Zgodnie z zapowiedziami, deszcz urozmaicił kwalifikacje do Grand Prix Chin i nie da się ukryć, że warunki pomogły kierowcom Red Bulla. Na mokrym torze jednostka napędowa traci nieco na znaczeniu – przynajmniej jej czyste osiągi, bo do kontroli samochodu na śliskiej nawierzchni przydaje się odpowiednia charakterystyka momentu obrotowego (tu z pomocą przychodzi odpowiednie mapowanie silnika oraz pedału przepustnicy). Jeśli chodzi o nadwozie, kluczem jest oczywiście przyczepność mechaniczna, w dalszej kolejności także wydajność aerodynamiczna.

Deszcz był nomen omen wodą na młyn dla mistrzowskiej ekipy – co prawda kolejny raz bezkonkurencyjny okazał się Lewis Hamilton, ale za nim po raz pierwszy w tym sezonie w pierwszej trójce znaleźli się obaj kierowcy Red Bulla. Co ciekawe, uznawany przez niektórych za mistrza jazdy w deszczu Sebastian Vettel po raz trzeci w tym sezonie przegrał kwalifikacyjną rywalizację z nowym zespołowym partnerem Danielem Ricciardo.

Sądzę, że Daniel robi bardzo dobrą robotę – mówił obrońca tytułu na konferencji prasowej. – To nie jest tylko jeden dobry weekend, jak dotąd wygląda na to, że wyciąga maksimum z samochodu. Ja z mojej strony mam z kolei trochę problemów, ale koniec końców mamy takie same auta i jeśli jest ode mnie lepszy, to oznacza, że pokonuje mnie w równych warunkach. Oczywiście niezbyt mi się to podoba, ale wiem, że muszę się trochę poprawić.

Przyznam, że z niecierpliwością czekam na efekty pracy Vettela nad samym sobą. Co by tu nie mówić, na razie jego wyniki na tle kierowcy, który w statystykach nie ma jeszcze ani jednego podium, nie są oszałamiające. Nie wątpię, że mistrza świata stać na lepsze wyniki, ale chyba jest trochę racji w tym, co pisałem wczoraj: w samochodzie, który nie dominuje w stawce, zespołowi partnerzy Seba potrafią osiągać lepsze wyniki na jego tle.

Nico Rosberg tym razem uzyskał dopiero czwarty czas, ale zanim zaczniemy go mieszać z błotem, wypada posłuchać jego wyjaśnień. – Miałem dziś dwa problemy – wyliczał lider punktacji. – Po pierwsze, nie byłem zadowolony z wyczucia hamulców, co zakończyło się zablokowaniem kół i wyjechaniem poza tor na przedostatnim okrążeniu. Na ostatnim pomiarowym kółku przed ostatnim zakrętem byłem o pół sekundy szybszy, ale wyświetlacz na kierownicy pokazywał, że tracę dwie dziesiąte – więc zaryzykowałem i wykręciłem piruet. Omyłkowo myślałem, że i tak nie mam nic do stracenia.

Kierowca Mercedesa zwrócił też uwagę na interesujący szczegół. Na niedzielę zapowiadana jest raczej sucha pogoda, więc tylko szaleniec dobierałby ustawienia pod kątem mokrego toru. – Dobieramy ustawienia z myślą o zapobieganiu grainingowi na lewej przedniej oponie i jest to dokładna odwrotność tego, co jest potrzebne na deszcz – tłumaczy Rosberg. – Tył samochodu latał jak szalony. Jednak nawet gdyby wszystko poszło mi dzisiaj dobrze, to Lewis i tak był szybszy. Bardzo dobrze jeździ w deszczu, to nie ulega wątpliwości. Jak dotąd w mokrych kwalifikacjach zawsze miał nade mną przewagę.

W wyścigu logicznym celem dla Nico musi być próba powalczenia z Hamiltonem. Jeśli będzie sucho, to obrona pozycji przez kierowców Red Bulla może być krótka i beznadziejna. – Jeśli ustawimy dwie szykany na wszystkich prostych, to tak – zażartował Vettel na pytanie, czy Red Bull ma szansę na pokonanie Mercedesów. – Pomysł jest taki, żeby po dobrym starcie jechać bok w bok przez cały wyścig i powalczyć między sobą na ostatnim okrążeniu – dorzucił Ricciardo.

Na mokrym mamy większe szanse, ale w suchych warunkach oni są za szybcy – już bardziej na serio mówił Vettel. – Mam nadzieję na suchy wyścig, bo oni [Red Bull] są trochę bliżej w deszczu – powiedział z kolei Hamilton, który – jak słusznie zauważył jeden z wiernych czytelników naszej strony – w przeszłości mawiał, że nudziłoby go zwyciężanie z taką przewagą, jaką cieszył się Vettel…

Suchy wyścig przyniesie sporo niewiadomych taktycznych, opierających się na doborze mieszanki na start, radzeniu sobie z grainingiem oraz na innych kwestiach związanych z ogumieniem. Pirelli spodziewa się dwóch pit stopów, ale nie zdziwię się, jeśli większość kierowców będzie zjeżdżała po trzy razy. Ewentualny deszcz, poza oczywistym elementem niepewności, przysporzy jeszcze problemów związanych z ogumieniem: w sobotę zespoły nie oszczędzały nacinanych opon i jeśli popada, to może być problem…

Poza walką w czołówce, gdzie Hamilton zapewne wykorzysta duet Red Bulla, chroniący go przynajmniej w pierwszej fazie zawodów przed zespołowym partnerem, możemy tradycyjnie spodziewać się interesujących wydarzeń na dalszych pozycjach. Fernando Alonso i kierowcy Williamsa zaliczyli niezłą czasówkę, w przeciwieństwie do Kimiego Räikkönena, McLarena i przede wszystkim Force India. Ci pierwsi będą próbowali wykorzystać kwalifikacyjny sukces (ewentualnie podgryzając Red Bulla), ci drudzy powalczą o honor i zmniejszenie strat – powinno być ciekawie, zwłaszcza że tor sprzyja wyprzedzaniu.

Trzy z czterech tegorocznych sesji kwalifikacyjnych urozmaicił deszcz.

Maldonado, który w czasówce nie wyjechał na tor z powodu wycieku w obrębie jednostki napędowej (sędziowie dopuścili go do startu), w drugim piątkowym treningu wypadł z toru przy zjeździe do alei serwisowej…

…kopiując pamiętny wyczyn Hamiltona z GP Chin 2007.

Mniej znany, nie mniej kuriozalny incydent z Chin: w 2005 roku Michael Schumacher (Ferrari) podczas wyjazdu na pola startowe zderzył się z Christijanem Albersem (Minardi). Wówczas regulamin nie zabraniał korzystania z samochodów rezerwowych (obecnie trzecie auto musi być w stanie rozebranym i po uszkodzeniu podstawowego samochodu można korzystać z zapasoweg dopiero kolejnego dnia), więc obaj pechowcy mogli wystartować do wyścigu z alei serwisowej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here