Zdarza się, że „Rocky” musi podczas wyścigu uspokajać swojego podopiecznego...

Nie od dziś wiadomo, że realizatorzy transmisji TV zbyt rzadko korzystają z wspaniałej możliwości uatrakcyjnienia przekazu, jaką bez wątpienia są radiowe rozmowy kierowców z inżynierami. Z każdego wyścigu można wybrać kilkanaście ciekawych bądź niecodziennych wypowiedzi i na szczęście twórcy dorocznego podsumowania sezonu, wydawanego na płytach DVD i Blu-Ray, zadają sobie więcej trudu niż realizatorzy bezpośrednich relacji.

Oficjalne podsumowanie sezonu 2012 zawiera parę „kwiatków”, a najciekawszym jest incydent z udziałem Sebastiana Vettela z Grand Prix Hiszpanii. Mistrz świata dostał w tych zawodach karę za korzystanie z systemu DRS przy żółtej fladze, wywieszonej po kolizji Schumachera i Senny w pierwszym zakręcie.

Niektórzy z Was pewnie pamiętają jego nerwowe reakcje na inne kary (np. Hungaroring 2010 i wściekłe wymachiwanie ręką podczas odbywania karnego przejazdu przez pas serwisowy, wlepionego za złamanie przepisów w czasie neutralizacji). Dopiero teraz możemy się dowiedzieć, kto i w jaki sposób poskromił podczas GP Hiszpanii wybuchowy temperament mistrza…

Cała sytuacja rozpoczyna się od meldunku Jensona Buttona, który zdaje się być wyjątkowo wyczulony na poczynania Vettela na torze („naskarżył” na niego chociażby podczas GP Australii 2011, za wyprzedzanie poza torem). Na Circuit de Catalunya kierowca McLarena doniósł przez radio: „Vettel używa DRS, Vettel używa DRS w strefie żółtej flagi”.

Sędziowie wlepili Vettelowi karny przejazd przez pas serwisowy (podobnie zresztą jak Felipe Massie, za identyczne przewinienie). Kierowca Red Bulla mętnie próbował się wykłócać przez radio, do którego poza inżynierami dostęp mają oczywiście także dyrektor wyścigu i sędziowie: „Nie jechałem za szybko. Wszystko widziałem, potem wcisnąłem KERS i go nie poczułem. Co jeszcze miałem zobaczyć? Nie spałem, powiedziałem wam o żółtej fladze, że ją widzę na prostej. To nie mój problem, kiedy mam DRS, nie mogę go opuścić. Mówimy tu o czterech dziesiątych sekundy”.

Może się mylę, ale wydaje mi się, że nerwy i wszczynanie kłótni z sędziami mogą przynieść tylko jeden rezultat: mniejszą tolerancję przy okazji kolejnych wybryków krnąbrnego kierowcy, na zasadzie „jak Kuba Bogu…”. W każdym razie inżynier wyścigowy Guillaume Rocquelin prezentuje bardziej zrównoważone podejście i chyba nie można się dziwić, że Vettel często dziękuje mu za wsparcie i wspólną pracę.

Oto, jak „Rocky” uspokoił swojego nerwowego podopiecznego: „Zrozumiałem. Kara nie zostanie zmieniona. Oddychaj głęboko, skup się. Nie chcę żadnego wymachiwania rękami i tym podobnych. OK?”

Brawo dla Francuza za opanowanie, ale Vettel nie byłby sobą, gdyby nie kwestionował decyzji sędziów przy kolejnych okazjach. Na Monzy został ukarany za wypchnięcie Alonso na trawę w Curva Grande i tuż po tym manewrze zameldował przez radio: „Do dyrektora wyścigu. On nagle znalazł się na trawie. Nie musiałem go spychać, zostawiłem mu wystarczającą ilość miejsca”.

Po wlepieniu kary powtórzył: „Powiedziałem wam, że go nie zepchnąłem. Miał dużo miejsca”.

Taki Charlie Whiting to ma ciekawe życie, wysłuchując tego typu tłumaczeń… Ja mogę tylko powtórzyć postulat sprzed ponad roku: fajnie by było, gdyby takie wypowiedzi były puszczane „na gorąco” w trakcie wyścigu, żebyśmy z ich wysłuchaniem nie musieli czekać do zakończenia sezonu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here