Christian Horner w dniu swoich 40. urodzin mógł się cieszyć z kolejnego dubletu Red Bulla w kwalifikacjach. Jednak biorąc pod uwagę formę jego ekipy i Sebastiana Vettela, trudno postrzegać 44. pole position w karierze mistrza świata jako prezent – ósma wygrana czasówka Seba w tym sezonie i piąty dublet RBR to raczej codzienność, a nie wyjątkowy upominek dla szefa zespołu.
Kwalifikacje stały pod znakiem trudności z dogrzewaniem ogumienia i kolejny raz warunki zagrały na korzyść bezsprzecznie najlepszych samochodów w stawce: dysponujących najlepszym dociskiem Red Bulli. Ani Vettel, ani Webber nie przejechali idealnych okrążeń, a mimo tego pokonali kolejnego w zestawieniu Romaina Grosjeana o ponad 0,8 sekundy. Australijczyk na najszybszym kółku pobił rekordy w pierwszym i drugim sektorze, ale w trzecim pojechał gorzej niż w pierwszej próbie. – Pierwsza część okrążenia była dobra, ale w Zakręcie 19 i 20 nie pojechałem tak jak chciałem – tłumaczył Webber po przegraniu czasówki o 0,1 sekundy. – Mark jest zawsze dobry w szybkich łukach, ale szczęśliwie udało mi się zdobyć pole position. Chyba popełnił błąd w końcówce… – dodał Vettel.
Zadania kierowcom nie ułatwiały także mocne podmuchy wiatru, na które samochody Formuły 1 są szczególnie czułe w szybkich łukach – czyli w pierwszym sektorze Circuit of The Americas. Wracając do opon, konserwatywny dobór pośrednich i twardych Pirelli w połączeniu z utrzymującą się na rozsądnym poziomie temperaturą nawierzchni dawał się we znaki w czasówce, a w wyścigu prawdopodobnie umożliwi zastosowanie taktyki jednego postoju. Dlatego nie należy się spodziewać innego wyniku niż kolejne zwycięstwo mistrzowskiej ekipy: Grosjean być może nie będzie miał okazji do wykorzystania tradycyjnie mniejszej degradacji ogumienia w swoim Lotusie.
Francuz pokonał swojego nowego zespołowego partnera o 0,6 sekundy i sądzę, że to całkiem przyzwoity występ Heikkiego Kovalainena. – Jestem bardzo zadowolony – powiedział Fin. – Więcej nie mogłem zrobić. Są pewne problemy [z dogrzewaniem opon], które Kimi miał w przeszłości. Inżynierowie nie są tym zaskoczeni. Romain ma bardziej agresywny styl jazdy oraz ustawienia, więc lepiej sobie radzi.
Mimo konieczności zastąpienia lidera ekipy, Lotus i tak spisał się lepiej od Mercedesa i Ferrari. Felipe Massa i Nico Rosberg nie weszli do Q3. – Źle oceniliśmy warunki, nie pracowaliśmy wystarczająco mocno nad oponami – tłumaczył się Nico. Dzięki karom dla Jensona Buttona (cofnięty o 3 pola za wyprzedzanie po wywieszeniu czerwonych flag w pierwszym treningu) oraz Estebana Gutiérreza (cofnięty aż o 10 pól za blokowanie Pastora Maldonado w Q1), obaj przesunęli się o dwie pozycje, ale i tak startują spoza pierwszej dziesiątki. Do tego, jak już wspominałem, w tym wyścigu prawdopodobnie nie będą możliwe duże zyski dzięki zastosowaniu odmiennej strategii.
Nie można też pozostać obojętnym na komentarze Maldonado, który tuż po odpadnięciu w Q1 oskarżył zespół o celowe działanie na jego niekorzyść. – Sądzę, że ktoś się bawi z ciśnieniami lub temperaturami [opon] w moim samochodzie – powiedział kierowca w rozmowie z reporterami TV. Brzydki zarzut wobec ekipy, która zawsze starała się kryć idiotyczne błędy Wenezuelczyka. Takie zagranie oczywiście nie zrównoważy leżących na drugiej szali milionów od jego sponsorów, ale na pewno przyszły pracodawca zwrócił już uwagę na nielojalne zachowanie Pastora. Nawet jeśli jest to prawda (w co po prostu nie wierzę, ale jakoś trzeba wytłumaczyć stratę do Valtteriego Bottasa, który dostał się aż do Q3…), to nie załatwia się takich rzeczy publicznie. Wiem co mówię – kiedyś byłem w miarę bliskim świadkiem podobnych sytuacji…
W Grand Prix USA warto będzie przyjrzeć się kierowcom, którzy walczą o coś więcej niż wynik w tym wyścigu: tym wszystkim, którzy nie są pewni swojej przyszłości. Zatrudnienie Kevina Magnussena przez McLarena oznacza, że co najmniej jeden zawodnik z obecnej stawki będzie musiał się pożegnać z Formułą 1. Spać spokojnie nie mogą przede wszystkim Paul di Resta, ale także Sergio Pérez czy nawet Esteban Gutiérrez. Ponoć Adrian Sutil podpisał już przedłużenie kontraktu z Force India, ale – jak to się zwykło ostatnio mówić w padoku – zawsze może się zjawić ktoś z walizką pełną pieniędzy. Patrząc na zachowanie Maldonado (nie tylko na torze, ale teraz także poza nim) można coraz bardziej żałować, że zaplecze finansowe ma aż tak wielkie znaczenie…