Red Bull niemal dokładnie piętnaście lat po zdobyciu pierwszego pole position w Formule 1 zapisał na swoje konto setną wygraną czasówkę – tak jak w sezonie 2009, dokonując tej sztuki w Szanghaju. Wówczas Sebastiana Vettela i Marka Webbera przedzielił w kwalifikacjach Fernando Alonso, dziś Hiszpan wywalczył trzeci czas – wciąż duży sukces, skoro uległ tylko duetowi Red Bulla.

Mistrzowie świata mają wszystkie karty w ręku, zwłaszcza po dominującym występie w sobotnim sprincie. Max Verstappen zmiażdżył rywali, wygrywając po starcie z czwartego pola, ale przed właściwymi kwalifikacjami pozmieniano ustawienia samochodu. Auto przyspieszyło w trybie kwalifikacyjnym i gdyby to nie był Red Bull, mogłyby pojawić się pewne wątpliwości wokół tempa wyścigowego – ale konstrukcja Adriana Neweya i jego ludzi jest na tyle uniwersalna, że rywale nie powinni mieć złudzeń. Ewentualne przedzielenie Verstappena i Sergio Péreza to chyba cel maksimum – zwłaszcza, że poza Red Bullem najlepsze tempo wyścigowe mają czerwone maszyny z Maranello, ale przed nimi na polach startowych ustawi się nie tylko Aston Martin hiszpańskiego weterana, ale także McLareny. Lando Norris nie popisał się w sprincie, bo za wszelką cenę chciał bronić się przed Lewisem Hamiltonem i zamiast na drugim miejscu, wylądował na siódmym (szóstym, po przygodzie Alonso). Teraz nie ma złudzeń – w walce z Ferrari na dystansie 56 okrążeń pomarańczowe samochody są z góry skazane na porażkę. Pod względem tempa wyścigowego powinny radzić sobie lepiej niż Mercedesy i Astony, ale RBR i Scuderia będą poza zasięgiem.

Bufor w postaci Alonso, Norrisa i Oscara Piastriego ułatwi życie Pérezowi i utrudni rywalom z Ferrari. Walka za plecami Verstappena zapowiada się jednak pasjonująco.

Ciekawie będzie także w połowie stawki – do Q3 dostali się Nico Hülkenberg i Valtteri Bottas, najlepsze kwalifikacje w sezonie zaliczył dwunasty w czasówce Daniel Ricciardo, natomiast z drugiej strony Lance Stroll nie załapał się do Q3, a Lewis Hamilton zatrzymał się już na Q1. W obu Mercedesach wprowadzono znaczne zmiany w ustawieniach, sprawdziły się tylko w przypadku George’a Russella – a drugi kierowca porannego sprintu rusza w niedzielę z P18 i nastawia się na niezłą zabawę.

Strategicznie czeka nas wyścig na dwa pit stopy, z kilkoma możliwymi wariantami: pośrednie/twarde/pośrednie, pośrednie/twarde/twarde, miękkie/twarde/twarde lub pośrednie/twarde/miękkie. Kierowcy mają w zapasie różne zestawy: Red Bull i Sainz mają po dwa komplety opon twardych i pośrednich, McLaren, Alonso i Russell po jednym twardym i trzy pośrednie, a Leclerc dwa twarde i trzy pośrednie. Wśród zapasu miękkich opon Alonso i Norris zaoszczędzili po jednym świeżym zestawie.

Warto jeszcze wspomnieć o werdykcie sędziowskim w sprawie protestu złożonego przez Astona Martina na sytuację z Q2. Artykuł 39.6 stanowi, że „samochód, który zatrzyma się na torze podczas sesji kwalifikacyjnej, nie może brać udziału w dalszej części tej sesji”. Panel sędziowski – Nish Shetty, Loïc Bacquelaine, były kierowca Vitantonio Liuzzi oraz lokalny sędzia Zheng Honghai – wykazał się godnym odnotowania zdrowym rozsądkiem, rozpatrując protest i następnie go odrzucając.

Gdyby zapis Art. 39.6 stosować dosłownie, należałoby na przykład wykluczyć z piątkowych kwalifikacji do sprintu Charles’a Leclerca – też zatrzymał się na torze, po uderzeniu w barierę (z drugiej strony zgodnie z wytycznymi dyrektora wyścigu „na torze” oznaczałoby pomiędzy białymi liniami, a nie na poboczu – ale już nie brnijmy w tę stronę…).

Podczas posiedzenia obecni byli także przedstawiciele innych zespołów i przytoczono różne podobne wydarzenia z przeszłości, w których samochód zatrzymujący się na torze mógł dalej brać udział w kwalifikacjach. Jasne jest, że zamysłem tego przepisu jest wykluczenie kierowcy, który korzysta z „pomocy zewnętrznej” (popchnięcie przez sędziów interwencyjnych, zwiezienie do boksów na lawecie itp.) – takie doprecyzowanie tego przepisu omawiano zresztą podczas spotkania w trakcie GP Belgii 2023, ale ostatecznie do tego nie doszło.

Przedstawiciele FIA podkreślili, że przy braku pomocy z zewnątrz i „samodzielnym” powrocie na tor w „rozsądnym” czasie kierowcy nie należy wykluczać z czasówki – zaznaczyli, że ten czas powinien wynosić około 30 sekund, ale w tym przypadku mówimy o 78 sekundach, co zdaniem Astona Martina było okresem zbyt długim. Zdaniem sędziów podejmowanie decyzji o tym, kiedy „zbyt długo oznacza zbyt długo” powinno leżeć w gestii dyrekcji wyścigu.

Aston Martin argumentował, że na tzw. trzecim ekranie (z komunikatami dyrekcji wyścigu i sędziów) pojawiła się informacja o zatrzymanym samochodzie. Według dyrekcji wyścigu jest to jednak standardowy komunikat, który nie sugeruje takiego scenariusza, jaki widziałby tu Aston Martin. W podobnej sytuacji znalazł się Alexander Albon – w 2022 roku w Kanadzie ruszył po upływie ponad 40 sekund i takim samym komunikacie, a żaden zespół tego nie oprotestował. Przywołano także przykłady z Monako czy Baku – uznając, że dopuszczenie Sainza do dalszego udziału w kwalifikacjach jest zbieżne z dotychczasową praktyką i nie stanowi złamania Art. 39.6 Regulaminu Sportowego.

Brawo za rozsądne podejście do sprawy i porządne uzasadnienie!

Ustawienie na starcie: 1. Verstappen; 2. Pérez; 3. Alonso; 4. Norris; 5. Piastri; 6. Leclerc; 7. Sainz; 8. Russell; 9. Hülkenberg; 10. Bottas; 11. Stroll; 12. Ricciardo; 13. Ocon; 14. Albon; 15. Gasly; 16. Zhou; 17. Magnussen; 18. Hamilton; 19. Tsunoda; 20. Sargeant.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here