Daniel Ricciardo zrobił furorę w Teksasie, zjawiając się na Circuit of The Americas z zarostem wyraźnie inspirowanym Jamesem Hetfieldem z Metalliki, Lemmym Kilmisterem z Motörhead czy słynnym mistrzem wrestlingu Hulkiem Hoganem. A może po prostu zwykłym policjantem, który w stetsonie na głowie i Ray-Banach Aviator patroluje autostrady Stanu Samotnej Gwiazdy za kierownicą Dodge’a Chargera albo Forda Crown Victoria? Nieważne, na kim się wzorował – przynajmniej zainspirował mnie do przygotowania dla Was zestawienia najciekawszych „zarostów twarzowych”.

Mam nadzieję, że podróż w czasie przez wąsy, brody i pekaesy wywoła u Was uśmiech i pozwoli choć na chwilę przymknąć oko na finansowe problemy trapiące Formułę 1…

13 Graham Hill (z żoną Bette): klasyczna, brytyjska elegancja. Starannie przystrzyżony wąsik był znakiem firmowym dwukrotnego (1962, 1968) mistrza świata – podobnie jak ciemnogranatowy kask z ośmioma pionowymi białymi paskami, symbolizującymi barwy Londyńskiego Klubu Wioślarskiego. Te barwy zaadoptował później syn Grahama, Damon Hill – mistrz świata z sezonu 1996. Graham Hill jako jedyny kierowca w historii wygrał 24h Le Mans, Indianapolis 500 i zdobył mistrzostwo świata F1. Po zakończeniu kariery kierowcy zginął w 1975 roku w katastrofie samolotu Piper Aztec, razem z członkami założonego przez siebie zespołu F1.

 

Embed from Getty Images

 

12 Joakim Bonnier: wiking z kozią bródką. Szwed zapuścił wąsik po tym, jak w drogowej kraksie rozciął sobie górną wargę. Rodzina narzekała, że wygląda jak francuski gangster, ale kiedy Jo zgolił zarost, nikt na to nie zwrócił uwagi. Stwierdził zatem, że zapuści bródkę – która stała się jego znakiem rozpoznawczym. W ponad 100 startach w Formule 1 odniósł tylko jedno zwycięstwo (GP Holandii 1959, pierwszy triumf BRM w F1). Znał sześć języków, a dzięki poważaniu w środowisku kierowców był przewodniczącym ówczesnego wcielenia GPDA. Zginął w 1972 roku, w swoim 13. starcie w 24h Le Mans.

 

Embed from Getty Images

 

11 Bobby Rahal: przybysz z Ohio. Mało kto pamięta, że trzykrotny mistrz IndyCar i były szef ekipy Jaguar w F1 ma na koncie dwa starty w Grand Prix. W 1978 roku za kierownicą Wolfa pojechał w GP USA i Kanady. Dwa razy ruszał z 20. pola startowego, przed własną publicznością dojechał na 12. pozycji, a w Kanadzie miał defekt układu paliwowego.

 


 

10 Jo Siffert: wąsaty król prywaciarzy. „Seppi” był jednym z ostatnich kierowców, którzy wygrał rundę mistrzostw świata za kierownicą prywatnie zgłoszonego samochodu. W prawie setce startów stawał na podium sześć razy, w tym dwa razy na jego najwyższym stopniu: w GP Wielkiej Brytanii 1968 za kierownicą Lotusa 49B wystawianego przez ekipę Rob Walker/Jack Durlacher Racing, a w GP Austrii 1971 zwyciężył w barwach zespołu BRM. Pod koniec tego sezonu zginął w niezaliczanych do mistrzostw świata zawodach Race of Champions na torze Brands Hatch.

 

Embed from Getty Images

 

9 Jackie Stewart: na podium wśród posiadaczy pekaesów. Trzykrotny mistrz świata i zwycięzca 27 Grand Prix na przełomie lat 60. i 70. zapuścił imponujące pekaesy, ale pod tym względem musiał ustąpić kolegom z toru…

 

Embed from Getty Images

 

8 Emerson Fittipaldi: wicemistrz świata w kategorii pekaesów. Dwukrotny mistrz świata (1972 z Lotusem, 1974 z McLarenem) podążał za modą przełomu lat 60. i 70. Także w kwestii okularów…

 

 

7 Reine Wisell: niekwestionowany król pekaesów. Szwed zadebiutował w F1 pod koniec sezonu 1970 w fabrycznej ekipie Lotus, wstrząśniętej tragiczną śmiercią Jochena Rindta. W debiucie zajął 3. miejsce w GP USA, ale był to jego najlepszy wynik w karierze. Zniknął z torów Grand Prix po domowym wyścigu w 1974 roku, mając na koncie 22 starty. Na zdjęciu uwieczniono go z założycielem Lotusa Colinem Chapmanem, posiadaczem klasycznych wąsów.

 


 

6 Nick Heidfeld: tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać…

 


 

5 Clay Regazzoni: autor pierwszej wygranej Williamsa. Wąsy to chyba reguła u szwajcarskich zwycięzców Grand Prix (i u mniej zdolnych kierowców: Emmanuel de Graffenried czy Franco Forini też nosili „coś” pod nosem). Regazzoni największe sukcesy święcił z Ferrari – cztery wygrane i wicemistrzostwo świata (1974) – ale w 1979 roku dał Williamsowi pierwszy triumf w GP, wygrywając na Silverstone. Rok później po ciężkim wypadku na ulicach Long Beach startujący wówczas w barwach ekipy Ensign Szwajcar został przykuty do wózka inwalidzkiego, ale mimo paraliżu nóg startował specjalnie przygotowanym samochodem w Rajdzie Paryż-Dakar oraz wyścigu 12h Sebring. Zginął w 2006 roku, w wypadku na autostradzie pod Parmą.

 

 

4 Keke Rosberg: wąsaty rozrabiaka. Pił, palił i nosił wąsy – mistrz świata z 1982 roku nie prowadził zdrowego trybu życia, ale nie przeszkadzało mu to w odnoszeniu sukcesów na torze. Patrząc na jego syna Nico można zwątpić w sens powiedzenia „niedaleko pada jabłko od jabłoni” (mam na myśli styl życia, a nie osiągnięcia za kierownicą).

 

Embed from Getty Images

 

3 John Watson: ofiara zakładu. Późniejszy komentator Eurosportu rozpoczynał karierę w F1 z bujnym zarostem na twarzy. Wydawało mu się, że zakład z szefem ekipy Rogerem Penske będzie dość bezpieczny: stawką było zgolenie zarostu, jeśli Watson wygrałby wyścig. Jednak po GP Austrii 1976 przyszło wywiązać się z obietnicy – John odniósł swoje pierwsze zwycięstwo i musiał pozbyć się brody. Jak się później okazało, na dobre. W ponad 150 startach łącznie wygrał pięć wyścigów, a w 1982 roku, jeżdżąc w barwach McLarena, ukończył mistrzostwa na trzeciej pozycji.

 


 

2 Harald Ertl: dziennikarz i wybawca Laudy. Austriak chodził do jednej szkoły z Jochenem Rindtem i Helmutem Marko. Właściwie był dziennikarzem, ale jednocześnie realizował swoją wyścigową pasję. W drugiej połowie lat 70. wystartował w prawie 20 Grand Prix i żadnych sukcesów nie odniósł (najlepszy wynik to 7. miejsce w GP Wielkiej Brytanii 1976 za kierownicą samochodu Hesketh, ale w tamtych czasach punkty zdobywała pierwsza szóstka). Zasłynął jako jeden z ratowników Nikiego Laudy: na Nürburgringu w 1976 roku razem z Brettem Lungerem, Guyem Edwardsem i Arturo Merzario wydobyli poparzonego kolegę z płonącego Ferrari. Ertl zginął w 1982 roku w kraksie samolotu Beechcraft Bonanza.

 

Embed from Getty Images

 

1 Nigel Mansell: człowiek o trzech wąsach. Na pierwszym miejscu musiałem umieścić Nigela, bo w przeciwnym razie wielki fan jego zarostu Robert Smoczyński już nigdy nie napisałby żadnego tekstu na stronę SokolimOkiem 🙂 Wąsy Mansella idealnie komponowały się z jego krzaczastymi brwiami, tworząc niepowtarzalną mieszankę.

 

Embed from Getty Images

 

A tak Nigel prezentował się bez wąsów. Wieść gminna niesie, że przed sezonem 1988, kiedy Williams był skazany na słabsze od konkurencji silniki Judd, Nigel zażądał od inżynierów większej mocy. Ci zaczęli przebąkiwać coś o konieczności zmniejszenia masy, więc Mansell zgolił wąsy i ponowił swoje żądania większej liczby koni mechanicznych…