Za nami najkrótsze w historii testy przedsezonowe i okazuje się, że przeniesienie przygotowań do Bahrajnu niekoniecznie było ułatwieniem dla zespołów. Odkładając na bok oczywisty sens logistyczny – wszak za niespełna dwa tygodnie na pustyni Sakhir odbędzie się pierwsza runda mistrzostw – liczono na to, że stabilne warunki ułatwią efektywne wykorzystanie zaledwie trzech dni, czyli sześciu czterogodzinnych sesji. Jasne, że na Bliskim Wschodzie nie ma co liczyć na śnieg, który czasami uprzykrzał życie podczas testów pod Barceloną. Ba, rzadkością jest nawet deszcz.

Do akcji wkroczyły za to inne żywioły: burza piaskowa dała się mocno we znaki pierwszego dnia jazd, a całe testy upływały pod znakiem silnego wiatru o zmiennym kierunku i natężeniu. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że znacznie skuteczniej można byłoby wykorzystać taką samą ilość czasu na doskonale znanym ekipom Circuit de Barcelona-Catalunya. Nie chodzi nawet tylko o samą znajomość toru i ogrom gromadzonych przez wiele sezonów danych do porównań. Jeśli od lat testujemy na tym samym torze – w tym od 2016 roku tylko tam – to znacznie łatwiej jest wyciągać wnioski nawet na podstawie strzępów pozyskiwanych w pośpiechu informacji.

Oczywiście Sakhir jest relatywnie dobrze znanym torem, ale nie aż tak jak Barcelona. Ma też inną charakterystykę – bardziej stop & go, bez szybkich łuków i wymagających aerodynamicznie zakrętów. Większą rolę odgrywa tu skuteczność jednostki napędowej i dobra trakcja, o czym także powinniśmy pamiętać przy próbach zagłębiania się w tempo poszczególnych samochodów.

Osobnymi kwestiami od strony pracy opon są szorstka nawierzchnia oraz przewaga obciążeń wzdłużnych nad poprzecznymi (to wynika z braku szybkich zakrętów). Tak jak w Barcelonie, lepiej tu pracują twardsze mieszanki, ale z zupełnie innych względów – na Sakhir ważna jest odporność na zużycie mechaniczne i praca na rozgrzanej nawierzchni.

Wreszcie same warunki – codziennie jazdy kończono już po zachodzie słońca, w schemacie temperatur całkowicie odmiennym od tego, co znamy z Hiszpanii. W blasku dnia rozgrzana nawierzchnia zabierała mniej więcej sekundę na okrążeniu, a najlepsze rezultaty można było uzyskiwać o zmierzchu. Jednocześnie o losowość warunków dbał wiatr – nie tylko przeszkadzając od strony aerodynamicznej, ale także nawiewając piasek na tor. Około 15:30 czasu miejscowego warunki zmieniały się z korzystnych dla mieszanki C2 na takie, w których najlepiej pracowała C3 – co rzecz jasna miało wpływ na plan pracy, przebieg i wnioski z długich przejazdów.

Co zatem się działo ostatniego dnia zajęć? Ponownie błysnął Red Bull, imponujący stabilnością – której tak brakowało w zeszłym sezonie. – Jest dużo lepiej niż rok temu o tej samej porze, tył samochodu jest bardziej stabilny – ale trzeba pamiętać, że mocno poprawialiśmy samochód w trakcie sezonu – mówił Max Verstappen. – Nikt jeszcze niczego nie pokazał. Ważne, żeby zrozumieć samochód, a nie spuszczać paliwo i robić przejazd kwalifikacyjny. Jestem zadowolony, że przejechaliśmy tyle okrążeń. Dopiero w pierwszej sesji Q3 zobaczymy, gdzie jesteśmy. Nie uważam, żebyśmy byli faworytami.

Ciekawostką był drugi czas Yukiego Tsunody, ale debiutant z AlphaTauri nadużywał na szybkich okrążeniach systemu DRS. Jednak podobnie jak wyjazdy poza limity toru, nie ma to żadnego znaczenia dla legalności wyników – podczas testów czasy okrążeń nie są za takie wybryki skreślane. Nawet biorąc na to poprawkę – a mówimy tu o zysku rzędu 0,1 sekundy na okrążeniu – ekipa AlphaTauri zaliczyła udane przygotowania.

Nie można oczywiście powiedzieć tego samego o Mercedesie. Mistrzowie świata zawsze pokornie podchodzą do startu sezonu i zarzekają się w trakcie zimowych przygotowań, że wcale nie są faworytami, ale tym razem wypada wreszcie im uwierzyć. W całej erze hybrydowej głosy dobiegające z obozu Mercedesa jeszcze nigdy nie były tak bliskie prawdy. Są problemy ze stabilnością i co prawda tylko głupiec skreślałby ich szanse w walce o kolejne tytuły, ale tym razem przyjdzie im trochę popracować nad uspokojeniem samochodu.

Nie jest zresztą wykluczone, że spory wpływ na niestabilność mają specyficzne warunki w Bahrajnie – głównie wspomniany już wiatr. Kłopoty w tych warunkach miał także Williams. George Russell szczerze przyznał, że tegoroczna konstrukcja jest wyjątkowo podatna na kaprysy pogody i właśnie w takich warunkach prezentuje się od najgorszej strony. – Nie woziliśmy worków z piaskiem, ale nie były to też przejazdy kwalifikacyjne – komentował swoje czasy. – Przez te trzy dni panowały najgorsze warunki dla naszego samochodu. Jest bardzo czuły na wiatr. Poszliśmy w stronę większego docisku, kosztem czułości. Przy dobrym wietrze samochód jest bardzo szybki.

Świadomie wybrano takie podejście, bo – jak zaznacza Russell – dwa-trzy weekendy z lepszym tempem w zeszłym sezonie przyniosłyby im potencjalnie nawet dwie pozycje zysku w klasyfikacji konstruktorów. Dlatego teraz liczą na to, że chociaż kilka razy wstrzelą się ze swoją filozofią w warunki. Yo-yo – tak George określa spodziewaną tegoroczną formę Williamsa.

Sporą niewiadomą jest forma Astona Martina – jeśli już jeździ, to z reguły bardzo dobrym tempem, za wielką dwójką i być może na równi z McLarenem. Zielony samochód spędził jednak sporo czasu w garażu, ostatniego dnia z powodu kłopotów z ciśnieniem doładowania. Sebastian Vettel nie panikuje, ale zaznacza, że fajnie byłoby przejechać o jakieś 100 okrążeń więcej. – Samochód wygląda obiecująco, ale muszę przyzwyczaić się do nowych rzeczy – komentował. – Pierwszy raz jeżdżę z jednostką napędową Mercedesa. Jest inaczej, ale nie będę jej porównywał z szacunku dla innych producentów.

Natura tegorocznych testów sprawia, że dużego znaczenia nabrały prace wykonywane w fabryce. Skuteczne wykorzystanie zebranych podczas tych trzech dni danych może się przydać w najbliższych tygodniach. Rzecz jasna wszystkie informacje można od razu wykorzystać na tym samym torze – poprzednio okazja do testowania zimą na tym samym torze, na którym rozpoczynał się sezon, zdarzyła się w 2006 roku, także w Bahrajnie. Jednak wtedy nie organizowano jeszcze krótkich, wspólnych testów i w czasie ośmiu dni jazd na Sakhir zjawiły się tylko ekipy Ferrari (8 dni) oraz Honda i Toro Rosso (po 4 dni).

Układ tegorocznego kalendarza oznacza oczywiście także, że kolejne dwa wyścigi odbędą się na stosunkowo mało znanych torach, Imola i Portimão. Na bardziej konkretny obraz tegorocznego układu sił możemy zatem poczekać aż do… Barcelony.

Poz. Kierowca Zespół Czas Strata Opony Liczba okr.
1. Max Verstappen Red Bull 1.28,960 0,000 C4 64
2. Yuki Tsunoda AlphaTauri 1.29,053 0,093 C5 91
3. Carlos Sainz Ferrari 1.29,611 0,651 C4 79
4. Kimi Räikkönen Alfa Romeo 1.29,766 0,806 C5 166
5. Lewis Hamilton Mercedes 1.30,025 1,065 C5 54
6. George Russell Williams 1.30,117 1,157 C5 158
7. Daniel Ricciardo McLaren 1.30,144 1,184 C4 76
8. Sergio Pérez Red Bull 1.30,187 1,227 C4 49
9. Fernando Alonso Alpine 1.30,318 1,358 C4 78
10. Charles Leclerc Ferrari 1.30,486 1,526 C3 80
11. Lando Norris McLaren 1.30,661 1,701 C3 80
12. Pierre Gasly AlphaTauri 1.30,828 1,868 C4 56
13. Esteban Ocon Alpine 1.31,310 2,350 C3 61
14. Nikita Mazepin Haas 1.31,531 2,571 C4 67
15. Mick Schumacher Haas 1.32,053 3,093 C3 78
16. Valtteri Bottas Mercedes 1.32,406 3,446 C2 86
17. Sebastian Vettel Aston Martin 1.35,041 6,081 C3 56
18. Lance Stroll Aston Martin 1.36,100 7,140 C3 80

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here