Robert Kubica nigdy nie przebijał opon w rajdówce. Nigdy też nie walczył w mistrzostwach świata na szutrze – w Portugalii „ten pierwszy raz” niestety dotyczył i jednego, i drugiego. Czasami lepiej dmuchać na zimne i mając do przejechania pięć odcinków specjalnych bez strefy serwisowej, można przymknąć oczy na nieco większą wagę i zabrać do „bagażnika” dozwolone regulaminem dwa koła zapasowe. Jedna może nie wystarczyć, o czym Robert przekonał się w piątek na trasie Rajdu Portugalii.

Trasie, na której miał się uczyć i liczył na to, że z liderami WRC-2 będzie przegrywał o 1,5 sekundy na kilometrze oesowym. Pierwsze dwa odcinki upłynęły pod znakiem zmagań z nadsterownością auta – warto przypomnieć, że Kubica nie lubi takiej charakterystyki i zawsze powtarza, że szybciej można pojechać samochodem podsterownym. Do tego doszły liczne szczyty, a zachowanie samochodu na nich jest trudne do przewidzenia podczas zapoznania. Pierwsze przejazdy piątkowych odcinków służyły zatem także poprawie notatek.

– To był trudny dzień, nowe odcinki na szutrze i dużo szczytów – mówił Robert. – Byłem zaskoczony niektórymi zakrętami – nie mam doświadczenia i trudno jest mi ocenić na podstawie zapoznania przejeżdżanego z prędkością 50 km/h, jak na danym szczycie zachowa się samochód. Tu jest ich tak dużo, że nie można sobie powiedzieć: „Dobra, odpuszczę sobie na tych dwóch zakrętach, najwyżej stracę dwie sekundy”. Tutaj szczyt czy hopka jest co dwa-trzy zakręty. To nie było łatwe.

Mimo tego od samego początku Kubica jechał szybszym tempem, niż sam zakładał. Na pierwszym strata do Esapekki Lappiego wyniosła 0,73 sekundy na kilometrze, na drugim już tylko 0,41 sekundy – mimo przygody z rowem i krzakami, która zakończyła się przebiciem chłodnicy.

– Dzień zaczął się średnio, bo na pierwszych odcinkach brakowało przyczepności i pewności w aucie – opowiadał Robert. – Potem było już lepiej. Mieliśmy drobny moment na dwójkowym zakręcie, kiedy ześlizgnąłem się z drogi, ale udało się wrócić na trasę i straciłem tam tylko 3-4 sekundy.

Cały OS polska załoga przegrała z Lappim o 7,6 sekundy. Powtórne przejazdy dwóch pierwszych odcinków były jeszcze lepsze – 20-kilometrowa próba Mú ponownie zakończyła się triumfem Lappiego, ale przewaga nad polskim debiutantem wyniosła już tylko 0,9 sekundy. Drugi przejazd odcinka Ourique o długości 18 kilometrów zakończył się najmniejszym możliwym zwycięstwem Fina, który w zeszłym sezonie wyraźnie triumfował w Rajdzie Polski.

Na tej samej próbie Robert uszkodził obie lewe opony i jedna z nich poddała się na koszmarnie długiej dojazdówce do Lizbony, gdzie załogi startowały w krótkiej ulicznej próbie o długości zaledwie trzech kilometrów.

– Niestety, zjechałem pół metra, może metr metr z drogi na coś i przecięliśmy oponę – relacjonował kierowca. – Tylna opona trochę zeszła z obręczy, dojazdówka była bardzo długa i niestety opona powoli traciła ciśnienie. Nie było szans na dalszą jazdę, bo mieliśmy tylko jedno koło zapasowe.

Nieprzejechanie ostatniej próby przed nocnym przegrupowaniem oznacza karę 10 minut doliczoną do czasu uzyskanego przez najlepszego kierowcę WRC-2 na piątym odcinku. Szansa na osiągnięcie sensacyjnego wyniku zniknęła, ale Kubica nadal może zbierać doświadczenie i porównywać swoje czasy na odcinkach. Może powinien nieznacznie zmodyfikować oczekiwania wobec siebie? Te półtorej sekundy na kilometr było dość ostrożnym marginesem… Zresztą sam kierowca przyznał, że był pozytywnie zaskoczony swoim tempem: – Byłem zaskoczony, myślę, że dzisiaj dobrze jechałem. Nie mogę powiedzieć, że się cieszę z takiego zakończenia dnia. Wciąż czeka nas długa droga, muszę dużo pracować i na pewno w przyszłości będę jeździł lepiej. To moja pierwsza wizyta tutaj, na szutrze. Nie mówię o czasach, ale taka jazda jak moja na trzech odcinkach była moim zdaniem dobra ze strony mojej i mojego pilota.

Warto podkreślić, że przy znikomym szutrowym doświadczeniu Kubicy nawiązanie walki z kierowcą pokroju Lappiego jest ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Takiego zdania jest m.in. szef ekipy Citroena, Yves Matton.

Według mnie jego dzisiejszy występ był fantastyczny powiedział Belg w rozmowie z wrc.com. Mimo braku doświadczenia na szutrze, poza dwoma dniami testów, przedzielał Esapekkę Lappiego i Elfyna Evansa – dwóch młodych kierowców, którzy są obserwowani przez fabryczne ekipy z myślą o przyszłości.

Jego styl jest bardzo dobry, bardzo podobny do czołowych kierowców. Stara się jechać tam, gdzie jest największa przyczepność. Jazda bokami jest na szutrze łatwiejsza i dawałaby mu więcej pewności, ale wyjaśniliśmy, że najlepszym sposobem na szybką jazdę jest pilnowanie linii jazdy i trzymanie kół tam, gdzie przyczepność jest największa. Właśnie to robi i to imponujące. Oczywiście złapał kilka kapci rano, ale tego też się trzeba nauczyć.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here