Pierwsze elementy układanki pt. obsada kokpitów na sezon 2014 zaczynają trafiać na swoje miejsca. Wkrótce możemy się spodziewać potwierdzenia przejścia Daniela Ricciardo do Red Bulla, ale nie oznacza to, że Kimi Räikkönen na pewno pozostanie w Enstone.

Heikki Kulta z fińskiego dziennika „Turun Sanomat” cytuje wypowiedź jego menedżera Steve’a Robertsona: „Negocjacje z Red Bullem nie były udane i zakończyły się jakiś czas temu”. Kierowca Lotusa w dalszym ciągu nie ma kontraktu na przyszły sezon. Zdaniem menedżera na 99,999% pozostanie w F1 – to raczej zbędna zachowawczość, bo nic nie wskazuje na to, aby Fin miał wybrać inną ewentualność.

Jeśli chodzi o zespół, Robertson nie ogranicza przyszłości tylko do przedłużenia umowy z Lotusem. Podkreśla, że w grę wchodzi więcej niż jedna opcja i należy się domyślać, że chodzi o Ferrari.

Jeśli chodzi o Scuderię, ostatnio plotkowano o odejściu Fernando Alonso – jednak większość łowców sensacji przeoczyła jeden ważny czynnik, wiążący Hiszpana z jego obecną ekipą. Chodzi o dziewięcioliterowe słowo na „S”, kończące się na „R” i z „antande” w środku. „Tfój bank” jest mocniej związany z kierowcą niż zespołem, więc odejście Alonso wiązałoby się jeszcze z wyzwaniem komercyjnym. Nie wiadomo, czy Santander mógłby rozwiązać (lub ograniczyć) umowę z Ferrari, ale jest niemal pewne, że nadal chciałby korzystać z wizerunku hiszpańskiego gwiazdora. W przypadku McLarena bank nadal pozostał w gronie sponsorów zespołu, mimo przedwczesnego rozwiązania kontraktu kierowcy z ekipą – ale powstaje pytanie, z iloma byłymi ekipami Alonso Santander chciałby się komercyjnie wiązać.

Niektórzy koledzy spekulują, że możliwa jest wymiana pierwszych kierowców pomiędzy Ferrari i Lotusem: czyli Kimi z powrotem do Scuderii, a Fernando razem z Santanderem do Lotusa. Niezłe science-fiction, ale byłoby ciekawie, prawda?

Wracając do schedy po Marku Webberze: już podczas Grand Prix Węgier pisałem, że bliżej fotela u boku Sebastiana Vettela jest właśnie Ricciardo. „Wiecznie uśmiechnięty” zostanie dopiero drugim absolwentem wyścigowej szkółki Red Bulla, który przez posadę w Toro Rosso trafi do głównej ekipy. Jak na ponad siedmioletnią historię juniorskiego zespołu oraz dziesiątki kierowców wspieranych w seriach juniorskich to trochę mało – zwłaszcza, że inni byli zawodnicy z programu doktora Helmuta Marko jakoś nie poradzili sobie ze znalezieniem miejsc w innych teamach. Warto też podkreślić, że Ricciardo debiutował w F1 nie w Toro Rosso, tylko w ekipie HRT – oczywiście dzięki finansowaniu Red Bulla, ale zawsze… Aha, przy okazji: sam kierowca wymawia swoje nazwisko [rikardo], więc uszanujmy jego wybór i spróbujmy zapomnieć o kaleczących słuch [rikjardo] czy [riczjardo].

U boku Jean-Erica Vergne’a, który moim zdaniem nie zasłużył dotychczasową postawą na awans do Red Bulla, zadebiutuje kolejny młody adept programu rozwoju młodzieży: Portugalczyk António Félix da Costa, obecnie startujący w World Series by Renault.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here