Poziom dominacji aktualnego mistrza świata podczas kwalifikacji w Świątyni Szybkości był tak gigantyczny, że chyba tylko katastrofa może przeszkodzić mu w wywalczeniu pięćdziesiątego zwycięstwa w Formule 1.

Kombinacja znakomitego samochodu (przede wszystkim fantastycznego silnika) i talentu Lewisa Hamiltona przyniosła nokaut konkurencji na Autodromo Nazionale. Anglik dosłownie zdemolował Nico Rosberga, pokonując go o 0,478 sekundy! – To była poezja w ruchu z szaloną dawką adrenaliny – tymi słowy mistrz świata podsumował okrążenie, dzięki któremu zrównał się z Juanem Manuelem Fangio i Ayrtonem Senną w liczbie pole position (5) zdobytych na włoskim torze.

Czy dzisiaj ktoś (lub coś?) będzie w stanie pokrzyżować szyki Hamiltona, ostrzącego sobie apetyt na pięćdziesiątą wygraną w F1? No cóż, wszystkie znaki na ziemi i niebie sugerują, że jego zatrzymanie może być niewykonalne. Kluczową sprawą będzie oczywiście start i pierwsza szykana, gdzie często dochodzi do incydentów. Jeżeli jednak Hamilton przejdzie suchą stopą przez tę fazę wyścigu, może być po zabawie.

Na deskach
Lewis dzierży w rękach wszystkie atuty. Jednym z nich jest strategiczna przewaga Mercedesa polegająca na tym, że on i Nico rozpoczną wyścig na miękkiej mieszance (główni rywale na supermiękkiej). To stawia ich w komfortowym położeniu, ponieważ oznacza, że zjawią się w alei serwisowej tylko raz – po pośrednie opony. W przypadku ich głównych adwersarzy tego rodzaju taktyka również wchodzi w grę, tyle tylko, że w związku z supermiękką mieszanką na starcie będzie to trudniejsze.

Co z przytartą w Q2 prawą przednią oponą? Zdaniem głównego zainteresowanego, spłaszczenie jest minimalne i nie powinno stanowić problemu. Jak będzie, zobaczymy.

– To były najlepsze tegoroczne kwalifikacje Lewisa. Nie byłem w stanie mu dorównać – przyznał z rozbrajającą szczerością Nico, który po czasówce leży na deskach. Pytanie, czy w wyścigu zdoła się z nich podnieść, czy przypadnie mu w udziale bezsilne obserwowanie siódmego zwycięstwa Lewisa w sezonie? Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, stawiam na to drugie.

Presja i pobożne życzenia
Tifosi zapewne chcieliby ujrzeć zwycięstwo swoich, ale do pokonania Mercedesa potrzebny będzie cud – albo prezent od Lewisa i Nico. Sebastian Vettel i Kimi Räikkönen (z poprawionymi silnikami) z pewnością mogą liczyć na wsparcie kibiców włoskiej stajni, jak również szczególnego rodzaju presję, ich popisy będzie bowiem recenzował sam Sergio Marchionne.

Włoch ogłosił wczoraj, że jego zespół nie spełnił pokładanych w nim nadziei i musi skupić się na przygotowaniach do kolejnego sezonu, ale Monza to Monza. Występ przed własną publicznością należy traktować w kategoriach prestiżowych, więc misją Vettela i/lub Räikkönena jest podium i pokonanie Red Bulla, z którym Ferrari walczy (ostatnio zupełnie bez powodzenia) o drugą lokatę w mistrzostwach świata.

Ograniczanie strat
Dla Czerwonych Byków głównym zadaniem w trakcie dzisiejszego wyścigu będzie zminimalizowanie strat. W sobotę Daniel Ricciardo po raz ósmy pokonał Maksa Verstappena (Holender narzekał na kłopoty z dogrzaniem przednich opon), ale szósta lokata była wszystkim, co Australijczyk mógł zdziałać. To oczywiście żadna niespodzianka. Na Monzy nawet najlepsze nadwozie nie jest w stanie zrównoważyć niedostatków mocy. – Do piątej pozycji zabrakło nam trzech setnych sekundy, więc nie możemy narzekać, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę kompromisy, na które musieliśmy pójść w kwestii poziomu docisku – podkreślał po czasówce Verstappen.

Próba zrównoważenia sprzętowej przewagi Ferrari strategiczną zagrywką w postaci przebrnięcia przez Q2 przy pomocy miękkich opon spełzła na niczym, więc rzucenie rękawicy Vettelowi i Räikkönenowi nie będzie łatwe – tym bardziej, że od Scuderii dzieli ich jeszcze Valtteri Bottas.

Właśnie – Bottas. Po „najlepszej czasówce w karierze” Fin zapewnił ekipie Williamsa piątą lokatę startową. W kontekście rywalizacji z Force India (Sergio Pérez P8, Nico Hülkenberg P9), to znakomita wiadomość. Felipe Massie nie udało się co prawda przebić do Q3, Brazylijczyk będzie jednak startował z P11 i ma wolny wybór opon, więc również w jego zasięgu są punkty. Być może stajni z Grove w końcu uda się pokonać rywali z Silverstone, co ostatnio nie było standardem. Jeśli nie tu, to gdzie?

Na słowa uznania zasłużył również Esteban Gutiérrez. Świetny występ w Q2 zapewnił mu pierwszy w sezonie awans do czołowej dziesiątki. I chociaż w decydującej części czasówki okazał się najwolniejszy, miał powody do zadowolenia – w końcu zostawił w tyle wyżej notowanego Romaina Grosjeana, zdobywając dodatkowy argument w negocjacjach o miejsce w przyszłorocznej stawce.

Show must go on
Na koniec kilka słów o dwóch panach, którzy zamykają pewien etap swojej kariery. Jenson Button. Styl, klasa, takt. Mistrz świata z 2009 roku, autor kilku niezapomnianych występów w zmiennych warunkach, w których skompromitował swoich kolegów (Anglik pozostaje w ekipie, prawdopodobnie głównie po to, żeby być pod ręką w razie, gdyby Fernando Alonso powiedział „wystarczy”). Felipe Massa. Ciepły, serdeczny człowiek. Szybki kierowca, któremu w 2008 roku do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Będzie ich brakowało w F1. To jasne. Z drugiej jednak strony perspektywa pojawienia się tak obiecującego kierowcy jak Stoffel Vandoorne jest naprawdę elektryzująca. W końcu przedstawienie musi trwać dalej…

1 KOMENTARZ

  1. No Merce mogą stracić prowadzenie na starcie, Ferrarki startują zawsze bardzo dobrze i supermiękka opona może w tym pomóc. Ale to, że będą prowadzić do ich pierwszego pitstopu, to raczej nic im nie da. Nie uciekną Srebrnej Strzale, po prostu aby nie niszczyć sobie opon Nico i Lewis będą za nimi podążali w bezpiecznej odległości 1-2 sekund no chyba, że Ferrari bęzie jechało tak wolno, że trzeba będzie wyprzedzić. Ale tempo wyścigowe mają chyba lepsze niż ta strata prawie 0,8 w kwali 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here