Schumacher wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo (i podium) po powrocie do Formuły 1.

Michael Schumacher mocno wierzy w to, że ciągle może zwyciężać. I są tacy, którzy uważają, że stanie się to już w ten weekend.

Z rekordem sześciu wyścigów wygranych przez sześciu różnych kierowców kolorowy cyrk Formuły 1 wybrał się na kanadyjskie tournée do Montrealu, gdzie odbędzie się siódma runda tegorocznych mistrzostw świata. Pachnie wielkimi emocjami i nie jest wykluczone, że na torze imienia legendarnego Gilles’a Villeneuve’a poznamy zwycięzcę numer siedem. Kandydatów do tego miana jest kilku, bo na swoją szansę niecierpliwie czekają Lewis Hamilton, Kimi Räikkönen i Michael Schumacher, który na wyspie Notre Dame zwyciężał aż siedem razy. Co prawda od tej ostatniej wygranej upłynęło już 8 lat, a i początek obecnego sezonu daleki był od tego, do czego przyzwyczaił nas Niemiec w trakcie pierwszej części swojej kariery, ale teraz coś jakby drgnęło.

Oponiarska ruletka trwa
Przed dwoma tygodniami, w Monako, przekonaliśmy się, że Mercedes jest bardzo szybki, i – choć może brzmieć to zaskakująco – pod pewnymi względami wymagania, jakie tor w Kanadzie stawia samochodom i kierowcom, są podobne do tych z księstwa hazardu. Chodzi przede wszystkim o ciasne szykany i wolne nawroty, w których potrzebne są stabilne zawieszenie i dobra trakcja. I z tym W03 radzi sobie nieźle, ale w Kanadzie dochodzi jeszcze jeden czynnik, który podnosi notowania Srebrnych Strzał, czyli długie proste, na których istotną role odgrywa potężny silnik oraz podwójny DRS (szczególnie pomocny podczas kwalifikacji).

Jeśli coś budzi wątpliwości w obozie Mercedesa, to czynnikiem tym są opony Pirelli. Wprawdzie w ostatnich wyścigach nie sprawiały one „Srebrnym” problemów, ale w Montrealu sprawa może się skomplikować, zarówno ze względu na układ pętli, jak i wykorzystywane mieszanki (miękka i supermiękka). Nie można także zapominać, że w tym roku wyjątkowo trudno wstrzelić się w optymalne okno pracy ogumienia. Wystarczy drobna zmiana temperatury otoczenia, aby właściwe wcześniej ustawienia zmieniły życie kierowcy w koszmar. Tak czy siak, oczekiwania w Mercedesie są olbrzymie. Udzieliły się one także samemu Schumacherowi. – Jestem bardzo pewny swego. Prawdopodobnie w ten weekend jesteśmy najbliżej uzyskania dobrego wyniku od początku mojego powrotu do F1 – deklaruje siedmiokrotny mistrz świata.

Stary, dobry „Schumi”?
Po weekendzie w Monako, podczas którego Schumacher okazał się najszybszym kierowcą kwalifikacji, dawni kumple z toru i fachowcy nie szczędzili mu komplementów. – Michael spisuje się znakomicie. Jeździ jak za swoich najlepszych czasów. Można to było zobaczyć w Monako – chwali 43-letniego Niemca Jacques Villeneuve, który zadebiutuje w ten weekend w roli eksperta Sky Sports. – Czy Michael może wygrać w Kanadzie? Po tym, co zobaczyliśmy w Monako, myślę, że tak. Pokazał, że ciągle jest wystarczająco szybki, aby walczyć o zwycięstwo. To jest chyba najlepszy moment dla F1, żeby mieć 43-letniego triumfatora – dodaje David Coulthard. Szkot może mieć naturalnie rację, pytanie tylko, co na to kolega Schumachera? Nico Rosberg świetnie zdaje sobie sprawę ze stojącej przed nim szansy, a druga wygrana w sezonie pozwoliłaby mu na realne włączenie się do walki o mistrzostwo świata. Ale to już inny temat.

Jeżeli Michaelowi Schumacherowi rzeczywiście uda się w niedzielę wygrać, zostanie on szóstym najstarszym kierowcą F1, który wspiął się na najwyższy stopień podium. Starsi od niego będą tylko Luigi Fagioli, Giuseppe Farina, Juan Manuel Fangio, Piero Taruffi i Jack Brabham. Warto jednak pamiętać o tym, że czasy mocno się zmieniły i dzisiaj występy 43-latka na torach królowej sportów motorowych to swego rodzaju ewenement. W ostatnich dwudziestu latach jedynym zawodnikiem, który triumfował po czterdziestce był Nigel Mansell (Australia 1994). Aktualnie F1 rządzą zdecydowanie młodsi kierowcy, nie można jednak wykluczać, że w Kanadzie będą musieli przełknąć gorzką pigułkę.

Tegoroczny sezon jest wyjątkowo nieobliczalny. W sześciu pierwszych wyścigach wygrywali kolejno: Jenson Button, Fernando Alonso, Nico Rosberg, Sebastian Vettel, Pastor Maldonado i Mark Webber. Czy w Kanadzie na tę listę dopisze się ktoś jeszcze? Zapytany o swoje szanse, Schumacher odparł krótko: – Ujmę to tak: lubię cyfrę siedem, a tor w Montrealu pasuje do charakterystyki naszego auta. W Monako pokazaliśmy, że możemy być liczącą się siłą i tutaj będzie podobnie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here