Dziewięćdziesiąte pole position w karierze – jeśli w niedzielę Lewis Hamilton po raz 52. zamieni pierwszą pozycję startową na zwycięstwo, to wyrówna rekord Michaela Schumachera i po raz ósmy wygra ten sam wyścig. Niemiec triumfował ośmiokrotnie w Grand Prix Francji – i po siedem razy w GP Kanady i San Marino, natomiast Hamilton ma na koncie po siedem zwycięstw na Węgrzech i w Kanadzie.

Mercedesy pokazały siłę na torze, który mógł sprzyjać Red Bullowi – i na którym zmagające się z oczywistymi problemami Ferrari mogło liczyć na przełom. Tyle, że „Czerwone Byki” kompletnie się pogubiły, niczym przed rokiem w Singapurze – tam przyjechali z nietrafionymi nastawami zawieszenia, źle dobranymi po testach w symulatorze. Tym razem nie udało się wstrzelić z balansem, ostro pływającym od raptownej nadsterowności po męczącą podsterowność.

Ferrari rzeczywiście znalazło się bliżej czołówki na krętym Hungaroringu, ale pary starczyło tylko na trzeci rząd. To i tak nieźle, skoro na Red Bull Ringu ani razu nie udało im się wprowadzić obu samochodów do czołowej dziesiątki. Drugi raz z rzędu szybszy okazał się Sebastian Vettel.

Scuderia uległa nie tylko Mercedesowi, ale także ich różowej, zeszłorocznej wersji. Narzekający na zawroty głowy i bóle karku Sergio Pérez uległ Lance’owi Strollowi, który zaliczył najlepsze kwalifikacje w karierze. Kanadyjczyk spodziewa się w wyścigu rywalizacji z zespołowym partnerem, ale szef Racing Point, Otmar Szafnauer, jasno daje do zrozumienia, że nie chce powtórek z pamiętnych starć między Pérezem i Estebanem Oconem.

Wracając do Red Bulla, seria startów Maksa Verstappena z pierwszej linii zakończyła się na czterech wyścigach. – Próbowaliśmy różnych rzeczy, ale nic nie wychodziło – skarżył się autor siódmego czasu. Jeszcze gorzej poszło jego zespołowemu partnerowi. Alexander Albon skarżył się na tłok w Q2, ale to nie usprawiedliwia jego słabego tempa przez cały weekend – i dopiero trzynastego pola startowego. Jedno miejsce przed nim swojego Williamsa ustawi George Russell, który wziął w obronę swojego kumpla. – Wygląda jak idiota w tym samochodzie, ale z pewnością nim nie jest. Znam go od 15 lat i nie wiem, co tam się dzieje – mówił były mistrz Formuły 2. Doczekał się riposty ze strony Verstappena, który polecił Russellowi, by ten zajął się swoimi sprawami i pilnował własnego samochodu, zamiast się wtrącać.

Fakt jest taki, że Red Bull jest w tym momencie kapryśnym samochodem i w takich warunkach uwypuklają się zalety kierowców wybitnych. Albon niewątpliwie ma talent, lecz nie jest (jeszcze?) tak otrzaskany i doświadczony, jak jego zespołowy kolega – jeden z najlepszych zawodników, nie tylko swojej generacji.

Russell i Nicholas Latifi wyraźnie potwierdzili postępy poczynione przez Williamsa. George drugi raz z rzędu uzyskał dwunasty czas, a debiutant z Kanady już w trzecich kwalifikacjach w karierze zameldował się w Q2. To pierwsza tak udana sesja dla ekipy z Grove od Grand Prix Włoch 2018 – pamiętnego wyścigu, w którym po dyskwalifikacji Romaina Grosjeana swój jedyny punkt w F1 zdobył Siergiej Sirotkin. Jednocześnie był to ostatni jak dotąd wyścig, w którym Williams podwójnie zapunktował.

Hungaroring nie jest torem, na którym moc i możliwości jednostki napędowej – poza elastycznością – odgrywają poważne role. Potwierdzeniem jest trzeci rząd startowy dla Scuderii, ale na szarym (a raczej biało-czerwonym) końcu stawki dwa ostatnie pola dla duetu Alfy Romeo sugerują, że niedostatki w trybie kwalifikacyjnym jednostek Ferrari nie są ani jedyną, ani największą bolączką modelu C39.

W tych rejonach pól startowych niepokoi także obecność Daniiła Kwiata, który nie meldował o żadnych konkretnych problemach ze swoim samochodem, a mimo to pożegnał się z czasówką już po jej pierwszej fazie. Tymczasem jego zespołowy partner Pierre Gasly po raz drugi w trzech tegorocznych próbach dotarł aż do Q3 – mimo problemów z jednostką napędową, które uniemożliwiły mu wykonanie drugiego przejazdu w Q2 i w finale skazały go na dziesiątą lokatę. Warto też pamiętać, że z powodu problemów z czujnikiem Gasly stracił cały pierwszy trening – czyli ponad połowę czasu, w którym można było pracować na suchym torze.

Rozczarowaniem był także występ Renault, chociaż start Daniela Ricciardo z jedenastego pola, na dowolnej mieszance, rodzi pewne nadzieje na punkty. Esteban Ocon przegrał z nim o zaledwie 81 tysięcznych, ale w tych ułamkach sekundy zmieściły się jeszcze dwa samochody (Russell i Albon). Kierowcy Renault nie mieli tempa na miękkiej mieszance, a próba przebrnięcia przez Q2 na pośredniej rzecz jasna nie wypaliła. Tempo wyścigowe powinno być lepsze, oczywiście o ile układ chłodzenia tym razem stanie na wysokości zadania. Szykuje się walka z McLarenem.

Wyprzedzanie na Hungaroringu nie należy, łagodnie mówiąc, do najprostszych zadań. W suchych warunkach trudno także liczyć na skomplikowane zagrywki strategiczne. Pirelli zapowiada jazdę na jeden pit stop, a najszybszy sposób to pośrednie/miękkie z oknem na 30-35 okrążeniu. Na „żółtych” oponach startuje cała pierwsza czwórka, więc duet Ferrari czy Verstappen muszą liczyć na udane pierwsze okrążenie i początkową przewagę miękkiej mieszanki.

Ustawienie na starcie: 1. Hamilton; 2. Bottas; 3. Stroll; 4. Pérez; 5. Vettel; 6. Leclerc; 7. Verstappen; 8. Norris; 9. Sainz; 10. Gasly; 11. Ricciardo; 12. Russell; 13. Albon; 14. Ocon; 15. Latifi; 16. Magnussen; 17. Kwiat; 18. Grosjean; 19. Giovinazzi; 20. Räikkönen.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here