Miasteczka, przez które przebiegała stara pętla Spa-Francorchamps. Te nazwy wywołują gęsią skórkę…

Koniec wakacji postanowiłem uczcić wizytą na starej pętli Spa-Francorchamps. Bardzo chciałbym pokazać Wam kilka zdjęć zakrętów, ale to praktycznie niemożliwe: nitka toru, po którym samochody Formuły 1 po raz ostatni ścigały się w sezonie 1970, a od 1979 roku wyścigowe maszyny wszystkich kategorii przeniosły się na „krótki”, siedmiokilometrowy obiekt, to praktycznie same proste i piekielnie szybkie łuki przez wioski.

Trójkąt dróg pomiędzy miasteczkami Francorchamps, Malmedy i Stavelot to całkowite przeciwieństwo leżącego 100 kilometrów stąd Nürburgringu i budzącej grozę Nordschleife. Tutaj też jest groźnie, ale z innego powodu niż w „Zielonym Piekle”, słynącym przede wszystkim z zakrętów przez szczyty. Tam też jest szybko, ale w porównaniu z pełną, 14-kilometrową wersją Spa-Francorchamps niemiecki tor może się schować.

Belgowie włożyli bardzo dużo wysiłku w to, żeby ich tor należał do ścisłej czołówki pod względem osiąganych prędkości. Stąd obecna konfiguracja Eau Rouge/Raidillon – do 1939 roku kierowcy u stóp wzgórza, nad strumykiem, skręcali w lewo do prawego nawrotu przy dawnym przejściu granicznym z Cesarstwem Niemieckim. Ta wersja toru liczyła prawie 15 kilometrów, a powojenna odmiana – 14,1 km. Za szczytem Raidillon, w miejscu obecnej prostej Kemmel, nitka toru wiła się delikatnymi łukami w stronę wioski Burnenville. Między paroma domami kierowcy wpadali w piekielnie szybki prawy łuk i pędzili dalej w stronę Malmedy. Po szybkiej kombinacji lewy/prawy wypadali na prostą Masta, pośrodku której czyhała kolejna groźna pułapka.

DSC_2611
Strumyk z czerwoną wodą, czyli Eau Rouge.
DSC_2663
Prawy łuk w Burnenville.

Łuki Masta, ponownie lewy/prawy, nie zawsze dało się przejechać pełnym gazem, ale próbować trzeba było. Obecnie w tym miejscu stoi ograniczenie do 70 km/h, kiedyś pędzono tu 280 km/h. Jeśli coś poszło nie tak… Wystarczy spytać Jackiego Stewarta, który w 1966 roku wylądował tu w pobliskim gospodarstwie, a z wraku BRM wyciągali go inni kierowcy. Musieli się spieszyć, bo z rozprutego baku wyciekało paliwo. To był początek końca starego Spa, bo Stewart nie odpuścił i rozpętał wielką krucjatę na rzecz bezpieczeństwa na torach.

Dla niektórych było i tak za późno: w 1960 roku właśnie podczas Grand Prix Belgii zginęli dwaj kierowcy i był to jedyny tak tragiczny wyścig w historii wyścigowych mistrzostw świata. Chris Bristow i Alan Stacey wypadli w rejonie Burnenville, kilkaset metrów od siebie – Bristow na 20. okrążeniu, Stacey pięć kółek później (uderzył go w twarz przelatujący ptak).

Wracając na dawną pętlę: po wyjeździe z Masta Kink kolejna prosta, Holowell, prowadzi do Stavelot. Szybsza wersja toru skręca w prawo nachylonym zakrętem, a wolniejsza prowadzi dalej i kończy się nawrotem w miasteczku. Teraz już tylko kolejna seria piekielnie szybkich łuków La Carriére i dojeżdżamy do miejsca, w którym stara nitka łączy się z nową: za wyjściem z obecnego zakrętu Stavelot, na dojeździe do Blanchimont.

Prosta Masta, za miasteczkiem Malmedy.
Prosta Masta, za miasteczkiem Malmedy.
Masta Kink: tu jeździło się 280 km/h, uślizgiem.

Trudno sobie wyobrazić, jak kierowcy w latach 50. i 60. – w kruchych samochodach, bez pasów bezpieczeństwa, w bawełnianych koszulkach, goglach i kaskach, które chroniły głowę gorzej niż współczesne kaski rowerowe – pędzili zwykłymi drogami, między domami, płotami i słupami. Średnie prędkości? Proszę bardzo, popatrzmy na zdobywców pole position: w 1960 roku Jack Brabham w Cooperze z silnikiem 2,5 litra osiągnął 220 km/h. Pięć lat później Graham Hill w BRM z silnikiem 1,5 litra (jak teraz, ale bez turbo i hybryd) miał średnią 225 km/h. Co z trzylitrowymi jednostkami? Na pożegnanie starej pętli, w 1970 roku, Jackie Stewart wygrał kwalifikacje ze średnią prędkością 244 km/h.

To pozwala nabrać dystansu do historii naszego pięknego sportu oraz jego dawnych bohaterów. Dzisiejsi kierowcy też są wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju – jakoś nie widzę, żeby ktoś z nas okrążył współczesną wersję Spa ze średnią prędkością ponad 200 km/h – ale rodzaj stojących przed nimi wyzwań bardzo mocno różni się od tego, co na wąskiej nitce asfaltu pośród Ardenów robili ich starsi koledzy po fachu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here