Dzięki wygranej w GP Abu Zabi 2009 Sebastian Vettel został ostatnim kierowcą Formuły 1, który za zwycięstwo zainkasował 10 punktów.

W ciągu niecałej dekady władze Formuły 1 zafundowały kierowcom i zespołom dwie poważne zmiany w systemie punktacji. Jeszcze dziesięć lat temu tylko pierwszych sześciu zawodników na mecie powiększało swoje konto, a od 2003 roku ta liczba wzrosła do ośmiu. W zeszłym roku przeprowadzono największą reformę od początku istnienia mistrzostw świata, zwiększając liczbę punktujących kierowców do dziesięciu i znacznie podnosząc wartość poszczególnych pozycji.

Zmiany wprowadzone po sezonie 2002 (zamiast systemu 10-6-4-3-2-1 zaczęto stosować punktację według klucza 10-8-6-5-4-3-2-1) były podyktowane bezdyskusyjną dominacją Michaela Schumachera, który za kierownicą swojego Ferrari zdobył mistrzowski tytuł już 21 lipca podczas Grand Prix Francji. Była to jedenasta runda liczącego 17 wyścigów sezonu, a władze F1 zdecydowały, że zmniejszenie różnicy punktowej pomiędzy zwycięstwem i drugim miejscem zapewni bardziej atrakcyjną rywalizację w  kolejnych latach.

W sezonie 2003 ta teoria się sprawdziła, bo kwestia mistrzowskiego tytułu rozstrzygnęła się dopiero na Suzuce, w ostatniej rundzie mistrzostw. Tytuł z przewagą dwóch punktów nad Kimim Räikkönenem zdobył ponownie Schumacher, a odwleczenie koronacji do samego końca sezonu było bezpośrednim skutkiem zmniejszenia wartości wygranego wyścigu względem kolejnych pozycji – „Schumi” wygrał w tamtym roku sześć wyścigów, a jego rywal tylko jeden.

Kolejny rok pokazał jednak, że nawet przy zmienionym systemie punktacji dominujący kierowca może dość szybko rozstrzygnąć całosezonową rywalizację na swoją korzyść. W drodze po swój ostatni tytuł mistrza świata Schumacher wygrał dwanaście z pierwszych trzynastu rund (w Monako triumfował Jarno Trulli, a „Schumi” odpadł po kolizji podczas neutralizacji z Juanem Pablo Montoyą), a w czternastej – Grand Prix Belgii, rozgrywanej w ostatni weekend sierpnia – do zdobycia siódmej korony wystarczyła mu druga lokata za Räikkönenem.

System punktowania ośmiu pierwszych miejsc, z mikroskopijną różnicą zaledwie dwóch oczek pomiędzy premią za zwycięstwo i drugie miejsce, przetrwał jednak aż do sezonu 2009. Według systemu 10-6-4-3-2-1 wygraną od drugiej pozycji dzieliła punktowa równowartość trzeciego miejsca (innymi słowy, jedno zwycięstwo warte było tyle samo co jedno drugie i jedno trzecie miejsce), a w latach 2003-2009 różnica odpowiadała siódmej lokacie (czyli jedno drugie i jedno siódme miejsce dawało taką samą zdobycz jak wygrana).

Obowiązujący obecnie system nie tylko na zawsze przekreślił wysiłki statystyków sumujących punkty zdobyte w karierze przez poszczególnych kierowców (różnice pomiędzy stosowanymi wcześniej systemami można było jeszcze jakoś przeboleć). Do tego w niewielkim stopniu zmienił wspomnianą wyżej proporcję między dwiema pierwszymi pozycjami. Teraz różnica między wygraną a drugą lokatą wynosi 7 punktów, czyli mniej niż wartość szóstego miejsca i więcej niż siódmego. Ponieważ punktuje dziesięciu kierowców, czyli niemal połowa, teoretycznie słabeuszom z samego końca stawki powinno być łatwiej o zdobycze – jednak za sprawą stale rosnącej bezawaryjności samochodów oraz poziomu umiejętności zawodników spoza ścisłej czołówki nie jest to takie proste.

Jak zatem wyglądałaby obecna sytuacja w mistrzostwach, gdyby zastosować poprzednie wersje punktacji? System z lat 2003-2009 dałby Sebastianowi Vettelowi mistrzowski tytuł już po Grand Prix Singapuru. Obecnie Niemiec miałby 51 punktów przewagi nad Jensonem Buttonem i Fernando Alonso (obaj mieliby po 76 punktów wobec 127 Vettela). Czwarty w mistrzostwach Mark Webber traciłby do poprzedzającej go dwójki jeden punkt (wartość ósmego miejsca, w rzeczywistości traci do Buttona trzy punkty, a do Alonso dwa – czyli równowartość dziewiątej lokaty), a Hamilton miałby o siedem punktów mniej od zespołowego kolegi (dokładnie taka sama wartość – pomiędzy drugim i trzecim miejscem).

Pozycje i proporcje punktowe pomiędzy pozostałymi kierowcami nie uległyby większym zmianom. Witalij Pietrow i Nick Heidfeld wciąż mieliby po tyle samo punktów, za to Rubens Barrichello, Bruno Senna i Pastor Maldonado nie zapisaliby na swoim koncie żadnej zdobyczy. Największymi zmianami byłaby zatem wcześniejsza o co najmniej jeden wyścig koronacja Sebastiana Vettela i okrągłe zero w kieszeni legendarnej ekipy Williamsa.

Cofnijmy się zatem do początków XXI wieku. Podobnie jak w poprzedniej wersji, tytuł należałby do Vettela już od Singapuru. W grupce kierowców walczących o wicemistrzostwo świata zaszłaby jedna zmiana: Hamilton znalazłby się przed Webberem, różnicą jednego punktu (równowartość szóstej lokaty). Alonso miałby przewagę dwóch oczek nad Lewisem (czyli tyle, ile dostaje się za piąte miejsce) i traciłby cztery punkty do Buttona (równowartość trzeciej pozycji, czyli obecnie byłoby to aż piętnaście punktów). To efekt większej liczby finiszy w pierwszej trójce w wykonaniu Buttona, który z kolei nigdy nie ukończył wyścigu na niższej pozycji niż szósta, czyli w myśl stosowanego do 2002 roku systemu przy każdym dojechaniu do mety zdobywał punkty.

W dalszej części tabeli robi się jeszcze ciekawiej. Felipe Massa, który ani razu nie dojechał do mety na wyższej pozycji niż piąta i ciuła w tym roku punkty za niższe lokaty, miałby ich zaledwie 12. Michael Schumacher z dorobkiem ośmiu oczek znalazłby się przed Nico Rosbergiem (6). Pietrow miałby o dwa punkty więcej od Heidfelda (sześć do czterech), a tabelę zamykaliby kierowcy Force India z dorobkiem jednego punktu na głowę. Czyste konto poza Barrichello, Senną i Maldonado zachowaliby także Jaime Alguersuari, Sébastien Buemi oraz Sergio Pérez.

Czy na podstawie tych teoretycznych wyliczeń można wysnuć jakieś wnioski? Wygląda na to, że obecny system punktacji zapewnia przedłużenie emocji. Mimo że za zwycięstwo dostaje się więcej punktów, trudniej jest zbudować przewagę: kiedyś triumf był wart tyle co dziesięć ósmych miejsc (wcześniej szóstych), a obecnie dziesięć finiszy na ósmej pozycji daje 40 punktów wobec 25 za wygraną (dziesięć szóstych miejsc to aż 80 punktów). Nieukończenie wyścigu tylko pozornie oznacza dużą stratę – szybkiemu kierowcy łatwiej jest ją odrobić.

Zawodnicy Lotusa, Virgin czy HRT mogą się na to inaczej zapatrywać, ale faktycznie łatwiej jest zdobywać punkty, kiedy nagradzana jest pierwsza dziesiątka. Dekadę temu Williams i Toro Rosso nie miałyby na koncie żadnej zdobyczy. Wreszcie obecny system punktacji sprzyja ciułaczom, co pokazuje przykład Massy. Dziesięć lat temu nie cieszyłby się względnie bezpiecznym szóstym miejscem w mistrzostwach, tylko czułby na plecach oddech jego dawnego mentora z Ferrari.

Co ciekawe, gdyby Bernie Ecclestone przeforsował swoją koncepcję nagradzania kierowców medalami i przyznawania tytułu temu, który zdobędzie najwięcej złotych krążków, Vettel byłby mistrzem już po Grand Prix Włoch.

Ci, którzy chcą się przyjrzeć wyliczeniom, mogą zerknąć na poniższe zestawienia aktualnej klasyfikacji mistrzowskiej według trzech różnych systemów punktacji:

Obecny system punktacji

System punktacji z lat 2003-2009

System punktacji z lat 1991-2002

1. Sebastian Vettel 309 1. Sebastian Vettel 127 1. Sebastian Vettel 117
2. Jenson Button 185 2. Jenson Button 76 2. Jenson Button 56
3. Fernando Alonso 184 3. Fernando Alonso 76 3. Fernando Alonso 52
4. Mark Webber 182 4. Mark Webber 75 4. Lewis Hamilton 50
5. Lewis Hamilton 168 5. Lewis Hamilton 69 5. Mark Webber 49
6. Felipe Massa 84 6. Felipe Massa 31 6. Felipe Massa 12
7. Nico Rosberg 62 7. Nico Rosberg 22 7. Michael Schumacher 8
8. Michael Schumacher 52 8. Michael Schumacher 18 8. Witalij Pietrow 6
9. Witalij Pietrow 34 9. Witalij Pietrow 11 9. Nico Rosberg 6
10. Nick Heidfeld 34 10. Nick Heidfeld 11 10. Nick Heidfeld 4
11. Adrian Sutil 28 11. Kamui Kobayashi 8 11. Kamui Kobayashi 2
12. Kamui Kobayashi 27 12. Adrian Sutil 8 12. Adrian Sutil 1
13. Paul di Resta 20 13. Paul di Resta 6 13. Paul di Resta 1
14. Jaime Alguersuari 16 14. Jaime Alguersuari 4
15. Sebastien Buemi 13 15. Sergio Perez 2
16. Sergio Perez 9 16. Sebastien Buemi 2
17. Rubens Barrichello 4
18. Bruno Senna 2
19. Pastor Maldonado 1

W przypadku równej liczby punktów decyduje lepszy bilans wyższych pozycji na mecie.

Dla dociekliwych jeszcze ściągawka z wszystkimi systemami punktacji stosowanymi od początku istnienia wyścigowych mistrzostw świata (pamiętajcie, że dopiero od 1991 roku do klasyfikacji końcowej zaliczano wszystkie wyniki w sezonie – ale to już temat na oddzielną historię…):

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. najszybsze okrążenie
1950-1959 8 6 4 3 2 1
1960 8 6 4 3 2 1
1960-1990 9 6 4 3 2 1
1991-2002 10 6 4 3 2 1
2003-2009 10 8 6 5 4 3 2 1
od 2010 25 18 15 12 10 8 6 4 2 1

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here