Podczas sobotnich kwalifikacji kierowcy spędzili więcej czasu siedząc w garażu.

Ze względu na trudne warunki atmosferyczne i zapadający zmierzch sędziowie podjęli decyzję o przełożeniu Q2 i Q3 na niedzielny poranek. Czasówka rozpocznie się o 1:00 czasu polskiego, sześć godzin przed startem wyścigu. Wyniki Q1 pozostają bez zmian, a ponieważ przepisy o parku zamkniętym zaczynają obowiązywać wraz z rozpoczęciem pierwszej fazy kwalifikacji, to zespoły nie mogą już wprowadzać zmian w ustawieniach (poza drobiazgami w postaci zmiany kąta nachylenia przedniego skrzydła). Wyjątek nastąpi tylko po ewentualnym komunikacie dyrekcji wyścigu o zmianie warunków atmosferycznych, który upoważnia ekipy do modyfikacji ustawień związanych z chłodzeniem.

Sobotnia Q1 z powodu ulewy rozpoczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Jeżdżono na deszczowych oponach i wielu kierowców (Hamilton, Massa, van der Garde, Maldonado…) nie ustrzegło się przygód. Trzy minuty przed końcem sesji warunki poprawiły się na tyle, że można było założyć ogumienie przejściowe. Zanosiło się na szaloną końcówkę sesji, bo kierowcy zaczęli mocno poprawiać czasy. Napięcia nie wytrzymali jednak Pic i Gutiérrez, którzy niespełna minutę przed końcem sesji popełnili błędy i wypadli z toru. Wywieszono żółte flagi i jedynie duet Marussi zdołał w tych warunkach zgarnąć coś dla siebie: czyli pokonać kierowców Caterhama. Poza dwoma najsłabszymi zespołami swój udział w czasówce zakończyli też Maldonado i Gutiérrez. Pic jako jedyny nie zmieścił się w limicie 107%, ale sędziowie powinni go dopuścić do wyścigu.

Organizatorzy wydłużyli przerwę pomiędzy Q1 i Q2, aby umożliwić posprzątanie toru z odłamków zniszczonych skrzydeł i innych elementów, które poodpadały od uderzających w bariery samochodów. Pogarszające się warunki spowodowały kolejne opóźnienie w rozpoczęciu Q2, a następnie wobec zbliżającego się zachodu słońca podjęto decyzję o dokończeniu kwalifikacji w niedzielę przed południem czasu australijskiego.

Na razie znamy zatem tylko pozycje startowe najsłabszej szóstki Q1: Maldonado, Gutiérreza, Bianchiego, Chiltona, van der Garde’a oraz Pica.

Kierowcy i przedstawiciele zespołów zgodnym chórem twierdzą, że sędziowie postąpili właściwie, przekładając kwalifikacje na niedzielne przedpołudnie. – To była w stu procentach właściwa decyzja – powiedział Christian Horner. – Warunki cały czas się zmieniały, na nawierzchni było bardzo dużo wody. Największym problemem był zapadający zmrok. Charlie Whiting ma ogromne doświadczenie, informował nas cały czas o swoich odczuciach. W pewnej chwili stało się jasne, że przełożenie kwalifikacji będzie nieuniknione.

– Było zbyt mokro, a widoczność była dość kiepska – dodał Sam Michael, dyrektor sportowy McLarena. – Kiedy rozpoczęliśmy pierwszą fazę kwalifikacji, przyczepność na oponach deszczowych była na samej granicy uślizgu. Na szczęście przeschło na tyle, że można było założyć ogumienie przejściowe. Jednak takie warunki utrzymały się tylko przez chwilę.

Jenson Button podkreślił z kolei, że nie tylko zawodnicy Formuły 1 czasami nie mogą rywalizować w deszczu. – Jest wiele dyscyplin, w których nie rozgrywa się zawodów, kiedy pada deszcz – mówił Anglik. – Nasze samochody i opony są dostosowane do pewnych warunków, ale dzisiaj jazda była niemożliwa. Było zbyt niebezpiecznie i mam nadzieję, że kibice to zrozumieją. Kiedy jest zbyt mokro, to prędkość jazdy nie ma właściwie znaczenia, opony i tak nie odprowadzają wody. Równie dobrze można zamknąć oczy i puścić kierownicę, bo auto i tak zrobi to, na co będzie miało ochotę. Nie o to chodzi w F1.

– Warunki były dziś bardzo trudne dla wszystkich – stwierdził Lewis Hamilton. – To jeden z najbardziej śliskich torów, po jakich przyszło mi jeździć w deszczu. Na nawierzchni jest dużo białych linii, które co prawda są zamalowane na czarno, ale farba jest i tak bardzo śliska.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here