Co prawda na australijski wyścig z matowego nadwozia Ferrari zniknęły kontrowersyjne logotypy i napisy „Mission Winnow”, nie zmienia to jednak faktu, że cel włoskiej stajni pozostaje taki sam. Po ponad dekadzie ekipa z Maranello chce wrócić na szczyt Formuły 1, ale żeby to zrobić, musi zdetronizować panującego od początku ery hybrydowej Mercedesa. Poprzeczka wisi bardzo wysoko.

Bomba z opóźnionym zapłonem
Poprzedni sezon przyniósł największej ikonie F1 gigantyczne rozczarowanie. W pewnym momencie wydawało się bowiem, że czerwoni chwycili srebrnych za gardło i już nie puszczą, kiedy wszystko zaczęło sypać się niczym domek z kart. Marzeniem o tytułach runęły z hukiem, odbezpieczając bombę z opóźnionym zapłonem. Za klęskę ktoś musiał zapłacić i tym kimś okazał się Maurizio Arrivabene, znajdujący się na cenzurowanym jeszcze za czasów Sergio Marchionne. Kryzys przywództwa i błędy po stronie szefa Scuderii były niezaprzeczalne i stanowiły istotny element porażki z Mercedesem.

Bomba wybuchała w styczniu, gdy okazało się, że posadę Maurizio zajął jego największy adwersarz. Urodzony w Lozannie 49-letni Mattia Binotto dotychczas pełnił rolę dyrektora technicznego Scuderii. Trudno sobie wyobrazić, żeby mógł efektywnie łączyć te role, więc pewnie ktoś przejmie funkcję w dziale technicznym. Być może będzie to Laurent Mekies, który pod koniec 2018 roku został dyrektorem sportowym Ferrari. Czas pokaże.

Kwestia rozwoju
W pogoni za osiągami nowy samochód pokryto matowym lakierem. Najważniejsze zmiany kryją się jednak pod poszyciem i w koncepcji aerodynamicznej SF90. Zimowe testy nie poszły tak gładko jak powinny, bo zdarzały się problemy wieku dziecięcego (elektryka, wydech), ale także mniej przewidywalne sytuacje (uszkodzenie felgi i kraksa czterokrotnego mistrza świata). Nie jest nawet zbyt istotne, że Sebastian Vettel zakończył testy z rekordem zimy (1.16,221), większe znaczenie ma to, co było widać z kokpitu. Samochód jechał jak po szynach. Wyglądał na znakomicie zbalansowany, stabilny, przyjazny dla kierowcy (obaj to zresztą potwierdzali). Zero uślizgów, korygowania kierownicą, co świadczyło o tym, że do limitu jeszcze daleko. Jak daleko, to się jeszcze okaże.

Włosi mają powody do pewności siebie, aczkolwiek niczego im to jeszcze nie gwarantuje. Sezon jest długi i trzeba jeszcze wygrać wyścig zbrojeń toczący się przez cały sezon. Poprzedni sezon jasno pokazał, że Mercedes (i Red Bull) jest w te klocki znacznie lepszy. Scuderii zdarzyło się tymczasem zabrnąć w ślepą uliczkę (zwłaszcza z nową podłogą w Singapurze). Na tym Ferrari niewątpliwie musi skupić uwagę, co oznacza, że sprawny dyrektor techniczny, zaabsorbowany przede wszystkim swoją działką, tym bardziej jest potrzebny. Na wojnie z Mercedesem nie ma mowy o półśrodkach.

Wszystko albo nic
W składzie Scuderii znalazł się jeden z najgorętszych kierowców młodego pokolenia, czyli Charles Leclerc. Szalenie utalentowany 21-latek z Monako po świetnym debiucie w Sauberze został partnerem Vettela i w zasadzie od tego momentu wszystkich rozpala perspektywa ich pojedynku. Młody wilczek kontra stary wyjadacz. Binotto zapewnia, że panowie „mogą walczyć” i nie skończy się na „proszeniu Leclerca o zdejmowanie nogi z gazu, by przepuścił starszego kolegę”, jednocześnie jednak dodaje, że „mogą zdarzyć się sytuacje, w których Sebastian będzie traktowany priorytetowo”. Zobaczymy.

Piąty rok startów Vettela w Ferrari (Michael Schumacher właśnie rozpoczynał swoją bezprecedensową mistrzowską serię) może być nie tylko ostatnią szansą na wymarzony tytuł w czerwieni, ale również walką, która zdeterminuje jego dalsze losy. Seb ma wszystko do stracenia, współpracujący z doświadczonym Jockiem Clearem Charles wręcz przeciwnie. Leclerc już pokazał, że jest bardzo szybkim kierowcą, bez kompleksów rzucającym rękawicę największym rutyniarzom. Wygląda też na zaskakująco dojrzałego i silnego mentalnie. – Jego czasy okrążeń były podobne do Sebastiana. Świetnie się spisał, ale to nie jest zaskoczenie – komplementuje swojego podopiecznego Binotto. – Sezon powie nam więcej.

Sport i polityka
Jak ułożą się relacje w Ferrari? Prawdę mówiąc, nie skreślałbym żadnego scenariusza. Sam jestem ciekaw, jak Seb zniesie presję związaną z naprawdę mocnym kolegą, któremu wróży się świetlaną przyszłość? W pewnym sensie może to być dla niego motywujące, ponieważ zmusi go do wspięcia się na wyżyny własnych możliwości. Sęk jeszcze w tym, czy pokona własne słabości, zapanuje nad swoją głową i ostudzi buzujące od czasu do czasu z siłą wodospadu emocje, zyskując pewność siebie? Czy wykorzysta swoje bogate doświadczenie i uniknie powtórki z 2014 roku, kiedy przegrał z Danielem Ricciardo? Póki co pytania te pozostają bez odpowiedzi.

Jeśli Ferrari rozpocznie sezon z komfortową przewagą nad rywalami, a Binotto zapewni przyjazną atmosferę, minimalizując presję, Vettel może złapać wiatr w żagle i ze wsparciem ekipy (przykładowo poprzez komunikaty radiowe) dopiąć swego. Z drugiej strony jestem w stanie wyobrazić sobie przeciwny scenariusz. Mercedes (i Red Bull) jest bardzo blisko, Charles naciska, lepiej radzi sobie z presją, wracają stare demony i Seb pęka.

Może nieco naiwnie, ale chciałbym, żeby zwyciężył sport. Po cichu liczę na to, że Leclerc będzie ostro naciskał Vettela. Pamiętając jednak o lekcji udzielonej Scuderii w minionym roku przez Mercedesa, nie zdziwię się, jeśli wygra polityka i szarżującą młodość przystopują komunikaty radiowe. Celem jest zrzucenie z piedestału nie byle kogo. Mając za rywali Lewisa Hamiltona i ekipę Mercedesa, nie można sobie pozwolić na strzelanie ślepakami.

Testy
Licznik SF90 nakręcił podczas przedsezonowych testów 997 okrążeń Circuit de Barcelona-Catalunya – o prawie dwieście mniej niż Mercedes. W przypadku Ferrari zdarzały się problemy wieku dziecięcego (hydraulika, wydech), ale główne straty spowodowała kraksa Vettela, stanowiąca efekt uszkodzenia lewej przedniej felgi.

Czasy okrążeń, dane GPS i zdjęcia z kamery pokładowej sugerują, że Włosi zbudowali bardzo szybki samochód. Zdaniem Hamiltona nawet o pół sekundy szybszy na okrążeniu. Czy to jednak oznacza, że w Melbourne Ferrari zjawi się w roli faworyta? Zobaczymy.

Uwagę wszystkich przykuło okrążenie (1.16,221) przejechane przez czterokrotnego mistrza świata ostatniego dnia na oponach C5, ale znacznie więcej o potencjale SF90 mówi kółko (1.16,720) na twardszej o dwa stopnie mieszance C3, teoretycznie wolniejszej co najmniej o 0,8 sekundy (Pirelli podaje nawet 1,2 sekundy). Biorąc pod uwagę tylko tę różnicę (o innych parametrach trudno nawet spekulować), Sebastian mógłby zejść na 1.15,9-1.15,5.

Porównanie symulacji wyścigu, na które powołuje się „Auto Motor und Sport”, sugeruje z kolei, że Ferrari wygrałoby z 5-sekundową przewagą. I to mimo tego, że Leclerc rozpoczął pracę niemal godzinę później, w związku z czym pod koniec stracił tempo, ponieważ wraz ze spadkiem temperatury zmagał się z większym ziarnieniem opon. Nie jest to oczywiście w pełni miarodajne. Nie wiemy bowiem, z jakimi parametrami jeździły obie maszyny.

Scuderia Ferrari
Szef zespołu: Mattia Binotto
Dyrektor techniczny: chwilowo brak
Miejsce w 2018: 2.
Punkty w 2018: 571
Najlepsza lokata w 2018: 1. (6 razy)
Tytuły wśród konstruktorów: 16

Matowe Ferrari? Czemu nie, jeśli tego trzeba, żeby przerwać pasmo sukcesów Mercedesa. Wszystkie znaki na ziemi i niebie sugerują, że maszyna oznaczona jako SF90 jest bardzo szybka. Wkrótce przekonamy się, czy wystarczająco. No i czy Scuderia zdoła ją efektywnie rozwijać.

#5 Sebastian Vettel
31 lat
Zwycięstwa: 52
Pole position: 55
Podia: 111
Punkty: 2745
Tytuły mistrzowskie: 4
Miejsce w 2018: 2.

Walka Sebastiana Vettela o piąty tytuł przypomina bicie głową w mur. Nie chcę mówić, że ślady tych uderzeń są wyraźnie widoczne, ale jeśli nie teraz, to kiedy? Kolejnej szansy chyba nie będzie.

#16 Charles Leclerc
21 lat
Najlepsze miejsce na mecie: 6.
Najlepsze pole startowe: 7.
Punkty: 39
Najlepsza pozycja w mistrzostwach: 13. (2018)
Miejsce w 2018: 13.

Charles Leclerc jest jednym z największych talentów, jakie w ostatnim czasie wystrzeliły na firmamencie F1. 21-latek posiada znakomite „papiery startowe”, które czekają na weryfikację. Nic zatem dziwnego, że wszyscy się nim tak ekscytują i zacierają ręce na myśl o konfrontacji z czterokrotnym mistrzem świata.

4 KOMENTARZE

  1. Seb musi mięc bolid z dużą przewagą nad rywalami, aby sezon przebiegał po jego myśli. W równej walce gdzie liczy się kazda 0.1 Seb nie da razy z Lewisem. Będę się powtarzał tak jak rok temu pisałem, jeśli ktoś ma popełnić błąd i nie wytrzymać presji to jest to Vettel. No i rozwój Ferrari, nawet jak mają przewagę na początku roku to oni tego nie utrzymają do samego końca. Pokazali to w 2017 i 2018. W tym roku Merc już na 2 turę testów duże poprawki i na GP Australii też mają kolejne detale. Ferrari wystartowało od 1 tury z bardziej konkretnym, rozwiniętym bolidem, ale Merc już musiał coś nadrobić.

    • Głowa Seba to podstawa. Bez dwóch zdań. Wyścig zbrojeń podobnie. Co do poprawek Mercedesa na drugą turę, przygotowywali je od dawna. Nie urodziły się nagle. Podobnie jak dwie wersje przedniego zawieszenia. Mają gigantyczne zasoby i są mistrzami świata w rozwoju samochodu. Nie można ich lekceważyć. Możesz o tym przeczytać w materiale obok 😉 Pozdrawiam.

  2. Panie Robercie, w pierwszym akapicie wdarł się chyba błąd: „musi zdetronizować panującego DO początku ery hybrydowej Mercedesa”. Raczej OD początku ery. To nie jest czepianie się 🙂 Pozdrawiam.

Skomentuj Draagoon Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here