Formuła 1 przeniosła się z Austin do stolicy Meksyku, lecz w padoku bynajmniej nie cichną echa wydarzeń z Circuit of The Americas. Oliwy do ognia dolewa jeszcze McLaren, składając petycję o ponowne rozważenie przez sędziów incydentu z Maksem Verstappenem, po którym Lando Norris otrzymał pięciosekundową karę za wyprzedzenie poza torem i spadł z trzeciej lokaty na czwartą – właśnie za kierowcę Red Bulla.
Szanse na to są mizerne: zespół musi najpierw przekonać sędziów, że pojawiły się istotne dla sprawy dowody, które nie były znane w momencie pierwotnego rozstrzygania sprawy. Na takie trudno liczyć, chyba że chodzi o zapis telemetrii z samochodu Verstappena, z którego wynika, że Max puścił hamulce na wejściu w Zakręt 12, by przy jego wierzchołku wysunąć nos przed samochód Norrisa – co dawało mu „prawo do zakrętu”. W którym następnie Verstappen się nie zmieścił…
Przez cały czwartek razem z reporterami z różnych stacji telewizyjnych pytaliśmy różnych kierowców nie tylko o ocenę tej konkretnej sytuacji (a także innych incydentów z GP USA), ale również o sens słynnych „wytycznych” dotyczących zachowania w walce na torze, podsuwaliśmy też pomysły w rodzaju stworzenia panelu sędziowskiego z doświadczonych, byłych kierowców F1, którzy rozstrzygaliby różne incydenty w oparciu o zdrowy rozsądek, a nie sztuczne wytyczne, którymi nie da się przecież objąć każdego możliwego scenariusza na torze.
Wielu zawodników zwracało uwagę na charakterystykę samego toru – szerokie, twarde pobocze sprzyja takim sytuacjom. Przywoływali przykład Red Bull Ringu, gdzie po zeszłorocznej farsie z limitami toru drobne, acz kluczowe zmiany na poboczach przyniosły znaczącą poprawę sytuacji w tym sezonie.
Mając na poboczu żwir, wystające tarki czy po prostu barierę, obaj uczestniczący w tym incydencie kierowcy zachowaliby się inaczej. Wiadomo jednak, że każdy będzie starał się wykorzystać wszystko, co jest tylko możliwe, by pokonać rywala – na tym polega sportowa rywalizacja. Norris podkreślił też, że ze względu na sytuację w mistrzostwach, jego rywal mógł pozwolić sobie na więcej – i oczywiście tak zrobił, do czego zresztą zdążył nas już przyzwyczaić i każdy rywalizujący z Verstappenem kierowca świetnie już wie, na co stać Holendra.
Niebagatelną rolę odegrał tu oczywiście wyścigowy spryt kierowcy Red Bulla. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co ma zrobić, by z tego starcia wyjść obronną ręką – i właśnie to zrobił. Wspomniane „wytyczne” – dokument, który nie jest udostępniony publicznie, ale miałem okazję zapoznać się z nim – jasno określają, że kierowca atakowany od zewnętrznej przez rywala ma „prawo do zakrętu”, jeśli przy jego wierzchołku jest z przodu. Doskonale, lecz w tym samym dokumencie mamy przypomnienie i nawiązanie do konkretnego zapisu Regulaminu Sportowego, mówiącego o konieczności „pozostawania w limitach toru”. Verstappen wyjechał poza tor i czy to dało mu przewagę w postaci takiej obrony pozycji, by atakujący Norris mógł go wyprzedzić jedynie z naruszeniem przepisów (czyli poza torem)?
Rozmawiałem na temat tego starcia także z Robertem Kubicą (podsumowanie mistrzowskiego sezonu w European Le Mans Series, rozmowa na antenie Motowizji), który zgodził się z karą dla Norrisa i zwrócił uwagę na jedną rzecz, którą w tej sytuacji mógł zrobić Lando – oczywiście poza oddaniem pozycji Verstappenowi, bo nie wyprzedza się poza torem… Mógł jeszcze, zamiast szeroko wyjeżdżać na pobocze Zakrętu 12, „przytulić” się do samochodu Verstappena i w ten sposób zdecydowanie ustawić się w pozycji – w oczach sędziów – kierowcy, który w tej walce został wypchnięty poza tor przez broniącego się rywala.
W całym tym zamieszaniu chodzi jednak o to, by kierowcy nie musieli teatralnie poprawiać swojej pozycji w oczach sędziów. Oczywiście Verstappen był z przodu przy wierzchołku zakrętu, lecz przy tej obronie w tym zakręcie się nie zmieścił.
Owszem, są głosy, że Norris przy tym ataku tak czy inaczej wyjechałby poza tor – ale tego nie wiemy, to są spekulacje (Lando rzecz jasna twierdzi, że zmieściłby się w białych liniach). Wiemy natomiast, że Verstappen w torze się nie zmieścił, zyskując dzięki temu przewagę – bo nie zdołał obronić się w granicach toru.
Pamiętajmy też, że wytyczne są wytycznymi, a nie częścią przepisów (to się zmieni w sezonie 2025). Kierowcy podczas naszych czwartkowych rozmów byli zresztą zgodni co do tego, że nie da się w regulaminach czy wytycznych zawrzeć każdego możliwego scenariusza. A Verstappen jest piekielnie sprytnym zawodnikiem, potrafiącym jeździć tak, by zgodnie z literą przepisów (czy też wytycznych) to jego było na wierzchu.
Spójrzmy na spokojnie na ten incydent. Tak, Max był z przodu w kluczowym miejscu, określającym „prawo do zakrętu”. Tak, Lando wyprzedził poza torem. Nie, Max nie zmieścił się w torze podczas obrony, co także jest „zyskaniem nieuczciwej przewagi”.
Nie potrzebujemy w tej sytuacji bardziej dopracowanych wytycznych/przepisów. Nie da się zawrzeć w ścisłe paragrafy każdego scenariusza – z różnymi ustawieniami samochodów względem siebie, różnymi kątami i liniami jazdy, różnym podejściem zawodników. To nie jest sport, w którym chcielibyśmy suwmiarką badać, czy aby na pewno czubek nosa był przed albo za konkretnym punktem samochodu rywala.
Potrzebujemy zdrowego rozsądku oraz oceny incydentów przez doświadczonych byłych kierowców, cieszących się – uwaga, kluczowe! – autorytetem wśród aktywnych zawodników. Jasne, zawsze będą kontrowersje, wątpliwości wokół domniemanego stronniczego podejścia do oceny różnych incydentów – ale to wszystko przecież mamy teraz i gorzej (chyba) być nie może.
Chcemy oglądać fajne widowisko, pełną emocji walkę koło w koło, a nie milimetrowe liczenie, kto akurat w tym miejscu był z przodu albo wyjechał skrawkiem opony poza tor.
Brzmi jak całkiem niezły dowód 🙂
Zwłaszcza w aspekcie nawet nie tyle „wyjazdu poza tor i zyskania przewagi”, ile „wypchnięcia rywala poza tor” (Max też miał obowiązek zostawić miejsce na szerokość samochodu). Jeżeli coś mnie zdziwiło, to że właśnie ten aspekt nie był rozważany…