Fot. Mercedes AMG Petronas

Piątkowe zajęcia na torze w Parku Alberta pokazały, że ścisłą czołówkę Formuły 1 nadal tworzą Mercedes, Red Bull i Ferrari. Kolejność poznamy w sobotę, gdy wszyscy zrzucą karnawałowe maski i zademonstrują pełnię swoich możliwości. Za nimi grupa pościgowa składająca się z Haasa, Renault i McLarena. Co z Williamsem? Gdzieś tam jest…

Przed nami pierwsza sesja kwalifikacyjna w sezonie. Zapowiada się ona tym bardziej ekscytująco, że prognozy przewidują mokrą sobotę, co powinno nam zapewnić szczyptę pieprzu do rywalizacji najlepszych kierowców świata. Kto wyjdzie zwycięsko z tej batalii, przekonamy się już niebawem, ale nie będę zaskoczony, jeśli okaże się, że będziemy mieli najmłodszego zdobywcę pole position w F1. Tego samego, z którego podczas czwartkowej konferencji prasowej dowcipkowali sobie Lewis, Sebastian i Daniel.

Podekscytowany Lewis
Póki co faworytami pozostają jednak Mercedes i Lewis Hamilton. Czterokrotny mistrz świata imponował dzisiaj szybkością zarówno podczas symulacji czasówki, bez trybu „party” schodząc na 1.23,931, jak i w trakcie dłuższego przejazdu z użyciem ultramiękkiej mieszanki. Porównanie z Kimim Räikkönenem wypada na korzyść Anglika, ale średnia różnica w czasach okrążeń mieści się w 0,06 sekundy na okrążeniu. Niewiele gorzej prezentował się dziś Max Verstappen, ustępujący Anglikowi o niecałe 0,19 s/okr.

Podsumowując pierwszy dzień tegorocznych zajęć, można pokusić się o stwierdzenie, że czołówka jest blisko siebie. – W drugiej sesji różnice pomiędzy samochodami stopniały, ale to ekscytujące – stwierdził Lewis i dodał, że jeśli w sobotę i niedzielę spadnie deszcz, to „będzie jeszcze bardziej interesująco”.

Wiatr w oczy
Daniel Ricciardo nie ma szczęścia do Melbourne. Owszem, przed czterema laty finiszował w Parku Alberta na drugiej pozycji, szczęście trwało jednak bardzo krótko. Powodem było przekroczenie limitu przepływu paliwa i Australijczyk stracił podium. Dzisiaj też nie wszystko poszło tak, jakby 28-latek sobie tego życzył.

Za sprawą czerwonej flagi nie tylko stracił okazję do przejechania szybkiego okrążenia na ultramiękkiej mieszance, a tym samym sprawdzenia się na tle czołówki, ale jeszcze podpadł sędziom. Panowie uznali, że w jednym z sektorów Kangur pojechał zbyt szybko i wlepili mu karę cofnięcia o trzy lokaty na starcie wyścigu w stosunku do miejsca wywalczonego podczas kwalifikacji. Przepisy przepisami, ale sprawa jest dosyć kuriozalna. Ricciardo padł ofiarą zaostrzenia podejścia przez sędziów po słynnym numerze Nico Rosberga, który jako jedyny zdobył pole position przy podwójnej żółtej fladze. No ale cóż, biednemu zawsze wiatr w oczy…

Po drugiej stronie garażu Red Bulla panował znacznie lepszy nastrój. Verstappen uzyskał drugi czas popołudniówki, w trakcie symulacji czasówki tracąc do Hamiltona 0,127 sekundy. Poza tym, jak już wspomniałem, błyszczał także regularnością w trakcie dłuższej serii okrążeń.

Czarny koń
Gorące dyskusje wzbudziły świetne czasy ekipy Haasa, która już po zimowych testach była typowana do roli czarnego konia w grupie pościgowej. Dzisiaj potwierdziło się, że model VF-18 jest bardzo szybki – przynajmniej w rękach Romaina Grosjeana, który dwa lata temu finiszował w Melbourne na szóstej pozycji, a przed rokiem z tego samego miejsca rozpoczynał rywalizację, odpadając wskutek wycieku wody. Wiele kierowców rozpływało się dziś w zachwytach nad Haasem, m.in. Carlos Sainz i Daniel Ricciardo. Fernando Alonso natomiast stwierdził wprost, że nie jest zaskoczony szybkością amerykańskiej ekipy, ponieważ ich samochód stanowi „replikę Ferrari, które przed rokiem wygrało w Melbourne”. Mniej wylewny był Sebastian Vettel, który podkreślił, że na ocenę potencjału VF-18 jest po prostu za wcześnie.

Zostawiając z boku zachwyty, trzeba sobie jasno powiedzieć, że wyścigowe tempo Hassa podczas dzisiejszych symulacji wyglądało obiecująco. Jak wynika z analiz czasów okrążeń, VF-18 ustępuje wyłącznie samochodom czołowej trójki, a straty do Srebrnych Strzał oscylują w granicach 1,1 sekundy. Co ciekawe, Haas wypadł pod tym względem lepiej niż aspirujące do walki o czwartą pozycję w generalce ekipy Renault (+1,2 s) i McLarena (+1,6 s). W przypadku zespołu z Woking warto dodać, że podobnie jak pod Barceloną, dzisiejszy program zakłóciły problemy z wydechem MCL33.

Kwestia balansu
Daleki od ideału piątek stał się również udziałem wspomnianego już wyżej Vettela. – Próbowaliśmy trochę pobawić się balansem, gdyż nie czułem się w samochodzie zbyt komfortowo – stwierdził zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu w Melbourne. Pomimo pewnych przeciwności, Niemiec pozostaje optymistą. – Nie obawiam się szczególnie o naszą dyspozycję, bo mam świadomość, że jeśli poskładamy wszystko jak należy, powinno być lepiej.

Tak czy siak słowa Sebastiana potwierdzają opinię, że Ferrari potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby zapanować nad swoim samochodem i wycisnąć maksimum korzyści ze zwiększenia rozstawu osi. Czas pokaże czy i jak szybko uda im się to zrobić. Na razie testowali dwie wersje przedniego skrzydła, wracając w czasie porównań do koncepcji z końcówki zeszłego sezonu.

O dżentelmeńskich umowach
Na koniec krótko o dżentelmenach. Niewątpliwie w F1 ich nie brakuje, warto jednak pamiętać o tym, że dżentelmeni i dżentelmeńskie umowy to dwie zupełnie różne sprawy. Tak odległe od siebie, jak obecnie Williams (co piszę z przykrością) i ścisła czołówka F1.

4 KOMENTARZE

  1. To wszystko PRAWDA PANIE REDAKTORZE.Jednakże muszę stwierdzić,iż obecna formuła/y przepisowe są dość restrykcyjne dla kierowców,które w konsekwencji powodują spadek atrakcyjności podczas bezpośredniej rywalizacji na torze,bowiem gdzieś tam w głowach kierowców włącza się hamulec(psychologiczny).Tak czy owak F1 nadal ma koronę wśród sportów moto,tylko na litość….niech Liberty Media & FIA nie udziwiają,bo przekombinują.

  2. Angielskie presstytutki w akcji

    Sky Sports F1, współzałożyciel Williamsa Patrick Head:

    „Powiedzieli, że wszystko będzie zależało od prędkości w aucie, nie tylko na jednym okrążeniu. Robert nie wyszedł z tej potyczki zwycięsko, ale myślę, że jest całkiem prawdopodobne, że z czasem wróci do bycia na szczycie. Ma bardzo dobry umysł i świetnie podchodzi do rzeczy. Oni dokonali oceny na podstawie testu w Abu Zabi i tam nie okazał się szybszy. Myślę, że to będzie nieco bolesne dla Paddiego, bo jest mocno wspierany przez dziennikarzy i wszyscy chcą by był kierowcą wyścigowym. Williams podjął się jednak zobowiązań, mają kontrakty i nie mogą powiedzieć „Robert jest nieco szybszy i to on pojedzie”. Myślę, że Robert dużo doda jeżeli chodzi o wiedzę i dojrzałość i tu kwestia tego, na ile młodsi kierowcy będą przygotowani by go słuchać”

  3. Pojawił się głos Marka Webbera na temat Roberta Kubicy i błędnej decyzji zespołu Williams. Jest dopiero po kwalifikacjach, ale już widać, że bolid za mocny nie jest. Punkty to będzie rzadkość, albo szczęście i raczej Lance Stroll coś przywiezie, niźli Siergiej nowicjusz. Jeśli wzięli faceta, by się uczył cały sezon i im to pasuje, no to z pasją ma to niewiele wspólnego. Choć w sumie te teamy z poza czołówki między sobą mogłyby powalczyć. Widać to się nie kalkuluje tak bardzo, jak wziąć walizkę kapuchy za pay drivera. Czysty absurd, ale co tam bawimy się. Niech Hamilton zawali start!

  4. Mam postulat natury ogólnej, że byłoby dobrze dla sprawy, aby poszerzyć grono komentujących w Eleven. Znawców tematyki F1 paru w Polsce jest. Są to byli komentujący F1, zawodnicy sportów motorowych, tato Roberta. Niekoniecznie w formie miejscówek w studio, ale o wypowiedzi takowe się prosi. Byłoby eleganciej, a to też korzyść. A także byłby większy przekrój opinii, a dzięki temu lepszy poziom dyskusji. Proszę się nie obruszać, ale jest zanadto po sztubacku. Więzi międzypokoleniowe i szacunek do pewnych osób za ich wkład, to sprawy, które powinny nie pozostać obojętne i nie uwzględnienie tego ma swój oddźwięk w braku możliwości odwołania się do tych osób i ich opinii. Nie oglądałem za dużo, ale takie odniosłem wrażenie. Proszę mi tylko nie pisać, że to nie jest forum dla melomanów.

Skomentuj czech00 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here