Weekend na Hockenheimringu rozpoczął się w iście piekielnych warunkach. Samo w sobie nie byłoby to takie złe dla kierowców i zespołów – problem w tym, że od soboty czeka nas wyraźne ochłodzenie, z możliwymi opadami deszczu. To sprawia, że piątkowe jazdy, odbywające się na nawierzchni o temperaturze sięgającej 50 stopni Celsjusza, w niewielkim stopniu przygotowały ekipy do kwalifikacyjnych i wyścigowych wyzwań.

Dlatego na najlepsze czasy w wykonaniu duetu Ferrari – piąty raz w tym sezonie, czwarty z obydwoma czerwonymi samochodami na czele – należy patrzeć z dużą dozą ostrożności. W chłodniejszych warunkach Mercedes nabierze tempa, a jeśli popada, to wszystko będzie możliwe.

W tym roku jeszcze nie jeżdżono w warunkach rywalizacji na oponach przejściowych i deszczowych, a oba rodzaje ogumienia zmodyfikowano przed sezonem 2019. „Zielone” ogumienie przejściowe jest wykonane z nowej mieszanki, która ma zapewnić szersze okno operacyjne i większą elastyczność przy doborze momentu przesiadki ze slickami i deszczówkami. Z kolei „niebieskie” deszczówki mają zmieniony profil i rzeźbę bieżnika, które mają zwiększyć odporność na aquaplaning i ułatwić tym samym jazdę w ekstremalnie trudnych warunkach.

Ważniejsze od samych czasów okrążeń na krótkich i długich przejazdach w piątkowym upale były dziś zatem wrażenia tych kierowców, którzy mieli możliwość sprawdzenia nowych rzeczy w swoich samochodach. Z jednej strony nie było to proste zadanie, biorąc pod uwagę ekstremalne warunki i brak punktu odniesienia do poprzedniego wyścigu – rozgrywanego na torze o zupełnie innej charakterystyce i przy dużo niższych temperaturach – ale z drugiej mało reprezentatywne okoliczności pod względem reszty wyścigowego weekendu pomogły w podejmowaniu decyzji o poświęceniu większej ilości czasu na pracę z poprawkami.

– Mamy trochę nowości w samochodzie, część ma poprawić osiągi, a część skuteczność chłodzenia. Jak dotąd wszystko zmierza we właściwym kierunku, ale opony przegrzewały się tak bardzo, że nie da się stwierdzić, jak wyglądamy na tle rywali – mówił Andrew Shovlin z Mercedesa. Jego ekipa przegrała dotąd tylko jeden wyścig w sezonie 2019: Grand Prix Austrii, właśnie za sprawą upału i kłopotów z chłodzeniem. Zareagowano błyskawicznie i już na Hockenheim przygotowano odpowiednie poprawki. – Mielibyśmy tu ogromne problemy, gdybyśmy jeździli z pakietem z Austrii – zaznaczył Valtteri Bottas. – Udało nam się wykonać porządne długie przejazdy z nowym pakietem.

Ferrari nie ukrywa, że chłodniejsze warunki im nie pomogą. – Na razie jest nieźle, więc musimy zrozumieć, co trzeba zrobić i w jaki sposób możemy się poprawić w chłodniejszych warunkach – mówił najszybszy w piątek Charles Leclerc. – Kiedy jest ciepło, to w tym sezonie zawsze jesteśmy szybcy. Jestem przekonany, że Mercedes będzie jutro mocny. Może także Red Bull, jeśli pogoda się pogorszy.

Co na to Max Verstappen? – Jesteśmy trochę za Ferrari i Mercedesem, ale drobne dostrojenie poprawi naszą sytuację i sądzę, że stać nas na więcej, niż widać w FP2. Nie znaleźliśmy jeszcze perfekcyjnego balansu, nie miałem też idealnego okrążenia na miękkiej mieszance i zrezygnowałem z tej próby – komentował lider Red Bulla. Pierre Gasly zapewnił swoim mechanikom długi wieczór, rozbijając samochód po utracie panowania w ostatnim zakręcie. – Na szczęście nie korzystałem z silnika i skrzyni biegów na wyścig. Co ważniejsze, jest mi bardzo przykro z powodu chłopaków w garażu i chciałbym ich przeprosić – kajał się Francuz.

W tej sytuacji szósta pozycja w zestawieniu czasów przypadła jego rodakowi: Romain Grosjean ponownie jeździ Haasem w specyfikacji aerodynamiczne z Australii i zdaje się to przynosić efekty. Kevin Magnussen w FP1 korzystał ze specyfikacji z Hiszpanii, a na drugą sesję dostał zmienione deflektory – nawet i to nie pomogło. Haas najwyraźniej stracił mnóstwo czasu i zasobów na szykowanie poprawek, które po prostu nie działają.

Znacznie lepiej jest w Racing Point: siódmy w tabeli Lance Stroll uznał, że to był jeden z lepszych piątków w jego karierze, a samochód „po diecie” (z nowym nosem, pokrywą silnika czy lusterkami) prowadzi się znacznie lepiej i ma lepszy balans. Z kolei Sergio Pérez, który zamknął pierwszą dziesiątkę, narzekał na kłopoty z balansem – ale w sobotę będzie celował w Q3.

Trudniejsze zadanie przy ocenie poprawek mieli kierowcy Williamsa. Pełny nowy pakiet (deflektory, podłoga, boczne końcówki tylnego skrzydła, pokrywa silnika) dostał tylko Robert Kubica, ale już na okrążeniu instalacyjnym okazało się, że niektóre elementy są zbyt kruche.

– Musimy zadbać o to, żeby wszystkie części trzymały się samochodu i miejmy nadzieję na lepszy dzień jutro – mówił polski kierowca. – Już na okrążeniu instalacyjnym pojawił się problem i stało się jasne, że nasze plany zostały pokrzyżowane. Drugi weekend z rzędu coś się dzieje od razu po wyjeździe z garażu.

George Russell dostał zmodyfikowane tylne skrzydło na drugi trening, a reszta poprawek ma trafić do jego samochodu w sobotę. Anglik ma nadzieję, że pierwsze – pozytywne – wrażenia się potwierdzą, bo to będzie oznaczało, że zespół jest na właściwej drodze, jeśli chodzi o kolejne, szykowane na przyszłość elementy.

Nieważne, czy będzie padało, czy nie – sobota na Hockenheimringu będzie ważnym i ciekawym dniem. Deszcz z pewnością urozmaici resztę weekendu, ale nawet suchy tor i warunki, w których jak dotąd jeszcze tu nie jeżdżono, też będą solidnym wyzwaniem dla zespołów i kierowców.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here