Dziś przypomnieliśmy widzom Eleven Sports przedostatnią rundę sezonu 2009: Grand Prix Brazylii, w której Robert Kubica dość niespodziewanie zdobył swoje ostatnie podium w barwach BMW Sauber, a Jenson Button z ekipy Brawn GP dzięki piątej lokacie zdobył mistrzostwo świata.

Tak po wyścigu na łamach „Rzeczpospolitej” przedstawiłem nowego czempiona:
Trzydziesty pierwszy mistrz świata w dziejach Formuły 1 rozpoczął swój marsz na wyścigowe szczyty 21 lat temu, kiedy kierowca rallycrossowy John Button posadził swojego ośmioletniego syna w gokarcie.

Mały Jenson, ochrzczony tak na cześć rywala ojca z rallycrossowych torów, Duńczyka Erlinga Jensena, szybko udowodnił, że w jego żyłach płynie spora domieszka benzyny. W wieku 11 lat wygrał wszystkie 34 wyścigi w juniorskich mistrzostwach Wielkiej Brytanii, a w kolejnych latach dorzucał kolejne sukcesy. Jego droga do Formuły 1 była zadziwiająco krótka: po zaledwie dwóch sezonach w juniorskich seriach samochodowych (Formule Ford i Formule 3), Jenson w wieku 19 lat zaliczył testy za kierownicą McLarena, jako nagrodę przyznaną mu przez promujące młode talenty Stowarzyszenie Brytyjskich Kierowców Wyścigowych. W kolejnym teście, w barwach zespołu Prost, po zaledwie 10 okrążeniach uzyskał lepszy czas od weterana wyścigowych torów, Jeana Alesiego. Frank Williams zaproponował mu posadę kierowcy testowego w swojej ekipie, ale po niezwykle udanych pierwszych jazdach powierzył mu fotel wyścigowy na sezon 2000.

Dwudziestolatek z miejsca stał się ulubieńcem brytyjskiej prasy wyścigowej. Widziano w nim jedną z największych gwiazd Formuły 1 i wróżono rychłe triumfy, ale Button jedynie z zachowania poza torem przypominał gwiazdę. Rzucił się w szał luksusowych zakupów, inwestując w jachty, luksusowe posiadłości i supersamochody. Zerwał ze swoją partnerką ze szkolnych lat i zaczął brylować w towarzystwie supermodelek. Tymczasem na torze wcale nie błyszczał, choć w swoim drugim starcie w barwach Williamsa dojechał do mety na szóstej pozycji i został najmłodszym w historii zdobywcą punktu w mistrzostwach świata (rekord poprawiony dopiero siedem lat później przez Sebastiana Vettela).

Williams po jednym sezonie zastąpił go Juanem Pablo Montoyą i Button przeniósł się pod skrzydła Flavia Briatore. Po drugim sezonie startów w Renault znów musiał ustąpić miejsca innemu kierowcy – tym razem Fernando Alonso. Brytyjskie media wpadły w furię, a Briatore spokojnie skomentował: – Czas pokaże, czy miałem rację. Miał, bo Alonso wkrótce zdobył dwa mistrzowskie tytuły, a Button na pierwszy wygrany wyścig czekał do sezonu 2006.

Po drodze uwikłał się jeszcze w dwa nieprzyjemne spory kontraktowe: po rozstaniu z Renault trafił do ekipy British American Racing, ale przed sezonem 2005 ogłosił, że wraca do Williamsa. Szef BAR, David Richards, nie zamierzał zwolnić swojego kierowcy i sprawa trafiła przed oblicze Komisji ds. Kontraktów, która zablokowała przejście do Williamsa. Po roku sytuacja się odwróciła – Button chciał pozostać w BAR, ale posiadał już ważny kontrakt z Williamsem i zespół Richardsa musiał zapłacić 30 milionów dolarów odstępnego.

Zawirowania kontraktowe i życie playboya sprawiły, że akcje Buttona w światku Grand Prix mocno spadły. W latach 2007-08 Anglik nadal startował w tym samym zespole, choć po drodze BAR zmienił właściciela i stał się fabrycznym zespołem Hondy. Kiedy Japończycy ogłosili po sezonie 2008 wycofanie się z Formuły 1, wydawało się, że Button zostanie na lodzie i nikt po nim specjalnie nie będzie płakał – zwłaszcza niedawni wyznawcy jego talentu, czyli brytyjskie media, które już znalazły sobie nowego idola w osobie Lewisa Hamiltona. Mistrzowskie posunięcie Rossa Brawna, który wykupił prowadzony przez siebie zespół i poprowadził zaprojektowane za pieniądze Hondy samochody do wspaniałych triumfów w sezonie 2009, uratowało jednak karierę Buttona.

Jenson Button (Brawn BGP001).

Anglik zrzucił Hamiltona z okładek brytyjskich gazet, wygrywając sześć z pierwszych siedmiu wyścigów sezonu – wyczyn, którego przed nim dokonali tylko Michael Schumacher i Jim Clark. W drugiej części sezonu tylko raz zdołał stanąć na podium, ale przewaga wywalczona w pierwszych wyścigach wystarczyła, aby jeden wyścig przed końcem sezonu 2009 zapewnić sobie mistrzowski tytuł.

Nie był to sukces wywalczony w pięknym stylu, bo gdy nadeszły gorsze czasy, Button z wiecznie uśmiechniętego gwiazdora zamienił się w opryskliwego mruka, uciekającego przed dziennikarzami po każdym niepowodzeniu. Potrafił jednak wyciągnąć maksimum z najlepszego samochodu w stawce, a taktyczny geniusz Brawna pozwolił mu uratować cenne punkty w pozornie beznadziejnych sytuacjach. Jak to czasami bywa w Formule 1, znalazł się we właściwym samochodzie o właściwym czasie i zdołał to w pełni wykorzystać.

PODSUMOWANIE GRAND PRIX BRAZYLII 2009:
Piąte miejsce Jensona Buttona w Grand Prix Brazylii dało mu mistrzowski tytuł na jedną rundę przed końcem sezonu. Po wspaniałej jeździe Robert Kubica zajął drugie miejsce, ulegając tylko Markowi Webberowi.

Wydarzeniami z toru Interlagos spokojnie można by obdzielić kilka innych weekendów Grand Prix. Chaos na przedmieściach São Paulo rozpoczął się już w sobotnie popołudnie, kiedy za sprawą ulewy i niebezpiecznych warunków na torze kwalifikacje zamiast zwyczajowych 60 minut trwały niemal trzy godziny. Spośród trójki kierowców walczących o mistrzostwo świata najlepiej spisał się Rubens Barrichello, który przed własną publicznością zdobył pierwsze od pięciu lat pole position. W deszczowej loterii fatalnie spisali się Jenson Button i Sebastian Vettel, którzy do wyścigu ruszali odpowiednio z 14. i 15. pola. Robert Kubica wywalczył ósme pole startowe, choć jego samochód został ustawiony z myślą o jeździe po suchym torze – pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem nie można zmieniać ustawień i inżynierowie BMW Sauber liczyli na słoneczną pogodę w niedzielne popołudnie.

Aby marzyć o przedłużeniu swoich szans na mistrzowski tytuł, lokalny bohater musiał wywieźć z São Paulo o pięć punktów więcej niż jego partner z ekipy Brawn. Pierwsza pozycja startowa przy odległej lokacie Buttona dawała spore nadzieje na odroczenie koronacji do ostatniego tegorocznego wyścigu, który odbędzie się za dwa tygodnie na nowym torze w Abu Zabi. Jednak Barrichello nigdy nie miał szczęścia do swojego domowego toru – w dotychczasowych szesnastu startach tylko pięć razy dojeżdżał do mety, a jego najlepszym wynikiem była trzecia pozycja po starcie z pole position w 2004 r. Dopingowany przez żonę Silvanę i dwóch synów kierowca liczył na odwrócenie pechowej karty, ale ponownie los nie był dla niego łaskawy – choć początek wyścigu przebiegał po jego myśli.

Barrichello jako pierwszy wpadł w rozpoczynającą okrążenie sekwencję imienia Ayrtona Senny, ostatniego brazylijskiego mistrza Formuły 1, a za jego plecami rozpętało się piekło. Mark Webber zepchnął Kimiego Räikkönena na trawę, urywając przednie skrzydło w Ferrari Fina. Jarno Trulli próbował wyprzedzić Adriana Sutila, stracił panowanie nad swoją Toyotą i doprowadził do kolizji, której mimowolnym uczestnikiem stał się także Fernando Alonso. Kiedy kierowcy wygrzebywali się z kokpitów porozbijanych samochodów, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Trulli podbiegł do Sutila i z wściekłością wymachiwał rękami, obwiniając Niemca za kraksę. Z tyłu stawki Vettel trącił McLarena Heikkiego Kovalainena i Fin musiał złożyć przymusową wizytę w boksie, gdzie zgotował ognistą niespodziankę swojemu rodakowi, Räikkönenowi. Zbyt wcześnie odjechał ze stanowiska serwisowego, ciągnąc za sobą wyrwany z maszyny tankującej wąż. Struga paliwa bryznęła na wyjeżdżający za nim samochód Raikkonena, który na moment stanął w płomieniach. Kierowca nie stracił zimnej krwi i pojechał dalej, a na mecie zameldował się na szóstej pozycji.

Tymczasem Kubica perfekcyjnie wykorzystał zamieszanie po starcie i wskoczył na czwartą pozycję. Kiedy samochód bezpieczeństwa zjeżdżał z toru, Polak usadowił się tuż za tylnym skrzydłem Nico Rosberga i od razu po restarcie wyprzedził kierowcę Williamsa. Potem utrzymywał tempo Webbera, a z przodu jadący lekkim samochodem Barrichello nieznacznie zwiększał przewagę. Neutralizacja popsuła nieco szyki Brazylijczykowi, uniemożliwiając mu wcześniejsze odskoczenie od rywali. Po pierwszej rundzie tankowań kierowca Brawna spadł za Webbera i Kubicę – tankował wcześniej, a fatalne okrążenie wyjazdowe sprawiło, że stracił masę czasu i dwie pozycje. Czara goryczy przelała się osiem okrążeń przed metą, kiedy wyprzedził go Hamilton, zawadzając przy okazji przednim skrzydłem o prawą tylną oponę samochodu Barrichello. Chwilę później Brazylijczyk usłyszał w radiu głos inżyniera, wzywający go do boksu na zmianę przebitego koła. Ósma lokata oznaczała koniec szans na mistrzostwo świata – podobnie, jak czwarte miejsce w przypadku Vettela. Button, spokojnie odrabiający straty z kwalifikacji, minął metę na piątej pozycji i na okrążeniu zjazdowym odśpiewał przez radio „We are the champions” – ekipa Brawn zapewniła sobie także prymat wśród konstruktorów.

Podczas dekoracji Kubica, powracający na podium po rocznej przerwie, stanął na trzecim stopniu, ale szybko przegonił go stamtąd Lewis Hamilton, który przed rokiem na tym samym torze zapewnił sobie mistrzowski tytuł – podobnie jak teraz Button, także dzięki piątej lokacie. Chwilę później Polak z uśmiechem na twarzy odebrał z rąk burmistrza São Paulo swoje pierwsze trofeum w tym sezonie, a punkty za drugie miejsce pozwoliły BMW Sauber wyprzedzić w klasyfikacji konstruktorów przyszłorocznego pracodawcę Roberta, czyli Renault.

Robert Kubica PO GRAND PRIX BRAZYLII 2009:
Drugie miejsce to wspaniały rezultat dla całego zespołu po tak ciężkim sezonie. Kluczem do wyniku były wczorajsze kwalifikacje. Decyzja o pozostawieniu całkowicie „suchych” ustawień okazała się całkowicie słuszna. Wczoraj oczywiście postawiło mnie to w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ tor był niezwykle mokry i śliski. Udało mi się jednak zakwalifikować na ósmym miejscu. Dziś na zwycięstwo nie było szans – jechałem dobrym tempem, ale wystąpiły drobne problemy z temperaturą silnika i już na dziesiątym okrążeniu musiałem zmniejszyć obroty. Traciłem przez to trochę czasu i musiałem uważać, aby nie przegrzać silnika, bo jest to już moja ostatnia jednostka napędowa w tym sezonie.

2 KOMENTARZE

  1. Dawno tu nie wchodziłem, a widzę, że blog z niezależnego źródła opinii znanego dziennikarza stał się portalem promującym stację Eleven, która zamiast przedłużyć wykupiony przez fanów abonament na F1 to stara się wypełnić ramówkę starymi wyścigami. Akurat pojawiają się artykuły o wyścigach RK które powtarzane sa w eleven. a gdzie artykuły czy opina o niedawnych ruchach na rynku transferowym. blog ten był idealnym miejscem dla fanów prowadzącego go Dziennikarza, blog do wyrażania swoich opinii na poziomie. ostatnio Pan Mazurek w RMF Fm mówil w hejt park, że dziennikarstwo zrobiło się dziadowskie i mam nadzieje, że te interesy tych wielkich firm, koncernów medialnych nie pozwolą wchłonąć takiego dobrego bloga, jakim był sokolim okiem. mam nadzieje, że Pan Mikolaj nie wpisze się w to, bo jako jedyny dziennikarz sportowy o F1 ma autorytet i nie może go zmarnować.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here