1.

 

Andrea de Cesaris, Sauber C13-Mercedes – GP Kanady 1994 (Montreal)
kwalifikacje: 14, pozycja startowa: 14, wyścig: nie ukończył.
W trakcie swojej długiej kariery w królewskiej kategorii wyścigów motorowych Andrea de Cesaris tylko pięciokrotnie stał na podium – dwukrotnie na pozycji numer dwa i trzy razy o stopień niżej. W dwusetnym starcie nie poszło mu jednak tak dobrze. W czasówce kierowca Saubera wywalczył 14. lokatę (dla porównania Heinz-Harald Frentezen był 10.), nie było mu jednak dane osiągnąć mety. W jego samochodzie doszło do wycieku oleju z silnika Mercedesa i Włoch pożegnał się z wyścigiem po 24 okrążeniach.

Gerhard Berger, Benetton B197-Renault – GP San Marino 1997 (Imola)
kwalifikacje 11, pozycja startowa: 11, wyścig: nie ukończył.
Austriak również nie zaliczył swojego dwusetnego występu w F1 do najbardziej udanych. Jedenasta pozycja w kwalifikacjach, z dwoma sekundami straty do Jacques’a Villeneuve’a z Williamsa, nie zapowiadały niczego dobrego. I słusznie. Na starcie Berger stracił jeszcze kilka pozycji, a na piątym okrążeniu stracił panowanie nad swoim Benettonem B197 i zakończył występ. – Miałem olbrzymie problemy z utrzymaniem samochodu na torze – wyjaśniał później.

Jean Alesi, Jordan EJ11-Honda – GP USA 2001 (Indianapolis)
kwalifikacje: 9, pozycja startowa: 9, wyścig: 7.
Na początku kariery Jean Alesi uchodził za wyjątkowy talent, który miał zawojować Formułę 1. Fachowcy przepowiadali mu fantastyczną przyszłość, w czym utwierdzały ich popisy Francuza za kierownicą Tyrrella 019. Splot wielu czynników sprawił jednak, że Alesi nigdy nie osiągnął przewidywanych sukcesów. Dość powiedzieć, że zamknął swój bilans w F1 zaledwie jedną wygraną, odniesioną w 1995 roku w Kanadzie ze stajnią Ferrari.
Swoją karierę Francuz kończył w ekipie Jordana, z którym zaliczył także swój dwusetny i jednocześnie przedostatni wyścig w Formule 1. Mówiąc kolokwialnie, szału w Indianapolis nie zrobił. Po dziewiątej pozycji w czasówce w wyścigu było tylko nieco lepiej – Alesi sięgnął po siódme miejsce, czyli punktów nie zdobył. Jego kolega z Jordana Jarno Trulli wypadł dużo lepiej, bo finiszował na czwartej pozycji.

 

Fot. Ferrari

Michael Schumacher, Ferrari F2004 – GP Hiszpanii 2004 (Circuit de Catalunya)
kwalifikacje: 1, pozycja startowa: 1, wyścig: 1.
W 2004 roku Ferrari dysponowało miażdżącą wprost przewagą nad konkurencją. Michael Schumacher wygrywał, jak chciał – nie inaczej było przy okazji jego 200. startu, a raczej weekendu Grand Prix. Statystycy są raczej zgodni co do tego, żeby nie zaliczać mu startu w GP Francji 1996, kiedy jego Ferrari wyzionęło ducha na okrążeniu rozgrzewkowym. Są też tacy, którzy nie biorą pod uwagę GP Wielkiej Brytanii 1999 – tam „Schumi” miał kraksę na pierwszym okrążeniu (awaria hamulców, złamał nogę i pauzował przez sześć wyścigów) i nie wziął udziału w restarcie. Jednak kierowca wraz z zespołem świętował swój 200. start właśnie w Hiszpanii – gdyby fetę przełożono do kolejnego startu, czyli Monako, to jubileusz nie byłby udany. Doszło tam do kuriozalnej kolizji z Juanem Pablo Montoyą, do której doszło podczas neutralizacji w tunelu. – Przyspieszałem i hamowałem, żeby dogrzać hamulce. To był mój błąd. Przepraszam – wyjaśniał później Schumacher.
Za to dwusetny (według jego rachuby) start poszedł zgodnie z przewidywaniami. W odniesieniu piątego z rzędu zwycięstwa nie przeszkodził Schumacherowi nawet rozszczelniony wydech w jego Ferrari. Niemiec o 13 sekund pokonał zespołowego partnera Barrichello, a trzeci na mecie Jarno Trulli z Renault stracił ponad pół minuty.

Rubens Barrichello, Ferrari F2005 – GP Hiszpanii 2005 (Circuit de Catalunya)
kwalifikacje: nie ukończył, pozycja startowa: 16, wyścig: 9.
Sezon 2005 był dla Ferrari niezwykle trudny. Konkurencja spod znaku Michelina posiadała olbrzymią przewagę i Włosi mieli gigantyczne problemy z nawiązaniem jakiejkolwiek walki z Renault i McLarenem. Stąd też dwusetny występ Rubensa Barrichello w F1 nie mógł być powalający – nawet bez kłopotów technicznych.
Po wymianie silnika Brazylijczyk został cofnięty o 10 pozycji na starcie, nie wziął udziału w drugim segmencie kwalifikacji i wyścig rozpoczął z 16. pola. Pojechał na jedno tankowanie i finiszował na 9. pozycji – wówczas punkty zdobywała pierwsza ósemka. Marnym pocieszeniem był fakt, że i tak był to najlepszy wynik Ferrari, bo Michael Schumacher zakończył jazdę na 46. okrążeniu, w wyniku problemów z utratą ciśnienia w oponach.

 

David Coulthard, Red Bull RB2-Ferrari – GP Monako 2006 (Monte Carlo)
kwalifikacje: 9, pozycja startowa: 7, wyścig: 3.
Drugi sezon z ekipą Red Bulla przyniósł Davidowi Coulthardowi duże rozgoryczenie i zaledwie 14 punktów, ale akurat w Monako Szkot zaliczył najlepszy wynik w 2006 roku. Po starcie z siódmej pozycji DC zaliczył bardzo solidny wyścig, uwieńczony wywalczeniem trzeciej lokaty. Trofeum odbierał w pelerynie Supermana, bo zespół promował wówczas film „Superman: Powrót”. Cała sprawa miała tym przyjemniejszy wymiar, że był to dwusetny występ Szkota w F1. Jednocześnie było to pierwsze podium w historii Red Bulla, w drugim sezonie startów – i jedynym, w którym późniejsi dominatorzy F1 korzystali z silników Ferrari.

 

Giancarlo Fisichella, Force India VJM01-Ferrari – GP Monako 2008 (Monte Carlo)
kwalifikacje: 20, pozycja startowa: 20, wyścig: nie ukończył.
W przypadku Giancarlo Fisichelli na dwusetny występ w królewskiej serii wyścigowej lepiej spuścić zasłonę milczenia. Dwudzieste miejsce w kwalifikacjach nie napawało fanów Włocha optymizmem. Podczas wyścigu „Fisico” kręcił się w okolicach 14-15 pozycji, ale jego występ przedwcześnie zakończyła awaria skrzyni biegów w VJM01.

 

Jarno Trulli, Toyota TF109 – GP Australii 2009 (Melbourne)
kwalifikacje: 8 pozycja startowa: 20, wyścig: 3.
Toyota TF109 była bardzo konkurencyjnym samochodem, wyposażonym – podobnie jak Brawn i Williams – w tzw. podwójny dyfuzor, zapewniający znacznie większą siłę docisku niż rozwiązania stosowane przez potentatów spod znaku McLarena, Ferrari i Renault.
Na starcie inaugurującego sezon wyścigu w Melbourne kierowcy Toyoty znaleźli się z tyłu stawki, ponieważ tylne skrzydła w TF109 okazały się niezgodne z przepisami. Trulli rozpoczynał zawody z ostatniej, dwudziestej pozycji i większość czasu spędził w środku stawki. W spektakularnym awansie na trzecie miejsce pomogły mu świeże opony, którymi dysponował pod koniec wyścigu, jak również kolizja Sebastiana Vettela z Robertem Kubicą. Tak czy inaczej, jego dwusetny występ można uznać za udany.

 

Jenson Button, McLaren MP4-26-Mercedes – GP Węgier 2011 (Hungaroring)
kwalifikacje: 3, pozycja startowa: 3, wyścig: 1.
Jenson Button jest drugim po Michaelu Schumacherze kierowcą, który swój dwusetny występ w Formule 1 uświetnił zwycięstwem. Z całą pewnością w odniesieniu sukcesu pomogły mu jego ulubione, zmienne warunki, panujące na Hungaroringu. Początkowo Anglik jechał na trzeciej pozycji, ale potem uporał się z Sebastianem Vettelem, przesuwając się na drugie miejsce. Wyprzedzał go już tylko Lewis Hamilton, który najpierw zaliczył piruet, a potem nie trafił z doborem opon i ostatecznie finiszował na czwartym miejscu. W tej sytuacji Magyar Nagydij musiała wpaść w ręce eksperta od zmiennych warunków gry, czyli Jensona B.

 

Fernando Alonso, Ferrari F138 – GP Bahrajnu 2013 (Sakhir)
kwalifikacje: 3, pozycja startowa: 3, wyścig: 8.
Nigdy się nie dowiemy, czy Fernando Alonso mógł wygrać swój dwusetny wyścig w Formule 1. Jego ewentualne szanse przekreśliła awaria DRS-u. Po starcie Hiszpan podążał za Sebastianem Vettelem i z pewnością ostrzył sobie zęby na walkę o zwycięstwo. Szybko się jednak okazało, że marzenia trzeba będzie odłożyć. Podczas wyprzedzania Nico Rosberga doszło bowiem do awarii systemu otwierania tylnego skrzydła. Problemu nie rozwiązały dwie wizyty w alei serwisowej i Alonso finiszował na 8. pozycji, 37 sekund za Vettelem.

 

Mark Webber, Red Bull RB9-Renault – GP Bahrajnu 2013 (Sakhir)
kwalifikacje: 5, pozycja startowa: 7, wyścig: 7.
Mark Webber też nie może swojego dwusetnego startu w F1 zaliczyć do najlepszych w karierze (zresztą jego jubileusz także wypadał w Bahrajnie w 2013 roku). W czasówce Australijczyk zapewnił sobie P5 (0,5 sekundy za Sebastianem Vettelem, drugim w kwalifikacjach), ale za incydent z Chin stracił trzy miejsca. Ostatecznie rozpoczynał wyścig z siódmej pozycji, ponieważ Lewisa Hamiltona cofnięto z P4 na P9. Mark spędził wyścig w korku, walcząc ze zużyciem opon. Na ostatnim okrążeniu stracił dwie lokaty na rzecz Lewisa Hamiltona i Sergio Péreza, spadając na siódme miejsce.

Kimi Räikkönen, Ferrari F14T – GP Kanady 2014 (Montreal)
kwalifikacje: 10, pozycja startowa: 10, wyścig: 10.
No cóż, tegoroczny sezon w wykonaniu Kimiego Räikkönena nie należy do szczytowych osiągnięć „Icemana” w F1. Kłopoty Fina z zapanowaniem nad modelem F14T znajduje pełne odzwierciedlenie w wynikach na torze. Także w jego dwusetnym starcie, który przypadał na Montreal. Dziesiąte miejsce w czasówce (0,4 sekundy gorzej od Fernando Alonso) zmieniło się w dziesiątą lokatę na mecie. Warto w tym miejscu podkreślić, że Kimi finiszował aż 39 sekund za swoim kolegą z Ferrari, który wywalczył w Kanadzie szóstą pozycję.

 

* Liczba startów w Grand Prix bywa kością niezgody wśród statystyków, ze względu na takie niuanse, jak defekty albo opuszczenie toru na okrążeniach rozgrzewkowych (Schumacher w GP Francji 1996) czy restarty, w których nie wszyscy kierowcy brali udział (Barrichello w GP Belgii 1998). Opierałem się na danych forix.com – chyba, że kierowca i/lub zespół organizowali obchody 200. startu podczas innego weekendu (jak Schumacher albo Räikkönen).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here